List do redakcji: Kominy w Boguszowicach
Od przeszło tygodnia burzą kominy i stawiają nowe, nie informując, że w danym dniu i w danej klatce komin będzie burzony.
W czwartek zrobiłem ogień, bo jest listopad – o co chodzi, gruz z burzonego komina ciąg i cały czad miałem w mieszkaniu, wypadły mi również kratki wentylacyjne, bo gruz i sadza to wyrwały. Żona nie nadążyła sprzątać. Podobnie jest dzisiaj, nikt nie mówił, żeby rano nie robić ognia, i znowu czad. Żona źle się czuje, nie wiem czy nie pojadę na pogotowie.
Takiego niepokojącego maila wysłał nam pan Marek z Boguszowic. Udaliśmy się więc z wizytą na ulicę Patriotów, gdzie w jednym z bloków faktycznie burzony był komin. Pan Marek z żoną mieszka na parterze. – Wie pan, wywiesili w całym bloku powiadomienie, że będą burzyć kominy i że mamy nie grzać – tłumaczy autor listu. – Było to jednak dobre dwa tygodnie temu, ciężko było nie grzać, kiedy temperatury spadły – dodaje. Problem nie tkwił bowiem w tym, że komin został zatkany od razu. Wykonawca nie poinformował po prostu mieszkańców, który pion kominowy będzie remontował. Z tego wynika, że cały blok od początku listopada powinien stać bez ogrzewania. – Wiadomo, że trzeba naprawiać, jednak chyba można zrobić to tak, by wszyscy wiedzieli, co i jak, a tak proszę sobie wyobrazić, że jednego dnia mogę palić w piecu, a już kolejnego dnia okazuje się, że komin zatkany – komentuje pan Marek. Twierdzi także, że nikt nie poinformował mieszkańców, kiedy burzono poszczególne kominy w klatkach. Mieszkańcy parteru powiadomieni zostali o tym drastycznie – wyrwaną przez gruz i sadzę kratką w szybie wentylacyjnym. – Nikt nawet nie poinformował nas o tym, że wypada coś zabezpieczyć, przecież tego można było uniknąć – stwierdza pan Marek.
Drugą stronę medalu przedstawia Danuta Kolasińska, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Rybniku. – Pierwsza sprawa to fakt, że ani do nas, ani do oddziału administracji w Boguszowicach nie dotarły żadne głosy niezadowolenia od mieszkańców z ulicy Patriotów. Druga rzecz jest taka, że to wykonawca ustala, w jakiej kolejności poszczególne klatki wykonuje w bloku – mówi dyrektor ZGM. Kolasińska twierdzi także, że wykonawca również nie otrzymał żadnych zażaleń. – Tak ZGM, jak firma wykonująca te pracy, jesteśmy ubezpieczeni, więc naprawa szkód w wyniku takich wypadków nie byłaby problemem. Jednak nikt po prostu się nie zgłosił, jestem więc tym bardziej zdziwiona tym, o czym pan mówi – skomentowała dyrektor Kolasińska, gdy referowaliśmy jej sytuację w bloku na ul. Patriotów. Choć sprawa ucichnie, a mieszkańcy bloków przy Patriotów już niedługo cieszyć się będą nowymi kominami, ciężko oprzeć się wrażeniu, że by uniknąć tych nieprzyjemnych konsekwencji wystarczyła odrobina dobrej woli.
(r)