Są kłopoty z hydrantami
Do groźnego pożaru doszło 9 lutego w Przegędzy (gmina Czerwionka – Leszczyny) przy ul. Powstańców Śląskich.
Ogień na dachu domu zaraz przy wjeździe na główną ulicę Mikołowską pojawił się po godz. 15.00. Właściciel na miejscu próbował ratować swój dobytek wiadrami wody. Po chwili pojawiły się wozy strażaków z Rybnika oraz z OSP Przegędza. Po kolejnych minutach dojechał jeszcze wóz ochotników z Przegędzy. Pożar ugaszono w kilkadziesiąt minut. Ogień w tym czasie zdążył zniszczyć większość poddasza. Strat jeszcze nie oszacowano. Nie ustalono również przyczyn pożaru. Jedno jest pewne, że w pobliżu źródła ognia nie było instalacji elektrycznej. Podczas samej akcji strażacy z Rybnika zużyli 5 ton wody. Z kolei z samą wodą problemy mieli ochotnicy z Leszczyn. Jak powiedzieli nam strażacy z OSP Leszczyny, gdy okazało się, że ich woda już się skończyła, próbowali podłączyć się do hydrantu przy jednej z posesji. – Ktoś się powinien tym zająć, bo tam w ogóle nie ma wody. Do dalszych posesji już nie pociągniemy węża – mówił nam jeden z ochotników.
Sprawą natychmiast zainteresował się sam szef czerwioneckich wodociągów. – Zaraz rano, na drugi dzień, poleciłem moim pracownikom udanie się na miejsce i w asyście strażaka z OSP Przegędza sprawdzali konkretny hydrant. Była tam woda i bez problemu się do niego podłączyliśmy. Poinformowaliśmy też od razu straż pożarną w Rybniku, ale oni nawet nic o tym przypadku nie słyszeli. Nie mam pojęcia co mogło się stać, może strażacy z Leszczyn mieli niewłaściwe wejścia do podłączenia, ale przecież chyba wszystkie teraz są takie same. Jedno jest pewne. Woda z pewnością tam była – twierdzi Bogusław Kurdek prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Czerwionce – Leszczynach. – Trudno mi powiedzieć, czy woda wtedy była czy nie. Dowódca akcji przekazał mi natomiast, że nie było takiego polecenia, aby podpinać się do hydrantów. W każdym razie nam wody nie zabrakło i nie było potrzeby korzystania z hydrantów – mówi kpt. Grzegorz Kos zastępca komendanta rybnickiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku.
Bogusław Łabędzki, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku:
Rzeczywiście z hydrantami są kłopoty. Zarówno z mieście, jak i w gminach. Przede wszystkim czasami okazuje się, że hydranty są niesprawne, bo ktoś ukradnie tzw. zaślepkę miedzianą, bez której hydrant jest całkowicie niesprawny. Zdarzają się przypadki po prostu złego stanu technicznego hydrantów. Kolejnym problemem, z którym musimy się mierzyć, to ciśnienie w hydrantach. Ale to jest bardziej skomplikowane. Sieć wodociągów jest tak skonstruowana, że gdyby w niektórych hydrantach podnieść ciśnienie do tego prawidłowego, to w innych miejscach zniszczyłaby się instalacja. Rozumiemy też, że gdyby wodociągi, które poprzez urzędy miasta czy gminy są odpowiedzialne za stan hydrantów, miał zapewnić doskonały stan techniczny hydrantów, musiałyby powołać sztab ludzi. Woda pewnie musiałaby jeszcze bardziej zdrożeć.
Rzeczywiście z hydrantami są kłopoty. Zarówno z mieście, jak i w gminach. Przede wszystkim czasami okazuje się, że hydranty są niesprawne, bo ktoś ukradnie tzw. zaślepkę miedzianą, bez której hydrant jest całkowicie niesprawny. Zdarzają się przypadki po prostu złego stanu technicznego hydrantów. Kolejnym problemem, z którym musimy się mierzyć, to ciśnienie w hydrantach. Ale to jest bardziej skomplikowane. Sieć wodociągów jest tak skonstruowana, że gdyby w niektórych hydrantach podnieść ciśnienie do tego prawidłowego, to w innych miejscach zniszczyłaby się instalacja. Rozumiemy też, że gdyby wodociągi, które poprzez urzędy miasta czy gminy są odpowiedzialne za stan hydrantów, miał zapewnić doskonały stan techniczny hydrantów, musiałyby powołać sztab ludzi. Woda pewnie musiałaby jeszcze bardziej zdrożeć.
(luk)