Kolejna szansa na sukces Mateusza
Młody solista z Gaszowic Mateusz Piecowski pnie się coraz wyżej po drabinie kariery muzycznej. Po zdobyciu nagród na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku, szczęśliwym trafem został zaproszony do programu „Szansa na sukces”.
– Jak trafiłeś do „Szansy”?
– Pewnego popołudnia dostałem telefon z zaproszeniem do programu z udziałem Katarzyny Nosowskiej. Pomyślałem – czemu nie! Od razu odpowiedziałem pozytywnie na to zaproszenie, później otrzymałem drogą mailową informacje i utwory do przygotowania. Fajna przygoda. Szczególną uwagę zwróciłem na fakt, że ludzie śpiewający w programie pochodzili z takich miejscowości jak Poznań, Olsztyn, Wrocław czy Warszawa. A Piecowski... z Gaszowic! Jestem z tego dumny!
– Jak studio na Woronicza wygląda od kuchni? Jak wrażenia z nagrania?
– Kiedy przyjechaliśmy do Warszawy okazało się, że uczestników jest dziewięcioro, a utworów siedem. W ten sposób wzięliśmy jeszcze udział w eliminacjach. Mnie udało się zakwalifikować. Powiem szczerze, że bardziej stresowałem się na tych przesłuchaniach, niż na samym nagraniu. Muszę też dodać, że sam kontakt z Wojciechem Mannem twarzą w twarz to świetna sprawa. To bardzo sympatyczny człowiek, pałający dużą dozą pozytywnej energii. Już samo przedstawienie się eliminuje stres. Potem było losowanie i wylosowałem szczęśliwy numer siedem, czyli piosenkę „Kasitet Romans”.
– Może nie zdradzajmy na razie szczegółów, bo w sumie każdy będzie mógł ten odcinek obejrzeć, tylko kiedy?
– Nie udało mi się dowiedzieć niestety jaka będzie dokładna data emisji, prawdopodobnie będzie to trzecia lub czwarta niedziela kwietnia, tradycyjnie o godz. 15.15 w Dwójce. Ogólnie to chyba jeden z ostatnich już odcinków... Szczegóły należy śledzić na stronie internetowej programu lub jego profil na facebooku.
– W takim razie udało ci się zdążyć przed zdjęciem programu z anteny!
– Tak, udało się. Sam nie wiem dlaczego gospodarz od prawie 20 lat zrezygnował tak z dnia na dzień. To smutne. Ten program niegdyś był jedyną –mówiąc dosłownie – „Szansą na Sukces” w naszym kraju. Wiele osób przecież na tym skorzystało, jak np. Marzena Korzonek czy Ania Wyszkoni. Także Justyna Steczkowska, którą miałem przyjemność słuchać na OFPA. To jest wysoka półka. Szkoda, że ten program się kończy, bo to już przecież taka niedzielna, rodzinna tradycja.
– A jakie teraz plany przed tobą?
– Matura, matura, matura! – to wydarzenie stoi na samym szczycie. Jednakże na pewno nie zamierzam rezygnować z muzycznej działalności, bo czy z chórem, czy z zespołem mamy stale występy. Ostatnio z Singersami braliśmy udział w Wojewódzkim Festiwalu Piosenki Młodzieżowej „Droga do gwiazd przez gimnazjum” w Knurowie, gdzie zdobyliśmy grand prix. Mnie udało się zdobyć wyróżnienie. Dobrze, że Singers nie tylko koncertuje i osiada na laurach, ale wciąż ma w sobie „wolę walki”, chęć kształcenia się i udoskonalania swoich umiejętności, czemu niewątpliwie przyczynia się nasza mentorka Katarzyna Brachaczek.
– Co po maturze?
– Zasmucę pewnie niektórych stwierdzeniem, że nie chcę zajmować się ekonomią. (Mateusz uczy się obecnie w Zespole Szkół Ekonomiczno–Usługowych w Rybniku – przyp. red.) Nie jestem do końca zadowolony z wyboru tej drogi. Kiedy wspomniałem o tym w „Szansie”, pan Wojciech powiedział, żebym chociaż wyraził pozytywne nastawienie do tej nauki, by sprawić trochę radości nauczycielom (śmiech). Jednakże to muzyka wypełnia całe moje serducho i to z nią wiążę nadzieje na przyszłość. Pragnę dostać się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, na wydział wokalno–teatralny. Dałoby mi to później szereg możliwości, gdyż można np. podjąć pracę śpiewającego aktora. Bardzo lubię również musicale, w których – nie ukrywam – marzy mi się kiedyś zagrać. Pożyjemy – zobaczymy.
– Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć ci spełnienia tych zamierzonych celów.
– Nie chcę dziękować, bo nie chcę zapeszać, ale na koniec muszę wspomnieć o wszystkich tych, którzy w ostatnich tygodniach byli przy mnie, wspierali i trzymali za mnie kciuki. To ważne mieć tylu wspaniałych i życzliwych ludzi wokół siebie, bo wtedy czuję, że cała moja działalność ma po prostu... sens. DZIĘKUJĘ!