Koko, koko, Czuchów spoko
CZUCHÓW. Gospodynie wpadły na nietypowy pomysł uczczenia trwających Mistrzostw Europy w piłce nożnej.
Organizacją Kobiecego Euro odpowiedziały czuchowskie gospodynie swoim mężom, którzy na czas trwania rozgrywek piłkarskich EURO2012 wzięli w domach we władanie telewizory i piloty. Czuchowianki do współpracy zaprosiły koleżanki z Leszczyn. Ekipa szybko od pomysłu przeszła do czynów. Do rywalizacji stanęły dwie drużyny – Czuchów kontra panie z Leszczyn. Rozgrywkę ustalono na miniony wtorek, 12 czerwca. Arena spotkania była świetlica w Czuchowie. Emocje dorównywały tym na Stadionie Narodowym. Oczywiście obowiązywały specjalne stroje, ważny był także makijaż kibica i odpowiednie gadżety – gwizdki, trąbki, szaliki, chorągiewki. Była doskonała zabawa i kupa śmiechu. Panie przygotowały specjalne przyśpiewki zagrzewające do walki oraz napisały i skomponowały hymny dla swoich drużyn. – My się nie damy i Czuchów dziś pokonamy – śpiewały leszczynianki. – Koko Koko Euro spoko, Czuchów mierzy fest wysoko, Leszczynom się dziś nie domy i z nimi wygromy! Choć to nie jest Rosja, lecz sąsiad zza między, dziś się tu okaże kto ma więcej wiedzy! Jako gospodynie gotować umiymy, na sporcie się znomy więc ten mecz wygromy! – odgryzały się czuchowianki. Przez cały czas ekipę Czuchowa dzielnie dopingował i duchowego wsparcia udzielał miejscowy wikary ks. Zbigniew Glenc. Mecz pomiędzy ekipami różnił się od tego jaki rozgrywa się na murawie, bo w tej rozgrywce liczyły się skecze, scenki, kalambury sportowe oraz pytania wiedzowe na temat piłki nożnej. Wynik do ostatniej chwili był remisowy 7:7. Potyczkę, na korzyść leszczynianek rozstrzygnęła ostatnia konkurencja. Strzałem do bramki zwycięstwo Leszczynom dała Grażyna Strzelecka, pokonując Urszulę Sędzik. A konkurencja choć iście piłkarska, to bardzo nietypowa. – Bramkarka leżała w bramce z zasłoniętymi oczami, a reprezentantka drużyny przeciwnej oddawała strzał na bramkę – tłumaczy Urszula Sędzik. Jak dodaje sama piłką nożną się nie interesuje, jednak inne panie owszem. – Poza tym kibicowanie nie jest domeną wyłącznie mężczyzn, a każdy pomysł na wspólną zabawę i integrację uważam za trafiony – podkreśla czuchowianka. Początkowo panie planowały, że wrócą do domów o godz. 20.00 na mecz Polska – Rosja. Zabawa jednak była tak wspaniała i tak je wciągnęła, że mecz przestał się liczyć. Zadzwoniły tylko do mężów zapytać o wynik. Ekipami jako kapitanowie dowodziły – Leszczyn Żaneta Brudny i Czuchowa Gabriela Gizdoń.
(MS)