Finał walki o piec już blisko
Pani Kasia jest samotną matką. Ze względu na sytuację, otrzymała od miasta mieszkanie socjalne.
Protokół odbioru zawiera wpis o postawieniu w mieszkaniu bezpiecznego pieca kaflowego. Jakież było zdziwienie pani Kasi, gdy otrzymała inny – według Zakładu Gospodarki Komunalnej równie dobry i standardowy – piec. – Nie potrafię nim grzać, niestety. W dodatku opieka nad dzieckiem powoduje, że musiałabym być w dwóch miejscach naraz – tłumaczy kobieta. Do „walki” o zabudowanie pieca kaflowego włączyło się Stowarzyszenie Obrońcy Praw Lokatorów i wygląda na to, że wszystko skończy się pomyślnie.
Początki były trudne
– Najpierw usłyszeliśmy, że ten piec jak najbardziej się nadaje. I być może tak jest, jednak Kasia nie mieszka sama, a pieca, według specyfikacji producenta, nie wolno umieszczać w pomieszczeniach, gdzie mogą znajdować się dzieci – tłumaczy Lila Ślipek z SOPL. Do akcji włączyła się też Dorota Dydacka, przyjaciel rodziny, a prywatnie kurator. – Moja interwencja także nic nie wniosła, gdyż zdaniem dyrekcji ZGM piec jest standardem w tego typu mieszkaniach i Kasia po prostu musi sobie z nim radzić – mówi Dydacka. Brakiem wyobraźni wykazali się też pracownicy z oddziału administracyjnego ZGM, któremu podlega osiedle na ul. Kadetów. – Jeden z panów z administracji stwierdził po prostu, że mam sobie znaleźć chłopa, który będzie mi ogień składał – mówi pani Kasia. Blaszany piecyk, które stoi w pokoju dziecięcym, sprawia mieszkance i dzieciom (dwóm żywiołowym, wesołym chłopcom) spore problemy. – Maluszek potrzebuje ciągłej opieki i uwagi, a ten piec też trzeba ciągle pilnować – przyznaje Kasia. Piecyk postawiono również bezpośrednio na drewnianej podłodze, co w ocenie mieszkanki stwarza zagrożenie. – W tej sprawie zawiadomiliśmy straż pożarną. Piec według producenta powinien stać na niepalnym podłożu o wysokości 15 cm, a tutaj stoi po prostu na drewnianej podłodze – wspomina Lila Ślipek.
Będzie „kachlok”
Sprawa ciągnie się od początku zimy 2011 roku. Pani Kasia stale ma problemy z obsługą pieca, dzieciakom do pokoju wchodzić nie wolno. – I jak to ma wyglądać? Zamyka pomieszczenia, gdzie jest piec blaszany, żeby w nim nagrzać, a dzieci siedzą gdzie indziej? Jaki to ma sens? – rozkładają ręce interweniujące kobiety. Przepychanka na pisma trwała niemalże od początku roku, lokatorka odsyłana jednak była z kwitkiem. Głównym argumentem obu stron była... instrukcja producenta. – Piec ten jest dopuszczony do ogrzewania pomieszczeń mieszkalnych i jest tak samo eksploatowany jak piec kaflowy – pisze w jednym z pism dyrekcja ZGM. I choć sprawa do pewnego czasu zdawała się przegrana, „TR” ustalił, że piec kaflowy w mieszkaniu pani Kasi stanie, jak tylko zakończy się okres grzewczy. – Pragnę uspokoić, że piec kaflowy będzie stał w mieszkaniu pani Kasi – tłumaczy Danuta Kolasińska, dyrektor rybnickiego ZGM. – Ze względu na ograniczony czas i potrzebę pani Katarzyny, by lokal przekształcić w mieszkanie socjalne i wyposażyć, zdecydowaliśmy się na postawienie tam pieca blaszanego TK4, w który wyposażamy standardowo niektóre mieszkania socjalne. Niemniej jednak, co już jakiś czas temu ustaliłam z mieszkanką oraz stowarzyszeniem, piec kaflowy postawimy, jak tylko warunki na to pozwolą – dodaje dyrektor.
Dzięki decyzji pani dyrektor najbliższej zimy w mieszkaniu pani Kasi będzie ciepło i bezpiecznie, a dzieciaki będą mogły spokojnie grzać się w pokoju, w którym ustawiony zostanie „kachlok”. – Dobrze, że tak to się skończyło i wystarczyła odrobina dobrej woli ze strony ZGM – mówią członkowie stowarzyszenia. – Nie wyobrażam sobie, bym mogła tym piecem nadal grzać, obecna sytuacja po prostu mi na to nie pozwala – kończy pani Kasia.
(mark)