Klepią biedę
Podwykonawcy autostrady mają kłopoty.
Firmy pracujące dla Alpine przy budowie autostrady A1 straciły miliony, najlepszych pracowników i reputację. – Musieliśmy sprzedać ponad 30 samochodów, biurowiec i inne nieruchomości. Straciliśmy ok. 4 mln zł. Obiecano nam pomoc – mówi Bronisław Jóźwicki, właściciel firmy transportowej Jubex.
Wrócili i o „swoich” zapomnieli
W przedostanim wydaniu „Tygodnika” pisaliśmy o odszkodowaniu jakiego domaga się od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad firma Alpine Bau. Koncern chce 1,1 miliarda zł. Austriacy twierdzą, że to polscy urzędnicy są winni opóźnień na budowie odcinka autostrady A1 z Gorzyczek do Świerklan. Właśnie opóźnienia były powodem wyrzucenia Alpine z budowy w grudniu 2009 r. Po 9 miesiącach firma ta wróciła, by dokończyć inwestycję. Wygrała przetarg po raz drugi.
W tarapatach
Firma Jubex z siedzibą w Rzuchowie (powiat wodzisławski) to największy podwykonawca Alpine zajmujący się transportem. Rysowała się świetlana przyszłość i wieloletnia współpraca. Austriacy mówili o innych budowach i dużych robotach na terenie całego kraju. Firma dokupiła więc ciężarówki. Jednorazowo dysponowała 50 autami i 30 należącymi do swoich podwykonawców. Po wyrzuceniu Alpine z budowy pojawiły się gigantyczne problemy. – Musieliśmy znacznie zredukować zatrudnienie w naszej firmie. Aby spłacić podwykonawców i zapłacić firmom leasingowym sprzedaliśmy 33 wywrotki. Nie obeszło się bez sprzedaży biurowca z halami magazynowymi na terenie raciborskiego Rafako. Musieliśmy wyprzedawać majątek za pół ceny – wspomina Bronisław Jóźwicki .
Odbijanie piłeczki
W Alpine problemu nie widzą. – Dbamy o naszych podwykonawców i im pomagamy – twierdzi Roman Sailer dyrektor oddziału Alpine Bau ds. inżynierii lądowej w Polsce. Nie mówi jednak na czym ta pomoc miałaby polegać i odpowiedzialność przerzuca na Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. – Już w ubiegłym roku na piśmie GDDKiA zadeklarowała, że pokryje straty podwykonawców. Straty spowodowane zerwaniem kontraktu. Powinna więc to zrobić – dodaje Sailer.
Nie ma ich na liście
– Rzeczywiście istnieje dokument, w którym zobowiązaliśmy się do pokrycia roszczeń podwykonawców – mówi Marcin Hadaj, rzecznik GDDKiA. Dodaje jednocześnie, że sprawa dotyczy jedynie podwykonawców formalnie zaakceptowanych przez GDDKiA. Na liście tej nie ma jednak firmy Jubex. – Zostaliśmy zgłoszeni przez Alpine, ale nie uznani. Firmy transportowe nie były brane pod uwagę – twierdzi Bronisław Jóźwicki. Jego zdaniem to Austriacy powinni pomóc. Tego samego zdania jest Marcin Hadaj z GDDKiA. – Zachowanie konsorcjum jest skandaliczne. To jego przedstawiciele powinni pomóc ludziom, z którymi pracowali. Scenariusz się powtarza. Alpine notorycznie uchylało się od swoich obowiązków i teraz niejako sprawa się powtarza – mówi Hadaj.
Rafał Jabłoński