Targowisko na Powstańców? Kupcy mówią nie!
Jedna z obietnic prezydenta Fudalego – remont rybnickiego targowiska – może nie dojść do skutku. Inwestycja przerasta bowiem, zdaniem magistratu, możliwości finansowe budżetu. – Zaczyna ona przerastać nasze możliwości finansowe, a mamy jeszcze sporo innych rzeczy do zrobienia.
Mamy do wybudowania między innymi sale gimnastyczne – mówi włodarz miasta. Suma, na którą opiewa na dziś inwestycja, to 10 mln zł. W budżecie natomiast na to zadanie przeznaczono 6 mln. Targowisko już dawno przestało być wizytówką miasta – niegdyś sporych rozmiarów targ, dziś nie dość, że miejscami świeci pustkami, to odstrasza przyjezdnych wyglądem.
Przenieść targowisko
Koncepcja zagospodarowania tej przestrzeni zakładała wybudowanie sporych rozmiarów wiaty, najprawdopodobniej drewnianej, która pozwoliłaby okryć nieco teren targu, dodając mu jednocześnie bardziej modernistycznego charakteru. Prezydent zakładał także wyrównanie terenu. – Raczej stawiamy na zadaszenie i to takie, który być może pozwoli w przyszłości przenieść targowisko w inne miejsce i w ten sposób zwolnić atrakcyjną przestrzeń pod inwestycje – mówił jeszcze dwa miesiące temu Adam Fudali. Dziś wycofuje się z tej koncepcji. – Po zapoznaniu się z projektami i pomysłami, wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby przeniesienie targowiska bliżej centrum miasta – na plac Jana Pawła II przy rybnickiej bazylice – mówi prezydent Rybnika.
Ta nowa koncepcja zakładałaby mobilne targowisko – w godzinach przedpołudniowych służyłoby za plac handlowy, później, po zwinięciu straganów, jako miejsce spotkań. – Ten pomysł wpisuje się w projekt rewitalizacji przestrzeni ul. Powstańców i Sobieskiego – tłumaczy Fudali. Problem w tym, że z tą koncepcją nie chcą zgodzić się handlowcy na co dzień pracujący na targowisku. – Niech pan Fudali się w końcu zdecyduje, co chce z nami zrobić. Bo chodzi po radiach i telewizjach, opowiadając bzdury – burzy się pani Julia z jednego z odzieżowych straganów. – To koniec tego prezydenta – zapowiada pan Henryk, handlujący odzieżą damską. – Ta decyzja odbije mu się czkawką. Tyle lat się czeka na ten remont, mówiło się o tym już chyba 10 lat i nic. Do wyciągania ręki po pieniądze to każdy pierwszy, ale potem, by coś z nimi zrobić, to nie ma nikogo – dodaje rozżalony.
Kontrowersyjny pomysł
Przechadzając się w zeszłym tygodniu po targowisku zewsząd można było usłyszeć komentarze na temat tej kontrowersyjnej koncepcji. – Kto tam przyjdzie pod bazylikę na targ? Gdzie ci ludzie będą tam parkować? – pyta jeden z handlowców. – Niech no pan spojrzy, ile towaru mam. Wyobraża pan sobie teraz to po prostu spakować na dwie, trzy godzinki i potem znów pakować. A gdzie stragan, jak tam jest kłopotliwy dojazd – żali się następny, tym razem handlujący jeansami. Handlowcy są w szoku, gdyż nie takiej decyzji się spodziewali. – Czego nam tutaj potrzeba? Asfalt jest dobry, wszystkie odpływy są, a dachy mamy tak naprawdę swoje – tłumaczy kobieta stojąca za straganem z świeżymi warzywami. – Gdzie tam w centrum miasta pomieścić tylu kupców, kogo będzie stać na takie przygotowanie stanowiska? – pyta retorycznie.
Adam Fudali ma wizję targowiska europejskiego – zgrabne ciężarówki podjeżdżające na plac Jana Pawła II, i to w nich – dzięki otwieranym naczepom – toczyć ma się handel. Wśród zagadniętych przez nas kupców żaden jednak nie stwierdził, że stać go będzie na tak daleko idącą modernizację straganu. – Ten kraj jest chyba dla ludzi, prawda? Ktoś tu zapomina, że my z tego żyjemy, tutaj pracujemy – mówi ta sama kobieta, zza warzywniaka, przekładając nerwowo pomidory. To od nas dowiedziała się o pomyśle magistratu. – Coś trzeba z tym zrobić, tego przecież tak nie zostawimy – dopowiada druga, po sąsiedzku handlująca owocami.
Na razie ostateczna decyzja nie zapadła, a kontrowersyjny pomysł prezydenta wciąż może okazać się kolejnym tylko projektem na zagospodarowanie targowiska, który może nie dojść do skutku. W jednym aspekcie całej sprawy handlowcy i władze miasta są wyjątkowo zgodni – z obecnym targiem na ul. Hallera trzeba coś w końcu zrobić.
(mark)