Jaskiniowiec w Rybniku
Jeden z najciekawszych współczesnych prozaików, autor powieści i opowiadań, a także scenarzysta i – jak się okazało – zapalony grotołaz.
Tak w wielkim skrócie opisać można Wojciecha Kuczok, który 16 listopada przyjechał do Rybnika na zaproszenie Dyskusyjnego Klubu Książki.
Najpierw czytanie, potem pytania
– U mnie spotkania wyglądają przeważnie tak, że ja coś czytam, coś nowego, co nigdzie się nie ukazało jeszcze, a potem rozmawiamy. Jak nie rozmawiamy, to czytam dalej, albo coś innego i tak do znudzenia – mówi autor „Gnoju”, za który w 2004 roku odebrał nagrodę Nike. – Niedługo ten fragment też mi wydrukują i już nie będzie co czytać. Trzeba siąść i znów pisać, niestety – żartował podczas spotkania z czytelnikami. A tych ostatnich na spotkanie przybyło wcale nie mało. Obawy autora, że rozmowa nie będzie się kleić także zostały szybko przez rybniczan rozwiane. Po przytoczeniu fragmentu swego niepublikowanego nigdzie tekstu, napisanego zresztą klasycznym „Kuczokiem”, przyszedł bowiem czas na pytania, a tych jak się okazało, było co niemiara.
Śląsk, góry i jaskinie
– Wchodząc do jaskini, uciekam przed całym światem, otacza mnie ciemność i – jeśli jaskinia jest sucha – także absolutna cisza – wspominał Wojciech Kuczok. Okazało się bowiem, że autor „Szkieleciarek” i „Gnoju” jest zapalonym grotołazem. Ma nawet na swym koncie kilka poważnych odkryć w tej dziedzinie. – Skąd u pana taki zapał do chodzenia w takie miejsca? Co tam się takiego znajduje, że człowiek o tak pobudzonym intelekcie wybiera się do jaskini? – spytał jeden z uczestników spotkania. – Fakt, że jestem pierwszym dwunożnym organizmem, który postawił tam stopę – przyznał bez wahania Kuczok. Autor nie ukrywał, że pasjonuje go głównie odkrywanie jaskiń, a nie samo zwiedzanie już dawno odkrytych. Nie mogło także zabraknąć wątków śląskich – w końcu Kuczok urodził się „u nas”. – Pan fantastycznie pisze, ale o tym Śląsku, to nie za dobrze – żaliła się jedna z czytelniczek. – Pan popiera Kutza w jego sądzie, że Ślązacy są dupowaci? – dopytywali klubowicze. – Ja zawsze widziałem Śląsk jako postindustrialny krajobraz. Era fabryk i kopalń minęła, teraz Śląsk zaczyna kwitnąć. Dupowatość rozumiem jako ten brak możliwości zniesienia standardowego obrazu Śląska i Ślązaków, w tym wypadku jesteśmy dupowaci – mówił autor. Tradycyjnie już w przypadku spotkań z Kuczokiem padło pytanie, czy „Gnój” bazował na autobiograficznych wątkach. Autor jednak niestrudzenie tłumaczył: – Ten właśnie element jest tą grą z czytelnikiem, z której nie mogę zrezygnować, nie mogę powiedzieć. Najłatwiej byłoby przyznać się, że to ja jestem młodym K., który był bity przez ojca i miał straszne dzieciństwo. Jednak tak nie jest, a jaka część mnie jest zawarta w tej książce pozostanie tajemnicą – uciął wątek Wojciech Kuczok.
(mark)