Manifestacja zwolenników legalizacji marihuany
Około setka młodych ludzi przeszła pod eskortą policjantów i strażników miejskich główną arterią centrum miasta. – Walczymy o słuszną sprawę – mówi Diakon, raper z Przemyśla, który przyjechał wesprzeć swych znajomych ze Śląska. – Wiele dobrego można zrobić, legalizując marihuanę. Sam byłem w gównie przez kontakt z dilerami. Gdyby zalegalizować sprzedaż „zioła”, wielu ludziom można by uratować życie – dodaje.
Na poważne utrudnienia w ruchu ulicznym musieli być przygotowani kierowcy, którzy 13 maja podróżowali przez centrum miasta. O godzinie 13.00 z rybnickiego rynku ruszyła manifestacja zwolenników legalizacji marihuany.
Około setka młodych ludzi przeszła pod eskortą policjantów i strażników miejskich główną arterią centrum miasta – ulicą 3 maja, by za chwilę minąć starostwo powiatowe i ulicą Reymonta dotrzeć pod komisariat policji. Tam, przed ustawionymi barierkami, manifestanci zorganizowali krótki postój, po czym deptakiem ulicy Kościuszki dotarli pod bazylikę, spod której powrócili na rynek. – Walczymy o słuszną sprawę – mówi Diakon, raper z Przemyśla, który przyjechał wesprzeć swych znajomych ze Śląska. – Wiele dobrego można zrobić, legalizując marihuanę. Sam byłem w gównie przez kontakt z dilerami. Gdyby zalegalizować sprzedaż „zioła”, wielu ludziom można by uratować życie – dodaje.
Wielu obecnych na marszu nie chce ujawniać swych danych podczas rozmowy, jednak nie Angelika Trela, jedna z koordynatorek całego przemarszu. Także przyjezdna, bo z Katowic, mówi, że jest wyraźna potrzeba zasygnalizowania niezadowolenia i zwrócenia uwagi. – Wiemy, że blokujemy centrum w godzinach szczytu i utrudniamy ruch. Robimy to jak najbardziej świadomie, gdyż chcemy uzmysłowić ludziom, że nie możemy być tak nadal represjonowani – tłumaczy dziewczyna o jaskrawo–zielonych włosach, na którą wszyscy manifestanci wołają „Żelek”. Mieszkańcom miasta się to jednak niespecjalnie podobało, a na pewno nie skłaniało do przemyśleń nad legalizacją marihuany. – Poprzewracało się w głowach! – denerwuje się siedzący na ławce przy ul. Jankowickiej pan w średnim wieku. – Z dopalaczami od razu mogli zrobić porządek, bo im się opłacało, a z tym rady sobie nie potrafią dać? Potem takie dzieciaki latają po drogach i się wydzierają – dodaje zdenerwowany. Z okien Powiatowego Urzędu Pracy, na zawołania młodych ludzi „Zbyt pozytywna, dlatego nielegalna!” oraz „Sadzić, palić, zalegalizować!” dało się słyszeć wyraźny odzew jednej z pracownic – „Jazda do roboty!”.
Cała impreza odbyła się w jak najbardziej pokojowych warunkach. Manifestanci puszczali przez megafon muzykę, śpiewali i wykrzykiwali swoje postulaty. Byli raczej radośni niż sfrustrowani, zresztą nie chodziło im przecież o zrobienie rozróby. – W paleniu trawki nie chodzi przecież o to, żeby czuć się źle, tylko dobrze! – mówią zgromadzeni. – Marihuana jest zdrowa, nie ma wyraźnych danych dotyczących jej zdolności uzależniających. Po niej nikt nie zabija, nikt się nie wścieka, nie demoluje – tłumaczy Angelika Trela. Marsz Wyzwolenia Konopi już chyba na dobre zagościł w Rybniku i przeciwnicy tej idei muszą się z tym pogodzić. Zwolennicy legalizacji marihuany raz, dwa razy do roku będą przypominać o swych postulatach, zajmować jeden pas na ulicy Reymonta i wykrzykiwać postulaty w kierunku komendy rybnickiej policji.
(mark)
Nie dajemy się sprowokować
O likwidacji nielegalnych upraw konopi z rzecznikiem rybnickiej policji nadkom. Aleksandrą Nowarą rozmawia Szymon Kamczyk.
Szymon Kamczyk: – Ile nielegalnych plantacji konopi w ostatnich latach zostało zlikwidowanych?
Aleksandra Nowara: – W tym roku policjanci z Rybnika zlikwidowali trzy plantacje, a w ubiegłym roku jedną. Największą plantację udało się zlikwidować w kwietniu 2011 na osiedlu Kilińskiego, gdzie znaleziono 17 krzewów konopi. W zawiązku z tą sprawa zatrzymano dwóch mężczyzn, którzy „troszczyli się” o rośliny, w wynajętym mieszkaniu na ostatnim piętrze bloku. Takie akcje zwykle wymagają wcześniejszego przygotowania, są to tzw. działania operacyjne. Efektem końcowym takich czynności jest zwykle zatrzymanie sprawców przestępstwa i zabezpieczenie dowodów rzeczowych, czyli w tym przypadku roślin, sprzętu służącego do ich uprawy.
