W piżamach parkują samochody
Codziennie wieczorem na trzech ulicach Rybnika można zaobserwować pospolite ruszenie. Mieszkańcy wychodzą z domów nie bacząc na aurę, aby przestawić swoje auta.
Mieszkańcy ulic Damrota, Ogródki oraz św. Antoniego muszą znać dokładnie każdy dzień w kalendarzu i często wykazują się bezsennością. Wszystko przez dziwne oznakowanie ulic.
Wszystkie trzy wspomniane ulice są dwukierunkowe. Przy wjeździe z jednej strony znak zakazu postoju z jedną białą kreską informuje nas, że nie można parkować po tej stronie w dni parzyste. Z drugiej strony sytuacja jest analogiczna, choć zakaz obowiązuje w dni nieparzyste. Kiedy więc należy przestawiać samochody? – De facto powinniśmy czy mróz, deszcz, burza czy grad wychodzić w piżamach o północy, aby przeparkować samochody. To jest chore – oburza się Adam Stowski z ulicy Ogródki, który otrzymał od strażników miejskich już 5 mandatów. Cztery z nich zostały anulowane, jednak piąta interwencja straży od razu znalazła się w sądzie.
W mediach zawrzało
Mieszkańcy postanowili zrobić medialną burzę, a o nieszczęsnym oznakowaniu na rybnickich ulicach dowiedziała się cała Polska. – Strażnicy, którzy podejmują interwencje na miejscu, podchodzą do właścicieli zaparkowanych samochodów ze zrozumieniem o czym świadczy niski odsetek nałożonych mandatów na sprawców wykroczeń. Od stycznia 2010 funkcjonariusze na 138 kierowców, którzy popełnili wykroczenie polegające na niezastosowaniu się do znaków, ukarali mandatami 31 kierowców – twierdzi Dawid Błatoń rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku. – Warto wspomnieć również, że interwencje strażników na ulicach Damrota oraz Ogródki są odzwierciedleniem zgłoszeń mieszkańców, które wpływają do naszej jednostki. To właśnie mieszkańcy miasta, widząc nieprawidłowości, dzwonią z prośbą o przeprowadzenie interwencji – dodaje Błatoń.
Donoszą na siebie?
Strażnicy miejscy pod naporem dziennikarzy ze swoich działań zaczęli się tłumaczyć nawet na swojej stronie internetowej. – Wychodzi na to, że dzwonimy sami na siebie, aby dostawać mandaty – stwierdza z ironią Adam Stowski. Strażnicy utrzymują, że „są zmuszeni działać”. – Każde zaniedbanie i niedopełnienie obowiązków oraz przysłowiowe „przymknięcie oka” przez funkcjonariusza, niesie za sobą daleko idące konsekwencje prawne łącznie z wydaleniem z pracy. Niedopełnienie obowiązku przez funkcjonariusza publicznego może zostać zakwalifikowane jako przestępstwo, za które może grozić do 3 lat pozbawienia wolności – tłumaczy rzecznik straży miejskiej.
Przeparkuj przed snem
Według mieszkańców znaki zostały postawione kilka lat temu przy okazji remontu i tak już pozostały. Teraz uprzykrzają życie. Oba znaki zakazu przestają obowiązywać w godzinach od 21 do 24, dzięki czemu właściciele mogą przepakować swe pojazdy na właściwą stronę drogi. Jest to jednak uciążliwe. – Problemu nie mają osoby posiadające przydomowe garaże. W gorszej sytuacji są ci, którzy wynajmują lokale i muszą stawać na ulicy. Oni muszą codziennie wieczorem przeparkować swój samochód, bez względu na pogodę i chęci. Kiedy widzę, że jedzie straż miejska, zdarza się, że dam znać sąsiadom, aby nie dostali mandatu – mówi Joanna Marcol z ulicy Ogródki.
Urząd czeka na gest
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby ustawienie zakazu tylko z jednej strony – przekonuje Adam Stowski. Według urzędników, taka opcja byłaby utrudnieniem dla służb komunalnych, które miałyby problem z czyszczeniem jednej strony jezdni. Poza tym, urzędnicy czekają... na wniosek mieszkańców. – Nikt oficjalnie nie zgłosił ani żadnego pisma, ani nie umówił się na spotkanie, aby tę kwestię rozwiązać – podkreśla Lucyna Tyl rzecznik rybnickiego magistratu.
Szymon Kamczyk