Urzędnicy! Niepełnosprawność to nie tylko wózek!
Poruszeni listem kierowcy, który był świadkiem przykrego wydarzenia na ul. Kotucza (publikacja w poprzednim numerze), zasięglnęliśmy opinii ekspertów oraz władz miasta co do wizji bezpiecznego miasta – Rybnika, który będzie przyjazny niepełnosprawnym.
Działamy na ile możemy
– Ja, z różnych powodów, mogę najlepiej ocenić, jak przystosowane dla osób niepełnosprawnych mamy np. budynki użyteczności publicznej – mówi Adam Fudali, prezydent Rybnika. – Zachód jest oczywiście naszym niedościgłym wzorem, jednak mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że już jest co porównywać i wszystkie nasze działania idą w tym kierunku. Kampus, szkoła muzyczna czy przychodnie mają windy, więc są przystosowane do obsługi tych mieszkańców – dodaje.
Jak przyznaje jednak włodarz miasta, być może gdzieś są pojedyncze przypadki niedociągnięć, niemniej urzędnicy dbają o poprawianie przestrzeni miejskiej.
– Kilka lat temu braliśmy udział w konkursie, dostaliśmy dofinansowanie właśnie na likwidację barier architektonicznych, więc myśleliśmy o tym już kilka lat. W tej chwili trwa remont biblioteki, w budżecie mamy też zapisane muzeum – prace prowadzone są właśnie pod kątem usprawnienia korzystania z tych instytucji przez niepełnosprawnych – wymienia Fudali.
Słyszący nie chcą słuchać
Problem bariery architektonicznej to problem złożony. Choć niepełnosprawni w pełni doceniają starania, z jakimi urząd miasta przygotowuje budynki użyteczności publicznej, także szkoły czy przychodnie, zwracają uwagę na inny problem – o którym magistrat słyszy już od lat. Choć może słyszeć nie chce. – Problemem jest przede wszystkim to, jak osoba niepełnosprawna porusza się w zwykłej przestrzeni miejskiej – mówi Hanna Pasterny z rybnickiego Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych, konsultant ds. osób niepełnosprawnych. Pani Hanna jest niewidoma, dobrze wie zatem, co to znaczy poruszać się w rybnickiej dżungli. – Bariera architektoniczna to tego rodzaju przeszkoda, która dla osoby niepełnosprawnej stanowi element nie do przejścia w przestrzeni miejskiej. Jednak wysoki krawężnik dla osoby na wózku, to tylko jeden z przykładów, a jest ich wiele – tłumaczy Pasterny.
Potrzeba dialogu
Konsultantka, będąca jednocześnie aktywną działaczką na rzecz niepełnosprawnych, również w zakresie poprawiania miejskich przestrzeni, przyznaje, że z wieloma postulatami różne rybnickie stowarzyszenia zwracały się do urzędu wielokrotnie. – Brakuje między nami zwykłego dialogu. Miasto robi albo za mało, albo za dużo wręcz. Przykładem niech będą światła „mówiące” przy ul. Budowlanych. Od razu po ich zamontowaniu wnioskowaliśmy o demontaż – tłumaczy Hanna Pasterny. Zabudowana sygnalizacja była niemal niedosłyszalna w ruchliwych godzinach, zdarzało się też, że słychać było z jednego miejsca nie jedne, a dwoje świateł – z następnego skrzyżowania. – To świadczy o tym, że nie zna się potrzeb. Wystarczyłoby spytać, czego potrzeba – my dokładnie wiemy, jakiego rodzaju i jak powinny byś dostosowane do naszych potrzeb. Kolejnym przykładem jest fakt, że powszechnie przyjęło się niepełnosprawność za poruszanie się na wózku – dodaje konsultantka CRIS. – To oczywiście jeden z przejawów, jednak co z niewidomymi czy głuchymi? Montowanie wind i podjazdów to tylko jeden z elementów przystosowywania obiektów dla niepełnosprawnych, samo ich wykonanie nie świadczy o tym, że niepełnosprawni dadzą sobie radę – zwraca uwagę Hanna Pasterny.
Dla osoby niewidomej niski krawężnik może być śmiertelnie niebezpieczny, dla głuchoniewidomej – poruszanie się po mieście bez „wibrujących” sygnalizacji jest niemalże niemożliwe. – W mieście robi się w tym zakresie dużo – mówi Adam Fudali. – Być może są takie przypadki, gdzie nasze działanie jest niewystarczające, dużo jeszcze przed nami, ciągle będziemy poprawiać przestrzeń tam, gdzie trzeba – dodaje. Oby „robienie dużo” szło jednak w parze z „robieniem z wyobraźnią”. Bo nikt nie zrozumie osób niepełnosprawnych, które potrzebują zmian w przestrzeni miasta, tak dobrze – jak one same.
(mark)