Nie lubię pustki - życie po wyborach
O tym, czy można wypisać się z polityki, czy trudno pogodzić trzy zawody naraz i o rzeczach, których nie wiecie o prezesie Energetyka ROW Rybnik, „Tygodnik” rozmawia z Grzegorzem Janikiem.
– Marek Grecicha: – Nie brakuje panu polityki?
– Grzegorz Janik: – To nie jest tak, że ja przestałem być politykiem. Nadal jestem w strukturach partii, pełnię swoje stanowisko, choć nie jestem posłem. Akurat przygotowujemy zjazd okręgowy Prawa i Sprawiedliwości. Z polityki nie można się tak po prostu wypisać. Ja nie będąc już posłem zostałem pełnomocnikiem PiS w naszym okręgu wyborczym, nie będę się jednak ubiegał o funkcję prezesa okręgu. Nie ma powodów, żeby z polityką zrywać. Poza tym, wciąż szukam innych zajęć.
– To znaczy jakich?
– Ja nie lubię pustki. Z ramienia miasta pilotuję taki projekt europejski dla przedszkoli i szkół podstawowych i ponadpodstawowych, więc bywam w Warszawie raz w miesiącu. Myślę także o rozpoczęciu jakiejś działalności gospodarczej, bo pojawiło się kilka ciekawych opcji i propozycji. Kontakt z polityką nadal mam i choć myślę, że nikt przegrywać nie lubi, to ja od razu znajduję sobie nowe miejsca i zajęcia. Żona liczyła, że będę więcej przebywał w domu i jest trochę zawiedziona. Tyle tylko zyskała, że codziennie jestem w domu i nie wyjeżdżam tak często.
– Wracając do bycia posłem, jakie zdarzenie z pana kariery politycznej najbardziej utkwiło panu w pamięci?
– Ciężko powiedzieć, bo prawdę powiedziawszy, trochę się działo. Warto na pewno wymienić oficjalną wizytę w Chinach, która na pewno zapadnie w pamięć. Chińczycy perfekcyjnie zorganizowali nam pobyt. Wiele wyniosłem także z wizyty w Niemczech. Byłem mocno zaangażowany w prace komisji ds. EURO, stąd dla mnie ważnym spotkaniem była np. z ministrem spraw zagranicznych Niemiec, z organizatorami imprez sportowych. Wynieśliśmy wiele wskazówek dla organizacji EURO w Polsce.
– Sejm to przede wszystkim ludzie w nim zasiadający – kogo więc wspomina pan najcieplej z ław sejmowych, z kim współpracowało się najlepiej?
– Na pewno ten sześcioletni okres mojego posłowania pozwolił poznać mnóstwo osób, wielu przyjaciół. Kazimierz Matuszny, Wojciech Szarama – ze Śląska. Zresztą nie tylko z PiS, na przykład Roman Kosecki z Platformy, z którym porozumienie było na bazie piłki nożnej. Tomek Garbowski z SLD jest sędzią w ekstraklasie, z nim też dobrze się rozumiałem. Zresztą cała komisja sportu, oprócz kilku incydentów, gdy polityka brała górę, działała naprawdę rzetelnie i merytorycznie. Na pewno nie poznałem wszystkich 460 posłów, z większością jednak się poznałem, a z częścią zawiązałem dobre kontakty.
– A teraz, dzisiaj – jest pan bardziej prezesem czy bardziej dyrektorem?
– To pytanie trudne, bo od zawsze godziłem te funkcje. Pozycja prezesa jest funkcją jak najbardziej społeczną z mojej strony, natomiast jako dyrektor spełniam się zawodowo. Zresztą prowadzę szkołę mistrzostwa, więc te funkcje znów się jakoś łączą. Pierwszą moją pracą jest jednak praca dyrektora szkoła, więcej czasu poświęcam szkole niż klubowi, choć jest taki okres, gdy prezesowanie pożera mi sporą ilość dnia. Zarząd jest odpowiedzialny za warunki i środki do pracy klubu, stąd pracy jest też niemało.
– Patrząc w przyszłość, dokładnie trzy lata w przód – zobaczymy Grzegorza Janika na plakacie wyborczym?
– Trzy lata to okres tak długi w polskiej polityce, że wszystko tak naprawdę może się zmienić. I przyznam szczerze, sam jeszcze nie podjąłem takiej decyzji. Choć ostatnio, będąc w Warszawie, byłem zachęcany i namawiany, by znów wystartować. Nie mówię „nie”, ale na dziś nie mogę też powiedzieć „tak”. Na razie, na dziś dzień, inwestuję trochę więcej w siebie – muszę się pochwalić, że od kilku dni regularnie biegam, trzeba zacząć poważnie myśleć o swojej kondycji. Teraz, gdy często jestem w domu, korzystam z warunków, które mam – mieszkam blisko lasu, więc okazja jest jak nigdy. W gruncie rzeczy umierają już koledzy z mojego rocznika, spotykamy się na pogrzebach co nie jest najmilszym miejscem więc najwyższa pora o siebie zadbać. Spotykajmy się lepiej wszyscy na urodzinach.
– Dziękuję za rozmowę.