Problem z dojazdem
Pracujący w ornontowickiej kopalni Budryk mieszkańcy Czerwionki – Leszczyn nie mają czym dojechać do pracy i wrócić do domu, bo MZK zlikwidował jedyne dwa kursy.
Mieszkańcy Czerwionki – Leszczyn nie mają ostatnimi czasy szczęścia do komunikacji miejskiej.
Najpierw połączenia zlikwidował rybnicki PKS. Potem, nowy przewoźnik jastrzębski MZK zapomniał w rozkładzie jazdy o części pasażerów z Dębieńska Starego. Po interwencjach mieszkańców oraz władz gminy i kolejnej zmianie rozkładu wszystko wróciło do normy. Prawie, bo pojawił się kolejny problem – tym razem mieszkańców Leszczyn dojeżdżających do pracy w kopalni Budryk w Ornontowicach. Sprawa dotyczy grupy około 30 osób, które nie mają czym dojechać na nocną zmianę oraz wrócić z pracy do domu po zmianie popołudniowej. Wszystko przez to, że MZK zmieniając w sierpniu rozkład jazdy, wyrzucił z niego dwa ostatnie kursy autobusu linii 309 – tego, który do Ornontowic wyjeżdżał z Leszczyn po godz. 21.00 oraz jadącego z Ornontowic do Leszczyn po godz. 22.00. Teraz, żeby zdążyć do pracy na nocną zmianę ludzie muszą wyjeżdżać z Leszczyn już przed 18.00. – To aż cztery godziny wcześniej. Pod kopalnią jesteśmy przed 19.00 i tu musimy czekać trzy godziny. To bardzo uciążliwe. Po drugiej zmianie na przystanku jesteśmy o godz. 22.20 ale nie ma już żadnego autobusu. Przez kilkanaście lat autobus był tak ustawiony, że bez problemu można było dojechać na każdą zmianę i z każdej zmiany wrócić do domu. Teraz nie ma czym dojechać na nockę ani czym wrócić z drugiej zmiany – żalą się leszczynianie. Nie mając wyjścia, bo do pracy spóźnić się nie można mieszkańcy radzą sobie jak mogą. Jedni przesiedli się na rowery. Ten środek transportu jest dobry przy sprzyjającej pogodzie. Na nic zdaje się zimą, a ta przecież jest już prawie za progiem. Inni dojeżdżają w sam środek dębieńskiego lasu (gdzie autobus kończy jazdę) a potem łapią stopa. Jeszcze inni liczą na pomoc zmotoryzowanych kolegów. Rozgoryczeni leszczynianie napisali pismo do MZK o przywrócenie kursów. Wskazali nawet, by zamienić je z którymś z porannych. Niestety w odpowiedzi, telefonicznej, usłyszeli, że nie ma takiej możliwości. Powód – ani gmina Czerwionka–Leszczyny ani Ornontowice nie chcą dopłacić do kursów. Czerwioneccy urzędnicy tłumaczą, że pula pieniędzy przeznaczonych na dopłaty do komunikacji została rozdysponowana i na razie nie ma środków na kolejne. – Kiedy przed sierpniową zmianą rozkładu prowadzone były konsultacje z mieszkańcami otrzymywaliśmy sygnały z Dębieńska, Bełku, Przegędzy czy Stanowic dotyczące połączeń. Tego problemu jednak nikt nam nie zgłaszał – mówią. Jest jednak nadzieja, że ludzie będą mogli normalnie dojeżdżać do pracy. W nowym roku rozkład zostanie zweryfikowany i możliwe, że kursy wrócą na swoje miejsce. Do tego czasu „dojazdowa” gehenna mieszkańców będzie trwać nadal, co najmniej przez kilka najbliższych miesięcy.
(MS)