– Jakie jest najczęstsze zachowanie producentów narkotyków przy zatrzymaniu i jakie grożą za to kary?
– Najczęściej czują się niewinni. Dziwią się niekiedy, co my od nich chcemy. Uważają, że nic złego nie robią, to jest ich hobby, a już na pewno nie chcą tego rozprowadzać, tylko używać do własnych potrzeb. Na porządku dziennym są zatrzymania osób, które posiadają przy sobie jakieś małe ilości narkotyków. Jest to niestety dość popularne, ale oczywiście jest to przestępstwo i policjanci są konsekwentni.
– Czy policjanci już na miejscu nielegalnej uprawy mogą określić, że mają do czynienia z roślinami narkotycznymi i w jaki sposób znalezione krzewy są likwidowane?
– Jeżeli chodzi o zawartość THC, policjanci dysponują testerami, które wstępnie dają wynik badania, stwierdzając, czy dana roślina zawiera substancje narkotyczne. Później rośliny dodatkowo są badane w laboratorium kryminalistycznym. W celu likwidacji są wywożone do zakładu utylizacji odpadów szpitalnych i komunalnych w Katowicach, gdzie są spalane.
– Czy podczas marszów, takich jak ostatni policjanci planują przeszukania uczestników i interwencje?
– My rozumiemy ten marsz jako manifestację (legalną) pewnych poglądów i mamy nadzieję, że będzie zachowany spokój. Jeżeli nie dochodzi do żadnego przekroczenia prawa, policjanci nie interweniują. Jeżeli mamy informacje, że uczestnicy posiadają środki odurzające, interweniujemy. Nie dajemy się też wciągnąć w prowokacje, jak podczas sadzenia ziaren konopi.
Czy uważasz, że marihuana powinna zostać zalegalizowana?
Diakon, raper z Przemyśla, manifestant
– Oczywiście, że tak. Z tym wiążą się same korzyści – dla nas, palących, dla państwa – podatki i dochody, oraz dla wszystkich Polaków – nowa gałąź przemysłu, nowe miejsca pracy, nowe biznesy. Nie wiedzę powodu, dla które nie miałaby być zalegalizowana!
Marin, uczeń z Żor, manifestant
– Dlaczego mielibyśmy delegalizować coś, co i tak pokątnie wszyscy palą. U nas w szkole większość moich rówieśników „jara” i co? Nic się nie dzieje, to jest zdrowsze niż papierosy, a bezpieczniejsze niż alkohol. Same plusy.
Michalina Pieńkosz, rybniczanka
– Widzę tę manifestację i się trochę dziwię, że zgodzono się w ogóle na coś takiego. Wszystko jest dla ludzi, to pewne i myślę, że w małych ilościach marihuana nie szkodzi, ale nie oszukujmy się – jak da się palec, to ludzie biorą całą rękę.
Kamil Tyszecki, manifestant z Rybnika
– Jestem tutaj na marszu, a wczoraj sam byłem na komisariacie, bo naszli mnie w domu. Chciałbym palić legalnie to, co mi wyrośnie z ziemi, co sam sobie uprawiam, podlewam i dbam, a nie mogę i zaraz się interesuje tym policja. Nie może tak być, szczególnie, że to naprawdę jest pozytywna sprawa, nie żadne narkotyki i chemia.
Angelika Zieleźny, rybniczanka
– Gdybyśmy zalegalizowali marihuanę, to będzie jeszcze gorzej niż jest. Ludzie sięgali by po to częściej, niż teraz, a to znaczy, że szybiciej by się uzależnili. A tego przecież nikt nie chce, prawda?
Marihuana uzależnia
Marihuana zawiera kilkadziesiąt aktywnych biologicznie substancji, a przede wszystkim THC – tetrahydrokannabinol, który w czystej postaci ma niewielkie właściwości uzależniające fizycznie. Jednak bardzo mocno uzależnia psychicznie. Dużo łatwiej wyjść z uzależnienia fizycznego, np. poprzez detoks niż z psychicznego, gdzie potrzeba wielomiesięcznych terapii.
W dymie palonych konopi znajdują się substancje smoliste, które przy długotrwałym paleniu uszkadzają górne drogi oddechowe – krtań, oskrzela oraz płuca, wątroba i mięsień sercowy. U chronicznych palaczy spada odporność immunologiczna. Poważniejsze są jednak skutki wpływu THC na psychikę.
Marihuana może, choć nie musi prowadzić do sięgnięcia po inne, groźniejsze narkotyki. Niemal każdy pacjent Monaru czy innego ośrodka rehabilitacji narkomanów potwierdza, że zaczynał od popalania „trawki’’ i nie przypuszczał, że zostanie narkomanem.
W Polsce marihuana jest całkowicie nielegalna. Za posiadanie najmniejszej nawet ilości – grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. Znane są w Polsce wyroki skazujące za znalezienie przy kimś 0,18 grama. Za handel można iść za kratki nawet na 8 lat. Dodatkowo sąd może orzec kary pieniężne nawet do 50 tys. zł.
(opr. pm na podstawie danych z Przychodni Uzależnień)