Czy pan jest za rozbiorami?
Spotkanie wyborcze Prawa i Sprawiedliwości w Czerwionce-Leszczynach, w których uczestniczyła m.in. posłanka Izabela Kloc miało dość niecodzienny przebieg. A wszystko zaczęło się dość zwyczajnie, od pytania dziennikarza obecnego na zebraniu, Romana Copa.
Po co panu to nagranie?!
– Jakie jest stanowisko PiS–u wobec autonomii Śląska, zniesionej przez komunistów, przez reżim totalitarny. Czy ta autonomia nie powinna zostać przywrócona ponieważ pochodziła od Polski, nie pochodziła od Niemców, pochodziła od II Rzeczpospolitej Polskiej? Czy tutaj to stanowisko PiS-u w tej sprawie nie powinno być troszkę zmienione niż jest obecnie? – spytał dziennikarz regionalnego miesięcznika „iRG”. Posłanka, w odpowiedzi, wspomina o ciągłych atakach na Prawo i Sprawiedliwość, o nagonce medialnej, po czym z niewiadomych przyczyn wyłącza leżący przed nią dyktafon dziennikarza „iRG”. Gdy posłanka Kloc pyta, czyj dyktafon właśnie wyłączyła, zgłasza się Roman Cop. W tym momencie na sali rozpętała się burza. – Kto cię naprowadza? – pytają zebrani. – SB-ek, jak SB-ek – mówią inni. – Pan stosuje metody po prostu poniżej pewnych norm – komentuje sytuację Izabela Kloc. Dziennikarz uruchamia dyktafon w telefonie, co także nie umyka uwadze politykom. – W tym momencie mnie szczególnie zdziwiło, że pan nagrywa. Jak ja wyłączyłam, to pan załączył tam nagrywanie – mówi posłanka Kloc, na co kolejny raz żywo reagują zebrani. – Po co pan to nagrywa? Na co panu jest to nagranie? – pyta Izabela Kloc. Na tłumaczenie Romana Copa, że jest dziennikarzem regionalnej gazety, reagują zebrani. – Kto cię naprowadza?! Pewnie PO albo SLD! – krzyczą.
Trudny zawód dziennikarza
– Czułem się kompletnie osaczony, jak na przesłuchaniu – tłumaczy Roman Cop. – Nie dość, że odebrano mi prawo do wykonywania mojego obowiązku, który jest mi nadany uchwałą i prawem prasowym, to stałem się obiektem wyzwisk zebranych osób. Zupełnie bezpodstawnie – dodaje dziennikarz. Jak przyznaje, nie jest zwolennikiem Ruchu Autonomii Śląska, uważa jednak, że dla Ślązaków kwestia autonomii jest istotna, a dowodem są ostatnie wybory samorządowe.
O innych zupełnie motywach dziennikarza mówi posłanka Izabela Kloc. – Pan Cop wyraźnie chciał zrobić temat z całej sprawy i sprowokować nas do takich działań – komentuje. – Dyktafon wyłączyłam, bo myślałam, że nagrywa to jeden z zasiadających ze mną przy stole działaczy. Pan Cop pomija także w stenogramach, że spytałam go z jakiej gazety jest, jednak uchylił się od odpowiedzi – mówi posłanka. Czy dziennikarz „iRG” miał prawo nagrywać spotkanie? Pomimo zarzutów lokalnego działacza PiS, Alojzego Wańka, o „nagrywanie bez zgody”, w świetla prawa dziennikarz nie przekroczył swych uprawnień. – Dyktafon leżał na środku stołu, sam go tam położyłem, przyznałem się, że jestem dziennikarzem, cóż więcej mogłem zrobić? – komentuje Cop. – To było spotkanie wyborcze, otwarte dla obywateli – dodaje.
Trudna kwestia autonomii
Choć Izabela Kloc nie ma wątpliwości, że pytanie dziennikarza było jawną prowokacją, nie wycofuje zarzutów kierowanych do Ruchu Autonomii Śląska. – Po pierwsze, prezes nigdy nie miał na myśli, ani nie mówił o Ślązakach jako o „opcji niemieckiej”. To myślę, że pan jako dziennikarz ten fragment dokładnie musiał przeczytać, jeżeli o czymkolwiek myślał, to o Ruchu Autonomii Śląska. Jeżeli dzisiaj zapytać – co robi, czym jest Ruch Autonomii Śląska, to ja zadam dzisiaj jedno pytanie – kto dzisiaj finansuje Ruch Autonomii Śląska? – taką wypowiedź usłyszeli zebrani na spotkaniu w Czerwionce–Leszczynach. Izabela Klos spytała także Romana Copa, czy jest zwolennikiem rozbiorów Polski w kontekście ruchów autonomicznych regionów Śląska i Mazur. Reakcja RAŚ-u była natychmiastowa. – W trakcie sobotniego spotkania posłanka Kloc wyłączyła dyktafon przedstawiciela prasy, zadawała pytania o cel jego obecności, podburzała zgromadzonych i sugerowała nielegalne finansowanie RAŚ. Ponadto skłamała na temat Ruchu Autonomii Mazur (RAM), nowego stowarzyszenia z siedzibą w Mrągowie, mówiąc o tej organizacji jako o „separatystach” – czytamy na stronie RAŚ-u. Posłanka jednak nie zamierza wycofywać się ze swoich zarzutów. – Być może najwyższy czas zadać to pytanie przedstawicielom RAŚ? – mówi Izabela Kloc.
(mark)