Przedwojenna rybnicka kolej żelazna – część I
Kolejarzom w przedwojennej Polsce żyło się całkiem dobrze. Zwłaszcza, że województwo śląskie budowało im dom, a państwo umożliwiało bezzwrotne pożyczki. Do tego dochodziły darmowe podróże, a dla ich rodzin bardzo tanie bilety.
Biblioteka i orkiestra
PKP w dużym stopniu dotowały np. czesne za naukę w szkołach. Rybnicka PKP miała swą bibliotekę i orkiestrę. Orkiestra często grała np. w „Świerklańcu”. Dyrygował nią Piątkowski. Istniało również Kolejowe Towarzystwo Śpiewu. Na Gliwickiej znajdował się konzum kolejowy prowadzony przez Stowarzyszenie Kolejarzy. Także Ministerstwo Komunikacji wspomagało pracowników kolei, łącząc przyjemne z pożytecznym. Tak jak w 1929, gdy ułatwiało kolejarzom zwiedzanie Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu. Rybniccy kolejarze mieli także Kolejowe Towarzystwo Krajoznawcze, które organizowało wiele tanich lub darmowych wycieczek, także dla rodzin kolejarzy. W 1933 uroczyście obchodzono pięciolecie istnienia Kolejowego Towarzystwa Krajoznawczego. Prezesem honorowym był profesor gimnazjum Edward Szymański. Prezesem, a zarazem inicjatorem powstania rybnickiego koła KTK był Joachim Czech.
Ciepła wdówka
Aby kolejarskie rodziny miały gdzie mieszkać powstała Spółdzielnia Osadnicza Kolejarzy sp. z o.o. Rybnik. Spółdzielnia jawnie, w prasie przedstawiała swe bilanse. Istniała Kolejowa Kasa Chorych. W 1928 odbyło się uroczyste poświęcenie sztandaru Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych. Msza św. u Św. Antoniego, a potem w ogrodzie pana Mandrysza obiad, zaś wieczorem zabawa w Polonii i Hotelu Polskim. Tego samego roku bardzo uroczyście obchodzono święto kolejarzy tj. dzień św. Katarzyny – ich patronki (25 listopada). Poświęcono obraz olejny z jej wizerunkiem. Umieszczono go w szczycie starej parowozowni. Tak jak górnicy umieszczają św. Barbórkę w swych cechowniach. Niezwykle ciekawą i godną podkreślenia sprawą jest istnienie Kolejowego Kółka Dramatycznego. W 1929 wystawiło np. komedię Bałuckiego „Ciepła wdówka”. W antraktach widzom czas umilała znana orkiestra kolejowa. Poza tym istniało Kolejowe Przysposobienie Wojskowe – organizacja użyteczna i typowa dla obronności w przedwojennej RP.
Kradzież i wybuch dynamitu
Rybnicki dworzec PKP był świadkiem wielu zdarzeń – wielkiego wybuchu dynamitu, inwazji panienek z branży czym oburzeni byli proboszcz, księgarz i doktor. Działy się też niezwykle szczęśliwe wydarzenia, choć zaskakujące. W 1928 w kwietniu, w pewien piątek o 9.00 rano dziewczyna spoza miasta urodziła w poczekalni dziewczynkę. Pracownicy troskliwie się zaoopiekowali i zorganizowali szybki transport do pobliskiego szpitala św. Juliusza.
Rejon dworca PKP stanowił dobre miejsce dla interesów. W 1928 dla przykładu H. i J. Grubnerowie otwarli tu skład drewna. Także w budynku dworcowym na parterze mieścił się Urząd Celny. Latem 1929 nastąpiło tu włamanie. Niestety dla złodziei wewnątrz nie było nic cennego. Nawet jeśli ktoś zauważył złodziejaszków, nie mógł powiadomić organów ścigania, bo rozmównicę publiczną otwarto na rybnickim dworcu dopiero w 1930. Latem podczas przetaczania wagonów zginął na rybnickiej stacji jej 23–letni pracownik Wiktor Bernard z Wielopola. Wiosną 1929 kontroler toru znalazł na szynie tuż za stacją, w kierunku Niedobczyc, założony hamulec, przez który mogło dojść do wykolejenia pociągu. Późną jesienią tegoż roku 22–letnia Monika D. z Biertułtów pobiła na dworcu 64–letniego mistrza krawieckiego Opolonego ze skutkiem śmiertelnym. Świadkami byli kolejarze Zygmuńczyk i Grzesik oraz urzędnik policyjny Szamsza. Monika D. była pijana. Dostała karę 1 roku pozbawienia wolności. W styczniu 1930 doszło do pożaru w parowozowni. Spaliła się narzędziownia, warsztat elektryczny. Straty wyceniono na 40 tys. zł. Szczęściem w nieszczęściu był, że zdołano wyprowadzić lokomotywy. Sprawna akcja strażaków ocaliła parowozy. I mogliśmy się jeszcze wiele lat po wojnie nimi cieszyć. W I poł. lat 30–tych dwudziestego wieku pojawiła się także dobra wiadomość – pociągi w Polsce zwiększyły prędkość do 65 km/godz., a pośpieszne nawet do 80 km/godz. Jednak nie z tego powodu doszło w czerwcu 1933 na rybnickiej stacji do zderzenia pociągów towarowych.
Uciekali do Ameryki
Człowiek zarażony bakcylem podróżowania pozostaje do śmierci. Szczególnie jednak daje się on we znaki za młodu. To można było zaobserwować na rybnickich dworcach PKP. Latem 1929 trzech chłopców – uczniów ślusarskich zapragnęło via Gdańsk udać się do Ameryki. Niestety jednak, podróż dla nich skończyła się na stacji w Paruszowcu. Jeden z rodziców zauważył bowiem brak większej sumy w swoim portfelu. W listopadzie tego samego roku 16–letnia Wiktoria W. przywłaszczyła sobie oszczędności rodziców w kwocie 290 zł. i opuściła dom. Pozostawiła przynajmniej kartkę, że udaje się do Francji. Z innych ciekawostek warto wspomnieć o sytuacji z 1930 roku. Wtedy to Nikodem Sobik dał ogłoszenie, że jego Kolejowe Przedsiębiorstwo Dowozowe i Transportu Mebli wyznacza 500 zł. nagrody za ujęcie złodziejaszków nafty i wskazanie ich odbiorcy.
Legendarna jest już dziś przedwojenna punktualność polskich pociągów – według nich można było nastawiać zegarki. Praca na kolei umożliwiała poznawanie kraju (np. wycieczki na kresy) i pobliskiej zagranicy (eskapady do Rumunii). Pracownicy kolei mieszkali m.in. w dom ach na Zebrzydowickiej i częściowo Jankowickiej oraz w pobliżu rybnickiego dworca PKP. Wzdłuż tych piętrowych kolejowych familoków ciągnęły się ogródki pracowników PKP (dziś stoją tu bloki). Opodal stoi spory budynek, który przed wojną był siedzibą władz rybnickiego węzła kolejowego. Czytamy, że osiedle na Zebrzydowickiej liczyło 16 domków czyli o jeden więcej niż podobne osiedle wybudowane w tym samym czasie w katowickiej Ligocie. Nie jeden szeregowy kolejarz dzięki godziwym zarobkom i dogodnemu systemowi kredytów postawił własny dom. Na lewo od budynku dworca znajdowała się plenerowa restauracja dworcowa. Zaś w samym budynku mieściła się harcówka znanej rybnickiej drużyny kolejowej.
Michał Palica