Czarny ląd na zdjęciach w Rybniku
9 stycznia o godz. 18.00 w Galerii Smolna odbędzie się wernisaż wystawy fotografii Jolanty Blij pt. „Etiopia. W dolinie rzeki Omo”. Jedno z prezentowanych na wystawie zdjęć „zagrało” nawet w filmie Woody’ego Allena.
Fotografia i podróże to dwie pasje którymi wypełniło się życie autorki od wczesnych, dziecięcych lat. – Już jako dziecko potrafiłam godzinami przesiadywać z moim ojcem w domowej ciemni przerobionej z kuchni. W czerwonym świetle lampy z niecierpliwością i ekstazą obserwowałam, jak na zanurzonym w chemikaliach papierze wyłania się czarno–biały obraz. Ojciec też przekazał mi ABC fotografii, a ciekawość świata zaspakajałam na tyle, na ile pozwalał komunistyczny reżim, na pokładach żaglowców – mówi Jolanta Blij. W wieku 25 lat pragnienie wolności, odkrycia odleglejszych zakątków Europy i poznania ludzi spowodowało, że rybniczanka powzięła decyzję opuszczenia Rybnika i kraju. – Cieszę się, że dziś mam okazję powrócić do Rybnika i podzielić się tymi samymi pasjami, z powodu których 25 lat temu go opuściłam. Zdjęcia z podroży po dolinie rzeki Omo w południowej Etiopii, są wypadkową spotkania z fotografem, etiopskim artysta malarzem z Addis Abeby i jego francuskiej żony, zooarcheologa, pracującej przy wykopaliskach na terenie Etiopii. W dolinie rzeki Omo mieszka kilkadziesiąt plemion etnicznych, które żyją jeszcze poza zasięgiem cywilizacji, odziani w kozie skóry, w rytm wschodów i zachodów słońca, kultywując rytuały plemienne, żywiąc się tym, co dostarczy im polowanie lub ziemia. Plemiona etniczne różnią się między sobą sposobem życia, ozdobami ciała, fryzurami, dialektem… Nawet najmniejsze, kilkunastoosobowe plemię posiada swój język! Są to plemiona poligamiczne mieszkające w chatkach pokrytych gałęziami i strzechą – wyjaśnia autorka prac.
Pamiątki z Afryki
Zdjęcia przedstawiają kilka z tych plemion. Karo zajmują się polowaniami, uprawą bawełny, zboża i trzciny cukrowej. Hamar to pasterze koczownicy. Są też Mursi, których kobiety noszą w rozciętej dolnej wardze ozdobne krążki z gliny, dochodzące rozmiarami nawet do wielkości małego talerza. Ponadto Arbore, Konso, Borana i Surma współżyją lepiej lub gorzej w niewielkich odległościach od siebie, ale w zupełnej nieświadomości współczesnego świata, a nawet innych zakątków Etiopii. – Z tej podróży “na koniec świata” przywiozłam kilka tysięcy zdjęć, z których przedstawiam niewielką cześć. Kolor sepii nadany zdjęciom ma skupić uwagę i podkreślić charakter etniczny i ponadczasowy ludności, jaką chciałoby się ochronić przed , często niszczycielskimi, wpływami współczesnego świata i turystów. Może i z taka myślą Woody Allen postanowił pokazać kilka moich zdjęć z Etiopii w swoim ostatnim filmie “Paryż o północy”, łącząc tym nieumyślnym faktem moje dwie pasje z miejscem mojego aktualnego zamieszkania – wnioskuje Jolanta Blij.
Zdjęcia w filmie
Jak doszło do tego, że zdjęcia rybniczanki mieszkającej w Paryżu znalazły się w obrazie Allena? – Historia zaczęła się bardzo banalnie na kolacji u znajomych. Jedną z zaproszonych gości była dekoratorka filmowa. W luźnej rozmowie wyszedł temat fotografii. Od nitki do kłębka, doszło do tego, że poprosiła o pokazanie moich zdjęć. Nie wiedziałam, czym ona się zajmuje, pierwszy raz ją widziałam. Dopiero co wróciłam z podróży po Etiopii i byłam pod wrażeniem spotkanych ludzi i w ogóle kraju. Była to moja pierwsza podróż do Afryki. Kilka dni później, umówiłyśmy się na obiad, podczas którego pokazałam jej parę zdjęć małego formatu. Była zachwycona. Poprosiła, czy może zobaczyć zdjęcia w większym formacie. Przygotowywałam właśnie moja pierwsza wystawę, wiec zdjęcia były gotowe. Poprosiła mnie, żebym przyszła w okolice kręcenia filmu, bo była już zajęta na planie zdjęciowym Woody Allena. Z dwudziestu przedstawionych jej zdjęć, wybrała siedem. W filmie jednakże można zauważyć tylko jedno. Dla mnie to i tak wiele – twierdzi artystka do tej pory zaskoczona całą sytuacją. Wystawa w Galerii Smolna, mieszczącej się w filii nr 8 rybnickiej biblioteki przy SP34, potrwa od 3 stycznia do 3 lutego.
Szymon Kamczyk