Zamieszanie wokół rozporządzenia MEN
Samorządy zapłacą za religię – czy to początek końca katechezy w szkołach?
REGION. Ostatnio głośno zrobiło się w sprawie nowego rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej dotyczącego ramowych planów nauczania. Według niektórych interpretacji, od września 2012 roku nauczanie religii w szkołach miałyby finansować samorządy. Interpelację w tej sprawie do minister Krystyny Szumilas złożyła Izabela Kloc posłanka PiS z Mikołowa. Pisze ona, że nowe rozporządzenie w ramowym programie nauczania nie uwzględnia religii. Została ona ulokowana w szkolnym planie nauczania, który może wykraczać poza ramówkę. A to, zdaniem pani poseł oznacza, że fakt „czy znajdą się na te lekcje pieniądze, czy nie, zależeć będzie od dobrej woli i wysokości budżetu konkretnej jednostki samorządu terytorialnego. Tak więc o tym, czy religia pozostanie w szkole, czy też nie – zadecydują władze samorządowe”. Gminy nie mają pieniędzy więc z katechezą w szkole może być różnie.
Do tej pory, w sprawie nauczania religii w szkołach i przedszkolach obowiązywało rozporządzenie z 30 kwietnia 1992 roku. Religia została tam wpisana w ramowy plan zajęć. W nowym rozporządzeniu pojawiło się inne nazewnictwo: ramowy plan nauczania i system szkolny. Religia znalazła się w tej drugiej grupie.
MEN zapewnia, że w kwestii nauczania religii nic się nie zmienia, i że będzie ono finansowane na dotychczasowych zasadach. Ministerstwo wyjaśnia: „każdy ramowy plan nauczania dla danego typu szkoły zawiera zajęcia o różnym charakterze: po pierwsze takie zajęcia, których wymiar jest określony wprost w danym ramowym planie nauczania, po drugie takie zajęcia, których wymiar określają inne rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej. Pierwsza grupa zajęć to obowiązkowe zajęcia edukacyjne (i zajęcia rewalidacyjne dla uczniów niepełnosprawnych). Do drugiej grupy zajęć należą: religia, etyka, wychowanie do życia w rodzinie, język mniejszości narodowej lub etnicznej, język regionalny. (…) Zarówno jedne, jak i drugie zajęcia w szkole publicznej realizowane są nieodpłatnie (…) – czytamy w wyjaśnieniu.
Religia w drugim koszyku
Jak mówi ks. dr Marceli Cogiel, dyrektor Wydziału Katechetycznego katowickiej Kurii, w nowym rozporządzeniu, nauczanie religii znalazło się więc w „drugim koszyku” zajęć. – Zajęcia w ramach pierwszego koszyka są zawsze realizowane – mówi. – Sam fakt degradacji religii do drugiego koszyka, może spowodować, że subwencji z budżetu centralnego niekoniecznie wystarczy gminom na finansowanie nauki religii. Będzie to w gestii rady miasta, czy gminy. To rozporządzenie tego oczywiście nie przesądza, ale takie ryzyko istnieje – dodaje kapłan.
Ks. Cogiel zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. – Naruszona została pewna kultura prawna – mówi. – Należało przeprowadzić nowelizację rozporządzenia z 1992 roku, wprowadzić tam to nowe nazewnictwo, a nie tworzyć nowe, w dodatku nieprecyzyjne w stosunku do nauczania religii, rozporządzenie, naruszając pierwotny zapis.
PiS bije na alarm, PO uspokaja
Co o całej sprawie sądzą nasi politycy. Posłanka Izabela Kloc już wystosowała interpelację w tej sprawie. – Jakkolwiek by się dzisiaj pani minister tłumaczyła, nie zmienia to faktu, że po 10 latach zmienione zostało rozporządzenie, w którym religia miała zagwarantowane swoje miejsce w ramowym planie nauczania – mówił 15 marca na posiedzeniu sejmu posłanka PiS. Izabela Kloc nie kryje także zdziwienia, że to właśnie Krystyna Szumilas podejmuje taką decyzję. – Jako poseł, katechetka a jednocześnie Ślązaczka pragnę zaprotestować przeciwko działaniom Ministra Edukacji Narodowej wywodzącego się z Ziemi Śląskiej – mówi dla „Tygodnika Rybnickiego”. – Do jakich my czasów wracamy? Czy pani minister to robi świadomie? Czy też nie wie, co czyni? – pyta retorycznie.
Wyborców i samorządowców uspokaja za to poseł Marek Krząkała. – Nie rozumiem zupełnie całego zamieszania, gdyż jedyne co się zmieniło, to nazewnictwo. Nie ma żadnych powodów do niepokoju, samorządy nie muszą się obawiać – komentuje poseł Platformy Obywatelskiej. – W moim przekonaniu, religia w ogóle powinna wrócić na parafię. Nie dlatego, że nie chcemy jej w szkołach, ale dlatego, że to właśnie ksiądz zna swoją wspólnotę najlepiej, potrafi dotrzeć do niej najefektywniej. Wtedy katecheza nie byłaby traktowana tylko jako jakiś przedmiot do zaliczenia. Nie powinna, a tak niestety dzisiaj jest – dodaje poseł.
Z dużej chmury mały deszcz czy też rzeczywiście za plecami samorządowców nastawiono kolejną bombę z opóźnionym zapłonem? Po aferach z aptekami oraz podpisaniem ACTA wydaje się, że dla „rządu zderzaków” Donalda Tuska zaczyna brakować żółtych kartek. Pytanie brzmi tylko, czy to samorządowcom przyjdzie pokazać rządowi czerwoną.
(abs)(mark)