Baby szpachlują, chłopy pieką kotlety
Mieszkańcy familoków w Czerwionce sami remontują swoje bloki. Robota pali im się w rękach.
CZERWIONKA. Na osiedlu familoków w Czerwionce praca wre. Przed blokami i na klatkach schodowych spotkać można uwijających się robotników. Nie są to jednak specjalistyczne ekipy remontowe, ale mieszkańcy – członkowie liczącego 12 osób „Klubu Samopomocowego Rodzin z Familoków”. Jakiś czas temu pokończyli kursy zorganizowane przez Ośrodek Pomocy Społecznej, a teraz w ramach praktyk sami remontują klatki we własnych familokach. – Wiem, że poradzę sobie nawet z pracami budowlanymi. A zdobyte umiejętności z pewnością wykorzystam chociażby tylko przy remoncie domowej łazienki – stwierdza Iwona Sikora. Mieszkańcy przy remoncie pracują od 9.00 – 15.30 pod okiem dwóch fachowców budowlanych. Jeden dzień w tygodniu maja wolne, wtedy uczestniczą w zajęciach z doradcami zawodowym i psychologiem oraz w grupach wsparcia.
Równouprawnienie
Remonty na familokach trwają od czerwca. Zaczęli od podwieszanych sufitów. Teraz remontują okna, parapety, balustrady i kładą gładź na ścianach, potem będą malować na pastelowe kolory. Na koniec, na półpiętrach klatek położą kafle, pomalują schody i uporządkują teren wokół budynków. We wrześniu wszystko ma być zrobione na „tip-top”. W ub. tygodniu odwiedziliśmy pracujących przy ul. Głowackiego 4/1 i 4/2. Tu panuje pełne równouprawnienie. Wśród „budowlańców” jest aż siedem kobiet. Przed jednym z familoków trzy kobiety w roboczych uniformach przygotowują zaprawę murarską. – Czy kobiety nadają się do prac budowlanych? – pytamy mieszające zaprawę dziewczyny. – Oczywiście! Jesteśmy lepiej zorganizowane i dokładne! – odpowiadają bez namysłu. Ich wypowiedź budzi protesty męskiej części ekipy remontowej. – Jasne. Baby, wszystkiego Was uczyć trzeba! Lepsze od nas – he, he, he – krzyczą ze śmiechem panowie. – I co z tego?! Nam wystarczy raz wytłumaczyć i działamy! – odgryzają się dziewczyny.
Nikt nie narzeka
Magda Ludwiniak to jedna z piękniejszej części ekipy budowlańców. Spotykamy ją przy szpachlowaniu ściany. – Wiadomo, że baba jest słabsza fizycznie od chłopa, ale ma większy zapał. Nie boję się pracować. Najtrudniejsze było dla mnie podwieszanie sufitu – to nie przelewki. Teraz szpachlujemy. Czasem ręce bolą, ale nikt nie narzeka, bo efekty pracy od razu widać – oznajmia z uśmiechem Magda. Jej chłopak Daniel też pomaga, choć ma on zupełnie inne zadanie. Opiekuje się dzieckiem, gotuje obiady dla ekipy i nie widzi w tym nic złego. Zamiana ról ani go nie przeraża, ani nie stresuje. W minioną sobotę, 27 sierpnia Magda i Daniel wzięli ślub. Magda doskonale godziła przygotowania do wesela z pracami budowlanymi, a Daniel z opieką nad dziećmi. – Mamy kupę śmiechu przy remoncie, wygłupiamy się, robota lepiej idzie. Myślę, że teraz będę mogła wiele w domu zrobić sama – oznajmia Magda. Justyna Szymura uważa, że wszystkiego można się nauczyć. – Nie jest ciężko. Kładzenie gładzi, owszem jest trudne, ale kobiety robią to bardzo precyzyjnie, dokładnie, więc efekt jest taki, jaki powinien być. Ja myślę nawet o tym, żeby poszukać sobie teraz pracy w sklepie budowlanym. Znam się już na tych sprawach i mogę dobrze doradzić – mówi Justyna.
Lepiej wiercić niż klepać kotlety
Aleksandrę Uliarczyk zastajemy z wiertarką w ręku, kiedy mocuje przy drzwiach płyty kartonowo-gipsowe. – Lepsza wiertarka czy lepienie pierogów? – pytamy. – Pierogów w życiu nie robiłam, ale myślę że mimo wszystko stać przy garach jest łatwiej. Chociaż praca przy remoncie mnie nie przeraża, od razu zareagowałam z entuzjazmem. Tylko tu się ciężko wierci, bo wie pani, stare budownictwo – odpowiada pani Ola. Wśród pracujących jest również Robert Pisarek. Mężczyzna przyznaje, że możliwość uczestniczenia w remoncie zmieniła jego życie. – Jestem po ciężkiej chorobie, nie chciałem wychodzić z domu, siedziałem zamknięty w czterech ścianach. Dzięki projektowi OPS–u znalazłem nowy cel w życiu, uwierzyłem w swoje siły. Z ogromną radością tutaj przychodzę. To niesamowite, bo robię coś dla siebie i dla innych. Praca dała mi satysfakcję. Chcę nawet podkreślić to, że wcześniej paliłem dużo papierosów, a odkąd pracuję – nie palę. Ręce i myśli mam zajęte czymś innym. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem – opowiada nam Robert Pisarek. Praca przy remoncie daje efekty. Sprawia nie tylko satysfakcję pracującym. Motywuje też sąsiadów, którzy zapowiedzieli, że będą włączać się w prace przy remoncie kolejnych klatek.
Małgorzata Sarapkiewicz
Pieniądze na realizację projektu remontowania klatek dała Unia Europejska. Podobnie jak i na ubrania robocze, farby, pędzle, materiały. We wrześniu, po zakończeniu remontu odbędzie się piknik integracyjny dla wszystkich uczestników i mieszkańców familoków – Starej Kolonii.