Potrzeba cierpliwości
Jerzy Siwica – likwidator w rybnickim PKS – o sytuacji w spółce mówi niechętnie. – Im więcej na ten temat informacji pojawia się w mediach, tym gorzej dla likwidowanej placówki – tłumaczy. Jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę zaległości płacowe w firmie oraz starania likwidatora, by sprzedać należące do niej jeszcze dwie nieruchomości.
PKS–owi udało się już zbyć działkę przy ul. Targowej w Wodzisławiu za kwotę ponad 1 mln 380 tys zł. Te pieniądze, jak wspomina likwidator, zostaną przeznaczone na spłaty zaległości względem pracowników oraz opłatę składek ZUS. – PKS zalega z wypłatami już 3 miesiące. Jednak nie będziemy czekać do czasu sprzedaży wszystkich nieruchomości. Za pieniądze, które spłyną do nas z tej sprzedaży, prawdopodobnie już w tym tygodniu, oraz z świadczenia usług sukcesywnie będziemy spłacać zaległości – komentuje. Tym samym zdementował pogląd, jakoby spółka oczekiwała na sprzedaż wszystkich nieruchomości, by zacząć spłacać pracowników.
Sam proces likwidacji także nie przebiega łatwo. – Plan był taki, by sprzedać wszystkie nieruchomości, na razie sprzedaliśmy jedną – komentuje Siwica. Likwidator rybnickiego PKS–u jest jednak dobrej myśli. – Często jest tak, że przez jakiś okres czasu nic się nie dzieje, a potem nagle ruszy lawina i nieruchomości schodzą w ciągu kilku dni – mówi likwidator PKS–u. A zainteresowanie dwoma pozostałymi działkami rybnickiej spółki jest całkiem niezłe, sam Jerzy Siwica przyznaje, że ciągle kręcą się ludzie, dzwonią i pytają. Pod młotek ma pójść działka przy ul. Marklowickiej w Wodzisławiu (ok. 4 ha) oraz przy Jankowiskiej w Rybniku (1,7 ha). – Do tego wszystkiego potrzeba jednak czasu i cierpliwości, natomiast robienie wokół tego zamieszania nie pomoże ani likwidacji, ani pracownikom, którzy oczekują na pieniądze – dodaje Jerzy Siwica.
(mark)