Hafciarka i kolekcjoner
Żona haftuje przepiękne obrazy, mąż zajmuje się zbieractwem niecodziennych rzeczy.
W domu Gabrieli i Mirosława Klimczyków z Czuchowa pożywkę dla oka znalazłby niejeden koneser. Pani Gabriela wyszywa obrazy, a pan Mirosław jest właścicielem kilku niesamowitych kolekcji.
Igłą malowane
Przygoda Gabrieli Klimczyk z wyszywaniem obrazów zaczęła się 10 lat temu. Namówiła ją do tego córka. – Uważałam, że mnie to przerośnie, ale postanowiłam spróbować. Zaczęłam ostrożnie, od obrazu cyganki. Jaki był efekt nie powiem, dość, że złapałam bakcyla – mówi czuchowianka. Początki były trochę skomplikowane. Trzeba było dobierać odpowiednie kolory i odcienie nici oraz liczyć tak, by uzyskać odpowiedni efekt. Z czasem każdy kolejny obraz przynosił nie tylko satysfakcję autorce, ale wzbudzał zachwyt wśród rodziny, znajomych, przyjaciół. Okazało się też, że wyszywanie obrazów wcale nie jest takie trudne. Dzisiaj w codziennym życiu Gabrieli Klimczyk towarzyszy nieodłączny zestaw – igła, mulina, kanwa i ramka. Czuchowianka ma w dorobku ponad 40 obrazów i na koncie dwie wystawy. W domu jest specjalny pokój, w którym jedną ścianę zajmują jej obrazy. Wyszywanie obrazu jest bardzo czasochłonne. Pani Gabriela obrazom poświęca czas przy porannej kawie oraz wieczory. Na zrobienie jednych wystarczy kilkadziesiąt godzin, niektórym jednak trzeba poświęcić nawet ponad 200 godzin. – Zrobienie średniej wielkości obrazu zajmuje mi jakieś 3 miesiące. Wszystko zależy oczywiście od tematyki – wyjaśnia. Motywy obrazów czuchowianki są różne – kwiaty, pejzaże, zwierzęta. Do jej ulubionych należą leśne zwierzęta. – Przeważnie sarenki, których zrobiłam całą serię. Głównie dlatego, że mieszkając przy lesie codziennie je widzę – opowiada. Na artystycznej ścianie wisi cykl „czterech pór roku”. W kolekcji nie brakuje też dzieł sakralnych, choćby duży obraz Matki Boskiej, któremu poświęciła pół roku. Jednym z ciekawszych jest czarno-biały widok przedstawiający zachód słońca. Pomysły na obrazy bierze z życia oraz fachowych czasopism z gotowymi wzorami. Większość jej dzieł powstaje od zimy do wiosny. – Potem wszystko odstawiam w kąt i zajmuję się pracą w ogrodzie – tłumaczy. Haftowanie dla Gabrieli Klimczyk to przyjemność. – Robię to, bo lubię. Sama wybieram sobie tematykę i dawkuję tempo pracy – mówi. Przyznaje, że to hafciarskie hobby jest kosztowne, ale wciąga jak narkotyk. – Poza tym to bardzo uspokajające zajęcie. A kiedy zobaczę gotowy obraz to już zupełnie się odprężam – śmieje się czuchowianka.
Albumy pełne pieniędzy
Zupełnie innemu hobby oddał się Mirosław Klimczyk. Małżonek artystki od lat zajmuje się zbieraniem... pieniędzy. Nie do skarpety czy na bankowym koncie. W domu ma dwie pokaźne kolekcje – monet i banknotów. Pierwsze są wyeksponowane w specjalnych klaserach. Znajdują się wśród nich monety okolicznościowe, tematyczne, te wycofane z obiegu i te, które nadal w obiegu się znajdują. Wszystkie lśnią, bo pan Mirosław pieczołowicie czyści swoje skarby. Chlubą czuchowianina są też banknoty. Kolekcja jest naprawdę imponującą, a nawet unikatowa. – Mam w niej wszystkie banknoty, jakie znajdowały się w Polsce w obiegu – mówi z dumą Mirosław Klimczyk.
Wiaderko wódki
W domu Klimczyków uwagę przyciąga jeszcze jedna ekspozycja. Niecodzienna, będąca dorobkiem obydwojga małżonków. Jej kompletowanie Klimczykowie zaczęli ponad 20 lat temu. To maleńkie buteleczki z... wódką różnych gatunków. Na specjalnej półce w pokoju stoi ich ponad setka. Jest tam wszystko – od żytniej, poprzez bałtycką, aż do tekili. Wszystkie oryginalnie zamknięte. Niektóre ze starości częściowo już wyparowały. – Zaczęliśmy je kolekcjonować wtedy, kiedy trudno było je dostać i tak jakoś się uzbierało. Gdyby je wszystkie zlać, byłoby koło wiaderka wódki – pokazują kolekcję małżonkowie. Państwo Klimczykowie buteleczek nie zamierzają się pozbywać. Uznali jednak, że jeśli nadarzy się wyjątkowa okazja to ich zawartość zostanie opróżniona. Pan Mirosław już nawet wymyślił jakie wydarzenie należałoby uczcić. – Jak się urodzi wnuk Klimczyk opróżniamy – oznajmia ze śmiechem.
(MS)