Ulica Korfantego
Ulicą Korfantego nazwana została po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po czasie pruskiego zarządzania.
Wcześniej nosiła nazwę Gartenstrasse, czyli ulica Ogrodowa. Nazwa pochodziła od ogrodu miejskiego, w którym miasto i różne instytucje, także po 1922 roku, urządzały najrozmaitsze imprezy, często charytatywne. Na jej zapleczu znajdowały się różne zakłady rzemieślnicze czy wręcz przemysłowe. Obecnie miasto ma bardzo dobrą koncepcję stworzenia tam nowego rynku. Kiedyś Plac Wolności był tak zwany. Nowy plac dołączyłby do ciągu centralnych placów. W podziemiach byłoby możliwe przygotowanie miejsca pod przyszłe inwestycje np. ... centalną stację rybnickiego metra, które może za 20, 30 lat zacznie być budowane. Wszędzie bowiem myśli się w takiej perspektywie, a nie ledwie kilkuletniej. Warto o tym wspomnieć, bo w ścisłym centrum miasta ten wielki plac jest unikatowy. Miasta , które już dziś mimo nowych arterii jest niezwykle zatłoczone. Nie musi to być metro, może kolejka napowietrzna jak w np. w Barcelonie.
Do najbardziej znanych punktów należały Hotel Polski i budynek Poczty Polskiej, choć jeden i drugi wybudowane zostały jeszcze przed odzyskaniem niepodległości. Hotel Polski znany był wcześniej jako hotel Wittiga. Nabył go Józef Przybyła, a od niego przybyły z Zabrza Wincenty Myśliwiec. Z balkonu tej kamienicy przemawiał do zgromadzonych na rynku rybniczan Wojciech Korfanty. Patriotycznie nastawiony właściciel często nawet darmo udostępniał swój hotel różnym ugrupowaniom społeczno–politycznym. Tradycyjnie miały tu miejsce zjazdy nie tylko rybnickiej chadecji. Tu spotykali się członkowie Towarzystwa Tatrzańskiego i Krajoznawczego, Ligi Morskiej i Kolonialnej, Związku Obrony Kresów Zachodnich. Tu także działał klub skaciarski uwieczniony na rysunkach przez inż. Malinowskiego, do którego należał on sam, burmistrz Weber, właściciel fabryczki mebli z Raciborskiej Wyleżych oraz rzecz jasna właściciel hotelu. O Hotelu Polskim była już mowa szczegółowiej przy omawianiu rodziny Myśliwców.
Kolejne dwie kamienice (pod jednym numerem) były najprawdopodobniej własnością niemiecką. Znajdował się tu m.in. niemiecki bank. Tutaj także przez jakis czas miał swój zakład fotograficzny Władysław Wilk, o którym będzie jeszcze mowa. Natomiast kamienicę z czerwonej cegły zakupił właściciel i wydawca „Sztandaru Polskiego i Gazety Rybnickiej” Michał Kwiatkowski. Chciał rozbudować (i tak spore) zaplecze kamienicy dla potrzeb wydawnictwa jakie zamarzył sobie stworzyć w Rybniku. Wykupił on bowiem prawa autorskie (i nie tylko – była już o tym mowa) sławnej europejskiej oficyny Brockhausa, prawa do unikatowej edycji dzieł klasyków polskiego romantyzmu. Jednakże maj 1926 roku pokrzyżował te plany. Przypomnijmy, że w najbliższym sąsiedztwie znajdowała się korfantowska „Polonia” (była o niej mowa m.in. przy okazji opisu ulicy Zamkowej). Rzec można, iż ulica Korfantego i jej najbliższe sąsiedztwo to gniazdo przedwojennej rybnickiej chadecji. W kamienicy Kwiatkowskiego prowadziła przez jakiś czas swój salon „Wiener Schick” pani Hergerowa, mieli swe kancelarie prawnicy, a gabinety lekarze, no i oczywiście mieszkali zwykli lokatorzy.
Na unikalnej pocztówce widzimy pusty plac. Dziś stoi tu dom Poczty Polskiej postawiony w 1905. Pocztówka wydana przez Maxa Bartelsa (poprzednika „Polonii” na Zamkowej) może więc pochodzić nawet z końca XIX wieku. Jak widzimy nie ma tu także kompleksu „Apollo” Stokłosów i kamienicy mec. Ogórka, która łączy Korfantego z Zamkową.
Widać budynek zamku (dziś sąd) za nim młyn, a na Pocztowej stała już urocza do dziś kamieniczka–pałacyk. Przedwojenną pocztą (jak już o tym była kiedyś mowa) zarządzali panowie Morcinek, a po nim Dziuba.
Ponownie idąc od rynku, przechodzimy wzdłuż boku rynkowej kamienicy Sobczyków, która od strony Korfantego ma bramę na podwórzec, gdzie znajdowało się „słodkie zaplecze” czekoladowej firmy, jak i częściowo magazyn świec (wcześniej była tu także najprawdopodobniej wytwórnia). Kolejny domek był własnością mistrza kowalskiego Krakowczyka. Potem mamy łącznik z ulicą Zamkową, a następnie dom restauratorki Wałachowej, która przybyła do Rybnika z Czerwionki. Tu zainstalował swą fotopracownię kapelmistrz z zawodu Władysław Wilk. Do dziś miejsce to związane jest z fotografią (o Wilku była mowa przy omawianiu rybnickich fotografów). Następna kamienica była własnością rodziny wspomnianych już Hergerów. Kolejna własnością (najprawdopodobniej) Krauwurstów, którzy mieli tutaj fryzjerstwo (Seybisch) i klinikę lalek („pupenklinik”). Ulicę zamyka wybudowana w miejscu stareńkiego malowniczego domku masywna kamienica mec. Ogórka, gdzie m.in od strony Zamkowej znajdowały miejsce takie instytucje jak bank czy towarzystwo ubezpieczeniowe (o czym była już kiedyś mowa).
Michał Palica