Fachowcy od uszu, gardeł i nosa
Oddział laryngologii dziecięcej rybnickiego szpitala leczy pacjentów do 18 roku życia. Jest jednym z sześciu takich szpitalnych oddziałów na Śląsku.
RYBNIK. Rocznie przez rybnicką laryngologię dziecięcą przewija się około 700 pacjentów. Najczęściej trafiają tu z migdałkami do wycięcia, bolącymi uszami i gardłami. Na oddział są przyjmowane dzieci z silnymi zapaleniami krtani lub zatok, których nie można już leczyć w domu. Ponieważ od ub. roku NFZ przestał płacić oddziałom laryngologii dorosłych za operacje pacjentów 17 i 18 – letnich, są oni kierowani na laryngologię dziecięcą rybnickiego szpitala. Oddział jest też jednym z sześciu szpitalnych oddziałów laryngologii dziecięcej na Śląsku. Do Rybnika trafiają więc oprócz chorych z powiatu rybnickiego także pacjenci z Raciborza, Wodzisławia Śląskiego, Żor, Jastrzębia – Zdroju, Knurowa, a nawet Pszczyny. Diagnostycznie i leczniczo oddział zabezpiecza teren zamieszkały przez ponad milion osób. Rocznie lekarze operują 450 pacjentów. Miesięcznie, różnym zabiegom poddawanych jest 35 – 40 dzieci. Najmłodsi z operowanych mają z reguły około 2 lat, najstarsi 18. Wśród leczonych farmakologicznie zdarzają się również niemowlęta.
Od migdałków po skrzywione i połamane nosy
Oddział leczy wszystkie schorzenia laryngologiczne. Wykonuje zabiegi z zakresu otolaryngologii dziecięcej z zastosowaniem nowoczesnych metod leczenia oraz szybką wysokospecjalistyczną diagnostykę m.in. pełną diagnostykę u niemowląt i małych dzieci. – Ponieważ w szpitalu nie ma dziecięcego OIOM-u nie wykonujemy większych zabiegów u noworodków – mówi Piotr Kulok, ordynator oddziału laryngologii dziecięcej. Najpopularniejszym zabiegiem, i zarazem najczęściej wykonywanym jest wycięcie migdałków. Ale to nie jedyne przypadki, które trafiają na oddział. – Wykonujemy zabiegi uszne jak drenaż jamy bębenkowej, podcinanie i skracanie węzidełka jezyka czy operacje torbieli szyi. Resetujemy też przegrody nosa, nastawiamy skrzywione i połamane nosy – wylicza ordynator Kulok. Zdarzają się również pacjenci z krwawieniami z nosa. Lekarze starają się jak najmniej operować małych pacjentów. Również tylko wtedy, gdy jest to niezbędne robią przedłużenia intubacyjne i tracheotomię.
Krótki pobyt
Na oddziale jest osiem sal z 28 łóżkami i węzłami sanitarnymi, pokój zabiegowy oraz świetlica dla dzieci. Oddział korzysta z sali operacyjnej, która podobnie jak w przypadku większości szpitalnych oddziałów znajduje się na bloku operacyjnym. – Piszemy, ile mamy zabiegów i jakiego rodzaju, a blok szykuje salę i cały sprzęt – wyjaśnia ordynator Piotr Kulok. Pacjentami opiekuje się zespół czterech doświadczonych lekarzy specjalistów otolaryngologii dziecięcej oraz 10 pielęgniarek. Podczas zabiegów lekarze mają do dyspozycji m.in. mikroskop operacyjny, kauter, sprzęt do koagulacji w osłonie argonu, rury do bronkoskopii, wzierniki do ucha i nosa. Za pomocą endoskopu i esofagoskopu wyciągają różne rzeczy z tchawicy, przełyku czy oskrzeli. Oddział może się też pochwalić wideoendoskopem z możliwością dokumentowania (nagrywania), w który doposażyła go Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dzięki stosowaniu nowoczesnych i mało inwazyjnych metod leczenia pobyt pacjenta jest skracany do minimum, a powrót do zdrowia szybszy i mniej bolesny. – Staramy się, by pobyt pacjenta na oddziale był krótki i trwał kilka dni. Średnio jest to od trzech do pięciu dni. Jeśli przyjmujemy pacjenta w piątek, w poniedziałek jest wypisywany do domu. W przypadku poważniejszych zabiegów czas pobytu w szpitalu to góra pięć dni – mówi ordynator. Jeśli na oddział zostanie przyjęte małe dziecko, istnieje możliwość pobytu razem z nim także matki.
Kontraktowa zmora
Jak większość oddziałów rybnickiego szpitala również laryngologia dziecięca dostała w tym roku od NFZ-u mniejszy kontrakt. – Musimy hamować zapędy. Operujemy tylko tyle, na ile pozwala kontrakt – oznajmia ordynator Kulok. Nie kryje rozgoryczenia, bo gdyby kontrakt był większy oddział mógłby wykonywać przynajmniej raz tyle operacji jak obecnie. Mały kontrakt to również kolejki do zabiegów. Dzisiaj na operację wycięcia migdałków trzeba poczekać do sierpnia przyszłego roku. To i tak krócej niż w innych szpitalnych oddziałach na Śląsku. Ponieważ co roku NFZ tnie oddziałowi po kontrakcie, ten pracuje minimalną obsadą – czterech lekarzy. Nie dziwią więc marzenia ordynatora Piotra Kuloka. – Chciałbym dożyć czasów, żeby zabiegi i wykonywane przez nas usługi były przez NFZ wyceniane realnie i rzetelnie, a nie wzięte niewiadomo skąd – stwierdza szef oddziału.
Telefony: dyżurka lekarska – (32) 429 17 22, punkt pielęgniarski – (32) 429 17 44, ordynator – (32) 429 17 10, pielęgniarka oddziałowa – (32) 429 17 01.
Małgorzata Sarapkiewicz