Chcą miliard za straty
Wykonawca autostrady A1 domaga się odszkodowania od Generalnej Dyrekcji.
Sprawa dotyczy robót na odcinku od Gorzyczek do Świerklan. W grudniu 2009 r. firma Alpine musiała opuścić plac budowy. – Nasz powrót na budowę nie oznacza złagodzenia naszego stanowiska. To dwie odrębne sprawy – mówi Roman Sailer. Koncern do dziś sądzi się z GDDKiA o nieprawne jego zdaniem zerwanie kontraktu na budowę odcinka autostrady A1 Świerklany – Gorzyczki.
Alpine wyrzucono z budowy w grudniu 2009 r. Teraz prawnicy Austriaków poszerzyli powództwo o wypłatę gigantycznego odszkodowania. Do tej pory odbyło się kilka rozpraw. – Domagamy się 1,1 mld zł odszkodowania, ponieważ naszym zdaniem kontrakt na budowę tego odcinka autostrady został rozwiązany z naruszeniem prawa – powiedział nam Roman Sailer dyrektor oddziału Alpine Bau ds. inżynierii lądowej w Polsce. – Sprawa dotyczy wielu kwestii. Nie otrzymaliśmy m.in. zapłaty za roboty już wykonane. Poza tym straciliśmy gwarancje bankowe i zaplanowane zyski. Do tego oczywiście dochodzi sprawa źle zaprojektowanego mostu w gminie Mszana czy niewybuchów, które pojawiły się na terenie budowy, a nie były ujęte w specyfikacji przetargu – dodaje Sailer.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obstaje przy swoim. – Nie zgadzamy się z roszczeniami firmy w całości. Sprawa sądowa nie zakończyła się i będziemy wykazywać nasze racje – mówi rzecznik GDDKiA Marcin Hadaj.
Przypomnijmy, Generalna Dyrekcja rozwiązała kontrakt z wykonawcą ze względu na opóźnienia. Dorota Marzyńska rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA mówiła wówczas „Tygodnikowi”, że prace powinny być ukończone w 85 proc., a były zakończone w połowie. Urząd zarzucał również firmie brak harmonogramu nadrobienia opóźnień. Alpine Bau tymczasem tłumaczyło, że za opóźnienia odpowiada złe przygotowanie terenu pod inwestycje. Samo czyszczenie z niewybuchów zajęło pięć miesięcy.
(tora)