Na herbatkę i sziszę
Rynek restauracji i barów w mieście ciągle się zmienia.
Choć niektóre z dotychczas świetnie funkcjonujących w centrum lokali zbankrutowały, nie odstrasza to inwestorów do tworzenia nowych, stylowych knajp. Czy opłaca się tworzyć w Rybniku nowe bistra i kawiarnie?
Przy ulicy Jana, tuż obok kościoła Matki Boskiej Bolesnej jeszcze niedawno stała zabytkowa kamienica. Po przejęciu przez prywatnego inwestora nie opłacało się jej jednak remontować, więc została zburzona, a na jej miejscu stanął nowy, trzykondygnacyjny budynek – w stylu starego Rybnika. Podczas kampanii na parterze budynku swój sztab wyborczy miał Blok Samorządowy Rybnik, a na piętrze rozlokowała się nowa kawiarnia Amelia. – Znalezienie miejsca w samym centrum graniczy z cudem – mówi Kinga Korus właścicielka – W okresie przedświątecznym z frekwencją gości było powiedzmy średnio. Po świętach nadszedł czas wielkiego boomu – tłumaczy Korus. Aby zachęcić klientów do odwiedzenia lokalu często nie wystarczy tylko smaczne jedzenie, czy dobra kawa. Liczy się również klimat miejsca. Szefostwo kawiarni wpadło na pomysł organizacji wernisaży, z których najbliższy już 6 lutego.
Nieco inny styl oraz atrakcje możemy znaleźć w działającej również od niedawna przy ulicy Kościuszki herbaciarni White Monkey (ang. biała małpa – rodzaj chińskiej herbaty o delikatnym smaku). – Obserwujemy, że goście czasem tłumnie przychodzą po 20.00 i goszczą u nas nawet do 2.00 w nocy. Wygląda na to, że Rybnik żyje nocą – zaznacza Agata Paprotny, szefowa herbaciarni. Herbaciarnia organizuje często wystawy artystyczne, które przyciągają tłumy widzów i jednocześnie klientów. – Nasz pomysł był taki, aby stworzyć lokal, w którym będzie się coś działo. Chcemy i organizujemy wystawy, koncerty oraz zapraszamy ciekawych ludzi wraz z Portem Sztuki – informuje szefowa.
(ska)