Wybierali najlepsze psy łowieckie
25 psów wzięło udział w testach na wrodzone walory, potrzebne podczas polowań.
Pstrążna, Nowa Wieś. W malowniczej okolicy stawów Żelazowiec odbyły się próby polowe psów myśliwskich. Czworonożni zawodnicy przyjechali z całej Polski.
Impreza odbyła się na terenie Koła Łowieckiego Borki, przyciągając wielu myśliwych. – Psy są nieodłącznym elementem myśliwego. Podczas imprezy odbywają się próby polowe małych ras i wyżłów kontynentalnych i angielskich – mówi Konrad Witosz, przewodniczący Komisji Kynologicznej przy Okręgowej Radzie Łowieckiej w Katowicach. – Jest to sprawdzian młodego psa do 24. miesiąca życia na wrodzone walory łowieckie. Selekcja psów myśliwskich jest kontynuowana od wieków i na tę okoliczność organizujemy takie właśnie spotkania – tłumaczy przewodniczący. Podczas ostatniej imprezy walory wrodzone psów oceniał zespół sędziów międzynarodowych. W próbach polowych wzięły udział także wyżły, które są najbardziej cenionymi psami, używanymi do celów łowieckich. Ich wrodzoną cechą jest robienie tzw. stójki, kiedy zauważą zwierzynę. Myśliwy wtedy wie, gdzie znajdzie swoją zdobycz, a pies wiernie czeka na pana. W tegorocznych próbach polowych wzięło udział 25 psów. – Nie dopisały niestety małe rasy, jednak chcę podkreślić, że ta ilość jest bardzo duża. Zazwyczaj na tego typu imprezach pojawia się 10–15 psów. Stwierdzę więc nieskromnie, że uczestnicy doceniają nasze wysiłki jako organizatorów. Z roku na rok staramy się, aby organizacja tych imprez przez Komisję Kynologiczną przy Okręgowej Radzie Łowieckiej była coraz lepsza, coraz lepiej dopasowana do wymogów łowieckich, ku zadowoleniu uczestników – zaznacza Konrad Witosz. Próby polowe to szeroka impreza otwarta. Do Pstrążnej przyjechali właściciele psów nie tylko ze Śląska, ale również z Białegostoku, Małopolski i Dolnego Śląska. Każdy z psów musiał przejść 3 próby. Pierwszą był strzał ze sztucera. Tej próby nie przeszły psy, które bały się huku wystrzału. Kiedy myśliwy zestrzeli np. bażanta, pies powinien go zaaportować, a nie uciekać. Druga próba polegała na wejściu do wody i popłynięciu. Pies musiał oddalić się od brzegu na co najmniej 5 metrów na rozkaz przewodnika. Ostatnią i najważniejszą próbą była praca w polu. Przewodnik wraz z psem musiał przeczesać dany obszar, a pies przy wyczuciu zwierzyny musiał zrobić stójkę. Był to sygnał dla myśliwego o możliwości oddania strzału. – Te próby oczywiście są bezkrwawe, co oznacza, że nie ginie żadna zwierzyna. Kiedyś takie próby odbywały się tylko na wiosnę, obecnie młode psy testuje się na jesień, kiedy po żniwach pozostają ścierniska i nie robi się szkód w uprawach rolnych. Konkurencje są przeprowadzane w dobrej atmosferze, w pięknym terenie i również przy słonecznej pogodzie – stwierdza Henryk Fonfara, członek Koła Łowieckiego Borki oraz główny sędzia podczas ostatniej imprezy. Testy zakończyło wspólne biesiadowanie w Domku Myśliwskim w Pstrążnej oraz rozdanie nagród dla psów, które najlepiej spisały się podczas prób.
(ska)