Informatory do kosza, a strony nie będzie!
Projekt „Kultura.Rybnik.eu” stanął w miejscu – zamontowane na mieście informatory do końca maja znikną z ulic, a strona internetowa projektu na razie się nie pojawi. Powód? Problem z wykonawcą, z którym miasto idzie do sądu. Na realizację tego zadania mieszkańcy poczekają jeszcze długo, zapowiada się bowiem nowy przetarg.
Dwie firmy, jedna twarz
Z wykonawcami obu powyższych inwestycji problem był od początku. Nie raz informowaliśmy o kłopotach i opóźnieniach w związku z uruchomieniem internetowej platformy kulturalnej Rybnika oraz ustawieniu na mieście kulturalnych informatorów. Wydawało się jednak niedawno, że coś się w tej sprawie ruszyło – strona internetowa kilka miesięcy temu oddana została do testów, a informatory kilka tygodni temu pojawiły się na ulicach i deptakach Rybnika. Cóż jednak z tego, gdy okazuje się, że w tych dwóch projektach feler gonił feler, a dwie – wydawałoby się, że odrębne – firmy–wykonawcy, to tak naprawdę „siostry”. – Do kontaktów z urzędem miasta, z dwóch odrębnych firm wydelegowana została ta sama osoba – przyznaje Adam Fudali, prezydent Rybnika. Lucyna Tyl, rzecznik miasta, sprawę kwituje krótko. – Tego fakty nie skomentujemy...
Urzędnicy spodziewali się więc, że po „przebojach” z stroną internetową kwestia informatorów również może nie iść tak gładko i nie przeliczyli się. – Odbiorów informatorów było kilka i za każdym razem okazywało się, że ich wykonanie lub podłączenie było niezgodne z projektem czy założeniami – mówi Krzysztof Jaroch z wydziału informacji i promocji UM w Rybniku. Magistrat zapowiada, że sprawa znajdzie się w sądzie, a Adam Fudali dodaje: – Podobną przygodę mieliśmy z jedną z firm, które wykonywały kanalizację w mieście. Spółka ta zapłaciła wtedy ogromne kary umowne – komentuje włodarz.
Plakaty do wyrzucenia
Zapewne spora część mieszkańców zastanawiała się, dlaczego w połowie maja w informatorach na przystankach czy deptakach wciąż wiszą plakaty „Kulturalny kwiecień”. Powód był prosty – zadanie to nigdy nie zostało odebrane przez urząd miasta. Spoglądając zresztą na sposób zawieszenia i wykonania niektórych citylightów, trudno się temu dziwić. Powyginane i pomarszczone od wilgoci plakaty, niedokładnie połączone ramy informatorów sugerowały, że coś może być nie tak. – Firma ma czas do końca maja na usunięcie tablic – mówi Adam Fudali. Urząd czeka teraz rozpisanie nowego przetargu na wykonanie i zamontowanie citylightów oraz wykonanie strony internetowej. Firmy Vita Group Sp. z o.o. z Warszawy oraz New Digital Media Poland Sp. z o.o wygrały przetargi o łącznej wartości prawie 760 tys. zł. – Z końcem ubiegłego roku miasto odstąpiło jednak od umowy (z winy wykonawcy) z uwagi na nieusunięcie w wyznaczonym terminie ujawnionych usterek w trakcie fazy testowej informatora internetowego. Ponadto, realizacja umowy nie dawała podstaw do stwierdzenia, że zadanie zostanie wykonane w realnym terminie – wykonawca nie sprostał zadaniu – komentuje Lucyna Tyl. Ile wyniesie kwota kar umownych? Nie wiadomo, jednak jak zapewnia Adam Fudali, tego rodzaju zachowanie na pewno się wykonawcom nie opłaci. – Nie zapłaciliśmy tym firmom jeszcze ani grosza i nie zamierzamy. Czynimy także starania, by wyłączyć te spółki z startowania w jakichkolwiek przetargach – zapowiada Adam Fudali. – Niestety, tak to jest, że firma rzuca niską cenę i potem dopiero martwi się, jak wykonać zadanie. A nas, samorządowców, nic nie broni przed tego rodzaju zachowaniem na rynku – dodaje z żalem prezydent Rybnika. Na zakończenie tego projektu przyjdzie więc rybniczanom jeszcze sporo poczekać, a rybnicka kultura? Radziła sobie świetnie bez tablic i strony internetowej – więc jeden przetarg więcej na pewno jej nie zaszkodzi.
(mark)