Pies to obowiązki
Strażnicy edukują rybniczan jak powinni wyprowadzać psy.
Na osiedlowym deptaku spotykają się dwie panie w średnim wieku, jedna z dużym psem. – Dlaczego nie ma kagańca? – pyta druga. – Zdjęłam mu, bo by mi się udusił w te upały – odpowiada właścicielka czworonoga. Straż miejska nie byłaby takiego zdania.
– Kiedy kupujemy kaganiec dla psa, musi być on tak dopasowany, aby pies mógł otworzyć pysk, a przez to oddychać, nawet w upały – mówi nam Dawid Błatoń, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Rybniku. – Właściciel psa powinien utrzymywać go w taki sposób, aby pies był jak najmniej uciążliwy dla sąsiadów. Zobowiązany jest do wyprowadzania go na smyczy, a rasy agresywne oprócz smyczy muszą mieć założony kaganiec. Właściciel psa jest też zobowiązany przez ustawę do tego, żeby za nim sprzątać oraz zapewnić mu regularne szczepienia. Za każde niedopełnienie tych obowiązków grozi mandat. Za niewyprowadzanie psa na smyczy może wynieść od 50 do 250 zł – informuje rzecznik. Codziennie przyjmowanych jest co najmniej kilka zgłoszeń dotyczących psów. Nie można omijać przepisów, puszczając psa wolno np. za blokiem, ani zdejmować kagańca rasom agresywnym (amerykański pit bull terier, pies z Majorki, buldog amerykański, dog argentyński, pies kanaryjski, tosa inu, rottweiler, akbash dog, anatolian karabash, moskiewski stróżujący oraz owczarek kaukaski).
Najwięcej na Nowinach
Strażnicy przeprowadzili niedawno akcję kontroli wywiązywania się właścicieli psów z obowiązków, które na nich spoczywają. Odnotowano 37 przypadków nie stosowania się do przepisów, najwięcej w dzielnicy Maroko–Nowiny (9). – Akcja była przeprowadzona w dzielnicach, w których wpłynęło do nas najwięcej zgłoszeń. To Boguszowice Osiedle, Maroko–Nowiny, Niewiadom, Chwałowice, Niedobczyce, Zamysłów, Paruszowiec–Piaski, Rybnik Północ, Rybnicka Kuźnia, Śródmieście i Smolna. Od początku bieżącego roku odnotowaliśmy już blisko 150 zgłoszeń dotyczących niedopełnienia obowiązków przez właścicieli psów. Za każdym razem interweniujemy – wylicza Dawid Błatoń.
Niekochane psy
Podczas jednej z interwencji strażnicy po zgłoszeniu mieszkańca bloku w Rybniku sprawdzili balkon jednego z mieszkań. Widok był przerażający. Balkon w całości zasnuty był odchodami i resztkami psiej karmy. Interwencja skończyła się na tym, że właściciele zrzekli się psa i zwierzak trafił do schroniska. Według strażników istnieją dwie grupy osób, które łamią przepisy. Jedni traktują psa jak własne dziecko i ręczą głową za to, że pies nikomu nie zrobi krzywdy, więc sami nie chcą robić krzywdy psu i wyprowadzać go na smyczy. Tych ludzi bardzo ciężko przekonać do tego, że jest to ich obowiązek. Są w stanie płacić mandaty, ale i tak będą wyprowadzać psa bez smyczy. Druga grupa to ludzie, którzy wychodzą rano do pracy, otwierają drzwi i zwierzę biega cały dzień po osiedlu. Po powrocie właściciela, pies też wraca do domu. Tych osób jest już na szczęście znacznie mniej niż kilka lat wstecz.
To normalność
Na większości rybnickich osiedli administratorzy zadbali o wyposażenie deptaków w kubły na psie odchody. Na podstawie ostatnio przeprowadzonej akcji, strażnicy zaobserwowali częste korzystanie z tej dogodności. – Ludzie coraz chętniej z tego korzystają, choć dla niektórych jest to nadal temat tabu. Nie rozumiem dlaczego. Skoro mam zwierzaka, to chyba nie jest mi obce zbieranie tego co zrobił. Kiedy był mały na pewno też zbieraliśmy. Podczas akcji strażnicy mieli dość śmieszną sytuację, kiedy pani, wyprowadzając psa na smyczy, schyliła się i zebrała odchody, później trzymając je w ręce, nie zwracając na to uwagi wdała się w rozmowę z funkcjonariuszami. Dla niej była to tak normalna rzecz, że bez krępacji prowadziła rozmowę. Potem wyrzuciła do kosza, zapewne jak co dzień – podsumowuje Dawid Błatoń. W najbliższym czasie straż miejska planuje przeprowadzić kolejną akcję, tym razem rozdając ulotki i torebki na psie odchody.
Szymon Kamczyk