Rybnik, maj 1921
Część II
Kwiatkowski*, o którym w wielkich słowach uznania wyrażali się później m.in. Ignacy Paderewski i prymas Polski kardynał Wyszyński, był pracoholikiem. Dopiero w wieku 37 lat znalazł czas na małżeństwo. Jego żona Włodzimiera powiła mu trzy córeczki. Niestety po ostatnim porodzie zmarła. To był 1926, fatalny rok dla Michała Kwiatkowskiego. Później ożenił się powtórnie z siostrą zmarłej, z którą posłował do Warszawy. Na świecie pojawili się trzej synowie tej pary. Kwiatkowski dużo jeździ, m.in. w 1924 na Kongres do Waszyngtonu. Lubił pływać, lubił góry, jeździł na nartach. Kocha zwierzęta – jego przyjaciel, wilczur, nieźle go podrapał na „Rudzie” podczas kąpieli. Interesował się zarówno kosmosem, jak i zdrowym odżywianiem. Jednak największą pasją redaktora były książki. Niemców nie lubił m.in. za to, że kilkakrotnie zniszczyli jego wspaniałe księgozbiory. Wykupił od słynnego Brockhausa prawa autorskie do 84 tomów dzieł polskich wieszczów. Książki lipska oficyna edytowała na doskonałym „...bezdrzewnym papierze, broszurowane i w pięknej obwolucie z angielskiego płótna, z wytłoczoną złotą winietą na okładce i na grzbiecie.” Kupił więc także książki w matrycach i gotowych kliszach. W celu edycji klasyków polskiej poezji zakupił wspomniana już kamienicę na Korfantego, gdzie planował rozbudować jej zaplecze z myślą o rybnickiej oficynie wydawniczej dla edycji polskich romantyków i innych pisarzy. A jako, że poczuł się zmuszony opuścić Rybnik i Polskę w 1926 po zamachu majowym, przechowywane na Kraszewskiego matryce i klisze przepadły we wrześniu 1939. Rybnik nie miał szczęścia (?) do swych dwóch wspaniałych przedwojennych księgozbiorów, bo podobnie stało się z biblioteką ojca Emila Drobnego. Czego nie dokonali hitlerowcy „załatwiła” po wojnie nowa polska władza, ale też nasza polska beztroska.
Będący jak najdalej od miłości do Niemców Michał Kwiatkowski po zamachu Piłsudskiego postanowił nie kandydować więcej do Sejmu II RP i wyjechał z Rybnika i z Polski. Był to człowiek niezwykle doświadczony politycznie i przewidział jak rozwiną się wypadki. Jako chrześcijański demokrata postanowił usunąć się z pola polskich walk politycznych. Szkoda, bo był posłem m.in. z ziemi rybnicko–wodzisławskiej. Tym bardziej szkoda, że Kwiatkowski, wydawca słynnego nie tylko w Niemczech i Francji „Narodowca”, miał szerokie plany związane z Rybnikiem. Schedę po nim przejął red. Ignacy Knapczyk. Odtąd on prowadził „SzP i GR” zwany w skrócie po prostu „Gazetą Rybnicką”. Czasem było niełatwo. W 1928 rada miejska skreśliła 800 zł. dotacji na „SzP i GR”. Nie bez powodu napisano: „Gazety polskie są dobre tylko do bezpłatnych ogłoszeń i komunikatów”.
Gdyby Kwiatkowski zobaczył dzisiejszą pięknie wydawaną, samorządową już „Gazetę Rybnicką” co najmniej by się zdziwił...., a jeszcze bardziej gdyby zobaczył, że dzisiejsza prasa rybnicka to nie tylko „Gazeta Rybnicka”, ale także inne ciekawe pisma. Dziesięć lat przeleci i Rybnik będzie miał kolejną uroczystą „setkę” rocznicową.
Michał Palica
* więcej o Michale Kwiatkowskim w miesięczniku „Śląsk”, lipiec 2010.