220 dzieci odesłano z kwitkiem
Czerwioneccy urzędnicy podsumowali wyniki rekrutacji do publicznych przedszkoli. Dla kilkuset dzieci miejsc zabrakło.
W Czerwionce – Leszczynach rodzice złożyli 1290 wniosków o przyjęcie do przedszkola swoich dzieci. Wśród nich były maluchy, które już uczęszczają do placówek i te, które w roli przedszkolaków miały dopiero zadebiutować. Tradycyjnie, jak co roku zainteresowanie było większe niż liczba miejsc. Tłoku nie rozładowało nawet to, że do pierwszej klasy poszło więcej niż rok wcześniej sześciolatków.
Szczęśliwcy i pechowcy
1 września nie wszystkie dzieci przekroczą przedszkolne progi, choć jak twierdzą gminni urzędnicy miejsc w placówkach jest więcej niż w roku ubiegłym. Szczęście uśmiechnęło się do 1070 z nich. Dla 220 maluchów zabrakło miejsc. Głównie 3 i 4 – latków. Problemów z miejscem nie miały dzieci sześcio – i pięcioletnie. Wszystkie zostały przyjęte. W tym roku bowiem roczniki 2005 i 2006 zostały objęte obowiązkową edukacją przedszkolną. Poza tym rodzice 6–latków mogli jeszcze wybierać między wysłaniem pociechy do przedszkola bądź do szkoły. – Młodszym dzieciom, które w minionym roku już rozpoczęły edukację przedszkolną zagwarantowaliśmy możliwość jej kontynuowania. W miarę możliwości staraliśmy się też przyjąć część czterolatków i trzylatków, które wcześniej do przedszkola nie chodziły – mówi Hanna Piórecka-Nowak, rzeczniczka czerwioneckiego urzędu.
Listy rezerwowe
220 maluchów, które do gminnych przedszkoli się nie dostały trafiły na listy rezerwowe. To cień szansy na to, by we wrześniu mogły jednak zostać przedszkolakami. Urzędnicy liczą, że do września trochę miejsc jeszcze się zwolni. Tradycyjnie wielu rodziców chcąc zwiększyć szansę dziecka, zapisywało je do kliku placówek jednocześnie. Weryfikacja wniosków już pozwoliła na przyjęcie kilkorga maluchów. – Spośród ponad 70 dzieci, które nie zostały przyjęte do przedszkola nr 10 w Czerwionce, 38 znalazło miejsce w innych placówkach na terenie gminy, do których również rodzice składali wniosek o przyjęcie – informuje magistracka rzeczniczka. Do końca nie było również wiadomo ilu rodziców dzieci 6 –letnich zdecydowało się na wysłanie ich do szkoły.
Marne szanse
Rodzice dzieci, które do przedszkoli się nie dostały mają jeszcze cień szansy, jednak wszystko zależeć będzie od tego, czy ktoś nie zrezygnuje. – Doświadczenie uczy, że część zapisanych z rożnych powodów rezygnuje z przedszkoli. W ubiegłym roku, jeszcze we wrześniu rodzice decydowali się również na przeniesienie dziecka z przedszkola do szkoły. Na te miejsca przyjmować będziemy oczywiście dzieci z listy oczekujących – wyjaśnia Hanna Piórecka-Nowak. Załapać się na ewentualne miejsca po „spadochroniarzach” może jednak co najwyżej kilka osób. To nie rozwiąże problemu. Tym, którzy nie załapią się na miejsca rezerwowe pozostają dziadkowie (jeśli oczywiście takowi są dyspozycyjni) lub przedszkola prywatne.
(MS)