Kandydat czasowo niedostępny
Nieznane nazwiska na listach wyborczych ciężko skojarzyć, jeszcze trudniej o kontakt.
Na listach wyborczych wszystkich partii działających w naszym regionie znajdują się nie tylko liderzy. Ogromną część miejsc na listach zajmują ludzie mało znani lub kompletnie anonimowi. Z tego też powodu próbowaliśmy się dowiedzieć, co skłoniło ich do kandydowania, jakie mają doświadczenie i czy faktycznie skazani są na porażkę. Okazało się jednak, że jest to zadanie niemal niemożliwe do wykonania.
Chcą i nie chcą rozmawiać
Michał Gerus, startujący z 16. miejsca na liście PiS, o swoich pobudkach mówi otwarcie. – Decyzja o kandydowaniu do sejmu zapadła spontanicznie i niejako „z zaskoczenia”. Pracuję w biurze poselskim Grzegorza Janika i pewnego razu zadzwoniono do mnie z pytaniem, czy będę kandydował. Pomyślałem, dlaczego nie i zgodziłem się – komentuje. Skontaktowanie się z nim nie było większym problemem, sam też od odpowiedzi się nie uchylał. Podobnie Marcin Gmere, siódemka na liście Nowej Prawicy oraz Danuta Kwade, ósemka z listy PSL. Ci jednak kandydaci to tak naprawdę wyjątek, znaczna część bowiem rozmawiać nie chce lub kontakt z nimi jest wysoce utrudniony, niemalże niemożliwy. Świetnym przykładem jest tutaj Justyna Przygoda, krawcowa z Lysek. Kandydatka startuje z wysokiej, 6. pozycji na liście Polskiej Partii Pracy, jednakże stanowczo odmiawia publicznej wypowiedzi.
Problem z kontaktem z Karolem Łużniakiem z listy PJN również był mocno utrudniony, jednak nie niemożliwy. Najpierw spróbowaliśmy skontaktować się z kandydatem przez śląską centralę, jednak okazało się to strzałem w płot. Z pomocą przyszedł poseł PJN, Adam Gawęda, który bez problemu podał numer kontaktowy. – Startuję z listy PJN, bo PiS mnie nie interesuje, a PO to również nie to. Byłem posłem AWS w latach 1997–2001, więc doświadszenie w polityce na szczeblu centralnym posiadam – mówi Karol Łużniak. Niestety, z nikim więcej redakcji nie udało się porozmawiać. Skąd ten problem?
Nowoczesna kampania? Zapomnij!
W dobie internetu wydawałoby się, że kontakt z kandydatem partii zasiadającej w parlamencie bądź stojącej u progu to nic trudnego. Osoby, do których dotarliśmy to jednak wyjątki. W wielu przypadkach nawet na stronach ich partii nie ma pół słowa o sposobie kontaktu z konkretnym kandydatem. Na przykład Sebastian Nelke, mechanik z Radlina, Zbigniew Kąkol, ślusarz z Rydułtów startujący z listy Polskiej Partii Pracy – Sierpień 80 czy Małgorzata Gwoździk, ekonomista z Wodzisławia, kandydująca z PSL, mają w profilu kandydata wpisane jedynie miejsce na liście. W dobie masowego dostępu do internetu taka sytuacja wydaje się dziwna.
W katowickiej centrali PPP próbowaliśmy także uzyskać informacje na temat innych kandydatów z listy z naszego okręgu. Stamtąd skierowano nas do Mirosława Szczygła, który miał zajmować się listą kandydatów PPP. – Na temat Małgorzaty Remiarz, Sabiny Wodniok oraz Bronisławy Niziołek wypowiedzieć się nie mogę i w otrzymaniu jakiegokolwiek kontaktu do tych pań może pomóc jedynie rzecznik prasowy partii – stwierdził Mirosław Szczygieł. – Oczywiście, trzeba brać pod uwagę, że część kandydatów nie życzy sobie prowadzenia kampanii na szczeblu centralnym, preferują bardziej lokalne formy promocji. Niemniej jednak zapewniam, że wkrótce w tej sprawie ktoś się do państwa odezwie – mówił nam w piątek, 16 września, rzecznik prasowy Polskiej Partii Pracy, Dawid Kosela. Do dziś jednak nie udało nam się nawiązać kontaktu z kandydatami.
(red), (tora)