To awans, a nie kara
Niedawno rybnicka straż miejska pożegnała swojego dowódcę – tydzień temu zrobiła to policja.
Obaj komendanci przeniesieni zostali do Gliwic, do większych i bardziej wymagających jednostek. Komendant rybnickiej policji, insp. Krzysztof Sowula, opowiada nam o tym, dlaczego to przeniesienie jest dla niego awansem, co będzie wspominał z pracy w Rybniku oraz jak rybnicka komenda się zmieniała.
Insp. Sowula ma na swoim koncie kilka wytężonych lat pracy w rybnickiej placówce – w tym parę naprawdę głośnych spraw, których rozwiązanie było dużym sukcesem jednostki – wystarczy przypomnieć głośne zabójstwo Eugeniusza Wróbla czy niedawny incydent w Nowej Wsi (podwójne zabójstwo), do tego kilka spektakularnych zatrzymań oraz codzienna, żmudna praca.
Bardziej otwarci
Nie ma wątpliwości, że rybnicka komenda od kilku lat przechodzi swoiste przeobrażenie – staje się bardziej otwartym na obywatela środowiskiem, bardziej przyjaznym, a z drugiej strony skutecznym i zgranym. Teraz jednak głowie tej „rodziny” przychodzi ją opuścić. – To na pewno nie jest kara. Policjanci wykonują służbę i muszą liczyć się z tym, że w każdym momencie komendant wojewódzki może uznać, że misja dobiega końca i wyznaczyć nowe zadanie. Tak było w moim przypadku – komentuje insp. Sowula. Rybnicki komendant rozpoczął pracę w Gliwicach 17 lipca, nie ukrywając, że to kolejny krok w jego karierze i kolejne wyzwanie. – Praca w Gliwicach to na pewno wyzwanie. Jednostki tamtej prawie w ogóle nie znam, jest na pewno większa niż Rybnik. Trzeba będzie poznać strukturę, poznać środowisko, władze samorządowe – dodaje komendant. Do Gliwic komendant ma zamiar przeszczepić swoją filozofię zarządzania jednostką. – Myślę, że istotne jest to, by się pokazać społeczeństwu, by łamać ten stereotyp, że jesteśmy najgorsi. Jesteśmy przecież dla ludzi, jesteśmy otwarci i praca, którą wykonujemy, ma służyć społeczeństwu – tłumaczy insp. Sowula.
Dobre statystyki
Ten stereotyp rybnicka jednostka łamie m.in. bardzo przyzwoitymi wynikami w policyjnych statystykach. – Rybnik jest w większości przypadków lekko poniżej średniej w zestawieniach ilości wykroczeń i przestępstw, więc w mieście naprawdę jest bezpiecznie, jesteśmy dobrze zorganizowani, mamy sporo służb patrolowych. Jeśli uzupełnimy wakaty w kadrze, naprawdę ciężko będzie przejechać przez Rybnik i nie być zatrzymanym przez nasz patrol – komentuje były już rybnicki komendant. Czy jednak zostawia Rybnik takim, jaki chciał go zostawić? – Nigdy nie jest tak, że uda się wykonać 100 proc. planu. Wydaje mi się, że dobrze funkcjonuje już struktura pracy w tej jednostce, udało się wykonać wiele rzeczy, by poprawić jakość służby policjantów. Jedyne czego żałuję, to to, że nie udało mi się doczekać remontu naszej komendy. To nie było mi dane, ale jako, że jestem rybniczaninem, z pewnością będę tutaj zaglądał co jakiś czas, by sprawdzić jak idzie, jak postępują prace – tłumaczy insp. Sowula.
Jak przyznaje były rybnicki komendant, było kilka spraw, które w szczególności utkną mu w pamięci. – Zabójstwo pani Doroty w Boguszowicach, zabójstwo Eugeniusza Wróblam, strzelanina w Boguszowicach, gdy „zamordowano” nam samochód, czy podwójne zabójstwo w Nowej Wsi. Z większości spraw jednak wychodzimy obronną ręką, z sukcesami. Cieszy mnie, że jesteśmy partnerem dla prokuratury, że te nasze sukcesy są wspólnie wypracowane, bo współpraca jest na tych szczeblach konieczna – wspomina Krzysztof Sowula. – Wiele udało mi się osiągnąć, wiele jednak jeszcze przede mną. Nie opuszczam Rybnika, teraz jednak zajmował się będę sprawami Gliwic – dodaje komendant. 17 lipca dowództwo nad rybnicką jednostką oficjalnie przekazane zostało insp. Teofilowi Marcinkowskiemu.
(mark)