Pierwsze święta u siebie
W Rybniku otwarto kolejne mieszkanie chronione.
„Ciasne, ale własne” – to idealne określenie dla sytuacji, w jakiej od niedawna znalazła się rodzina Janowskich – pani Joanna, wraz z czwórką dzieci, otrzymali od miasta oraz Ośrodka Pomocy Społecznej mieszkanie chronione. Przestronny pokój wraz z dzielonymi z współlokatorką mieszkania łazienką oraz kuchnią to przestrzeń nieduża, ale na początek wystarcza. – Do tego mieszkania trafiliśmy z przytułku na ul. Chrobrego. Wcześniej tułaliśmy się tu i tam przez trzy lata – wspomina pani Joanna. Teraz pod dachem niczego im nie brakuje, a święta – po raz pierwszy od dawna – spędzili u siebie. – Dzieciaki pomagały w robotach przedświątecznych, przygotowywały potrawy – komentuje Janowska.
Druga szansa
Otwarte przy Mikołowskiej mieszkanie to nie pierwsza tego rodzaju inwestycja. I choć koszt przysposobienia pomieszczenia sięga kilkudziesięciu tysięcy złotych, organizatorzy projektu i władze miasta zapewniają, że warto. – Mamy jeszcze cztery mieszkania chronione, dwa dla kobiet i dwa dla mężczyzn. Ciężko mówić o wymiernych efektach, bo prawdę powiedziawszy, gdyby choć jedna osoba wyszła na prostą dzięki temu projektowi, to i tak było warto – komentuje dyrektor OPS, Jerzy Kajzerek. Mieszkanie otrzymują osoby rokujące na poprawę, z perspektywami – po długich procesach przeprowadzonych przez pracowników socjalnych. Wtedy z przyszłymi lokatorami podpisuje się umowę na pół roku – jednak w praktyce, bezdomni zostają w chronionym „m” do czasu znalezienia własnego dachu nad głową i możliwości samodzielnego utrzymania go.
Niczego nie brakuje
Panie Joanna przyznaje, że teraz niczego jej nie brakuje. Wciąż szuka pracy, jednak póki co pełni obowiązki matki i głowy rodziny. – Najstarsza córka ma 14 lat, najmłodsza – 10. Ale ja muszę zapewnić im opieką mamy i taty, dlatego nie mogę zostawić ich na cały dzień samych sobie – przyznaje kobieta. Nie ma jednak wątpliwości, że już za niedługo znajdzie zajęcie zarobkowe, a wtedy być może spełni marzenia dzieci o własnych pokojach. Pobyt w mieszkaniu chronionym chwalą sobie także sąsiadki pani Joanny z mieszkania obok – m.in. Sonia Głos. – Ja już tutaj mieszkam od roku. Pracuję w kebabowni, dostaję rentę, jednak nie mam własnego mieszkania. Tutaj niczego nam jednak nie brakuje. Jest ciepło, przytulnie – mieszkanie traktujemy jak nasze – tłumaczy pani Sonia. To zresztą wyraźnie widać, przystrojone ściany, firanki i ozdoby niemal w każdym kącie wyraźnie pokazują, jak bardzo ludzie bezdomni przywiązują się do swojego mieszkania oraz jak bardzo potrzebują tego, by jakieś miejsce nazwać po prostu „domem”.
(mark)