Miasto wydało na Gunsów pół miliona
Z zabezpieczonych 700 tys. złotych na tegoroczny wielki koncert miasto wydało w końcu o 200 tys. zł mniej. – Zamknęliśmy się w 500 tys. złotych, a pamiętać należy że w tym roku nasza współpraca z firmą Prestige była już nieco inna – tłumaczy Fudali.
Miasto w zeszłym roku pełniło jedynie rolę gospodarza, w tym roku było współorganizatorem. Koncert Bryana Adamsa wyceniony został na 2 mln zł – tyle miasto musiałoby wydać na reklamę, gdyby chciało uzyskać podobny efekt. W tym roku pobiliśmy rekord – kampania reklamowa, według informacji magistratu, warta była 5 mln zł. Nie licząc oczywiście tzw. promocji szemranej, z ust do ust. – Mocy tego rodzaju promocji nie da się przecenić – mówił niedawno „TR” Aleksander Biela, organizator festiwalu Around The Rock w Czerwionce–Leszczynach.
Wiemy już zatem, ile miasto wydało. A ile zarobi? Pierwsze zapowiedzi były dość huczne, mówiło się o tym, że jeśli zjawi się komplet widzów, miasto na pewno zarobi. Teraz jednak, mimo że oficjalne komunikaty podają liczbę 16, a nawet 17 tys. fanów GnR, o zarabianiu na koncercie mówi się dużo ostrożniej. – Ostrożnie mogę powiedzieć, że mam nadzieję, że zarobimy. Jednak jeszcze jest za wcześnie. Będę się cieszył, gdy wyjdziemy na zero z wydatkami, bo to będzie oznaczało, że i tak jesteśmy 5 mln zł do przodu, a tyle warta była ogólnopolska kampania reklamowa – mówi Adam Fudali. Kampania reklamowa to jednak pieniądze fikcyjne, a prawdziwy z nich zysk to na przykład powrót miłośników GnR na Śląsk, do Rybnika, by jeszcze raz odwiedzić miasto. Zysk z kampanii reklamowej to też inwestorzy, którzy widząc, że w mieście dzieje się sporo, postanawiają zostawić tutaj swoje pieniądze. O Rybniku było głośno – w radiu, telewizji, prasie, na billboardach. Zobaczymy jednak, czy ten szum medialny przyniesie magistratowi jakieś wymierne korzyści.
(mark)