Odkrywali tajemnice Kupalnocki
PSTRĄŻNA. Misterium równonocy przyciągnęło tłumy pasjonatów tradycji.
Nic tak nie pociąga jak tajemnice, a raczej ich rozwiązywanie. Może być ono także inspiracją. Tym tropem poszli społecznicy ze Stowarzyszenia Lyskor, którzy w sobotę 23 czerwca zorganizowali Noc Świętojańską. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Śląskie społeczeństwo przesycone chrześcijańskimi poglądami i wpajaną od setek lat, często naginaną historią, postanowiło przyjrzeć się tradycjom Słowian sprzed wieków. Odkrycie tej tajemnicy ukazało niezwykle barwne obrzędy i rytuały, które rozumiane były przez ludzi żyjących w zgodzie z naturą i kultywowane co roku do nadejścia chrześcijaństwa. Zwyczaj Nocy Kupały, czy Kupalnocki jak nazywała się w dawnych czasach najkrótsza noc w roku, sięga wieków znacznie odleglejszych niż czasy chrystianizacji śląskich ziem (Śląsk i Morawy przekonywali do wiary katolickiej Cyryl i Metody prawie 100 lat przed Chrzestem Polski). Ówcześni Słowianie obchodzili zrównanie dnia i nocy ku czci ognia, poświęcając je Dadźbogowi. Rozpalano ogromne ogniska, wokół których odbywały się tańce, skoki przez płomienie i palenie ziół. Wszystko miało symbolizować zwycięstwo światła nad ciemnością. Kupalnocka była także słowiańskim świętem zakochanych. Było więc puszczanie przez panny wianków na wodzie i wyławianie ich przez młodzieńców. Za przyzwoleniem starszyzny, Sobótka (kolejna nazwa równonocy) była czasem wolnej miłości wśród członków plemienia oraz szczęśliwym czasem poczynania potomstwa.
Nie zwalczyli – przygarnęli
Nie udało się chrześcijańskim misjonarzom wykorzenić rytuałów i obrzędów z serc Słowian, choć często próbowali, a jakże, nie bacząc na środki. Skoro nie udało się jednak zniszczyć tradycji Sobótki, trzeba było ją zaadaptować, przyoblekając w symbolikę Kościoła. Tak też duchowieństwo powiązało równonoc ze św. Janem Chrzcicielem i nazwało ją Nocą Świętojańską, a samego Jana nazywając Kupałą, bo przyjął chrzest w formie kąpieli. Dla Słowian jednak Kupała nie oznaczał wcale chrześcijańskiego świętego. Wyraz pochodzi prawdopodobnie od słowa „kump” oznaczającego gromadę, skupisko, kupę ludzi. W chrześcijańskiej, czy pogańskiej formie, tradycje Nocy Świętojańskiej przetrwały próbę czasu i obecnie są coraz szerzej propagowane nie tylko w Polsce, ale także, a może przede wszystkim u naszych wschodnich sąsiadów.
Wskrzeszenie dziedzictwa
Tradycje postanowili wskrzesić kilka lat temu także działacze Stowarzyszenia Lyskor. Pomysł padł na podatny grunt, a również do obchodów święta wybrano nie byle jakie miejsce. Pstrąskie stawy Anny i Mariana Białeckich stały się świadkami wskrzeszenia tajemniczych obrzędów. Misterium Nocy Świętojańskiej Lyskoru odbyło się w tym roku 23 czerwca. Nie zabrakło ogniska, palenia ziół, tańców przy ognisku oraz puszczania wianków, jak za dawnych czasów. Prócz tego, punktualnie o północy wszyscy biesiadnicy udali się na poszukiwanie mitycznego kwiatu paproci. Miał to być świecący kwiat ze złotymi płatkami, który znalazcy gwarantował szczęście i bogactwo. Kwiat został zręcznie ukryty przez organizatorów, ale po krótkich poszukiwaniach udało się go znaleźć. Biesiadnicy wysłuchali także opowieści utytułowanej gawędziarki Agnieszki Rusok o kwiecie paproci.
Szymon Kamczyk