Dadzą czadu na… dyni
CZERWIONKA–LESZCZYNY. Czwórka mieszkańców gminy szykuje się do startu w drugiej edycji Wyścigu Mydelniczek Red Bull.
Tym razem nie będzie jak w bajce o Kopciuszku – dynia nie zamieni się w karetę, ale w Pumpkinhead czyli oryginalny pojazd z wielkiej wydrążonej dyni. Nad jego konstrukcją pracują już czterej mieszkańcy gminy. Panowie postanowili zaszaleć w organizowanym w Warszawie słynnym Wyścigu Mydelniczek. Sprawę długo trzymali w tajemnicy, ale ostatecznie zamiary wyszły na jaw. 23 września będą się ścigać na warszawskiej Agrykoli, a stawką rywalizacji jest możliwość zwiedzania siedziby organizatora imprezy firmy Red Bull Racing w Anglii.
Gładko przeszli eliminacje
Zakwalifikować się do wyścigu wcale nie jest łatwo. Jednak ekipa z Czerwionki–Leszczyn nie miała z tym najmniejszego problemu. Przygotowali oraz rozrysowali projekt swojego wehikułu, a potem zawieźli go na eliminacje. Projekty mydelniczek oceniało jury w niecodziennym składzie: Adam Małysz, Monika Brodka, Wojtek Łozowski, Staszek Karpiel, Ania Bosak, Rafał Marton i Michał Kościuszko. Od razu przyjęli projekt czwórki z Czerwionki–Leszczyn. – Otrzymaliśmy prawie 800 zgłoszeń i prawie pół tysiąca gotowych projektów. Jury wybrało 77 najlepszych zgłoszeń z całej Polski, wśród których jest właśnie ekipa z Czerwionki–Leszczyn. To jedyna drużyną z ROW i jedna z dziewięciu z całego województwa śląskiego – informuje Dominika Fiedorowicz, przedstawicielka organizatora. Panowie pojadą jako Pumpkinhead Team. Tę bardzo zgraną paczkę tworzą: Robert (Bluszcz) –farmer, hodowca dyni gigantów; Artur (Szwed) –zawód grabarz, odporny na silne wrażenia, stanowi filar psychologiczny drużyny; Ireneusz (Piontek) – reprezentuje portierów a jego funkcja w drużynie do dociążenie pojazdu 200 kg żywej wagi i kierowca rezerwowy oraz Piotr (Łuc) –wrażliwy łatacz dziur.
Robert namieszał
– Oto sprawca całego zamieszania – mówią Piotr, Artur i Irek, wskazując na Roberta Bluszcza. Przyznają jednak, że skłamaliby, gdyby stwierdzili, że pomysł nie przypadł im do gustu. Wręcz przeciwnie. – Zobaczyłem kiedyś w telewizji reklamę zawodów i pomyślałem „Czemu nie?” Od razu też wiedziałem, że to musi być dynia, bo uprawa tych roślin mnie fascynuje od lat, a do tej pory żadne warzywo w takim wyścigu jeszcze nie jechało – relacjonuje Robert Bluszcz. Powinno być ciekawie, bo na co dzień cała czwórka pracuje w miejscowym ZDiSK. – Świetnie się nam współpracuje na gruncie zawodowym, wiec jesteśmy przekonani, że podobnie będzie podczas konstruowania pojazdu, treningów i wyścigu mydelniczek. Na razie jeszcze nie mamy tremy, no, może odrobinę. Ale lubimy sporty ekstremalne, nie oglądamy się do tyłu, idziemy jak burza – stwierdzają panowie. – Znajomi trzymają kciuki , kibicują. Moja partnerka od razu zadeklarowała, że pojedzie z nami do Warszawy i będzie trzymać kciuki – dodaje Piotr Łuc.
Pojazd rośnie
Czerwionecka ekipa jest już w stawce zawodników, a tymczasem wehikuł spokojnie rośnie sobie na grządce w ogródku Roberta Bluszcza. Na razie jest maleństwem wielkości pączka. – Bez obaw i stresu. Niebawem nadejdzie czas, kiedy dynia będzie przybierać na wadze 1 kg dziennie. Podlewam ją specjalnymi odżywkami z USA, no i dolewam Red Bulla, żeby dostała skrzydeł – śmieje się Robert. Jak dynia wyrośnie do odpowiednich rozmiarów zawodnicy zabiorą się za konstruowanie pojazdu. Prace konstrukcyjne ruszą w sierpniu od wydrążenia warzywa w środku. Do tego czasu panowie muszą zdobyć potrzebne części. – Zwracamy się z gorącym apelem do mieszkańców, którzy mogą sprzedać lub podarować nam przednie koło z kultowego motoroweru polskiej produkcji OGAR 200. Te koła będą wykorzystane do testów i do ścigania się w wielkim wyścigu w Warszawie – mówią. Przed głównym startem zespół będzie ostro trenował w Szczejkowicach na górce obok cmentarza. Do Warszawy szkielet pojazdu pojedzie zapakowany na plandece, a dynia zostanie na niego zamontowana już na miejscu. Ekipa cała będzie „dyniowata” – oprócz pojazdu z dyni zawodnicy będą też mieli z dyni kaski. Dodatkowo gmina ufunduje im pomarańczowe koszulki z logo. – Chociaż wszystko to jest świetną zabawą z dużą dawką humoru, to jako jedyna ekipa z regionu w tych zawodach bez wątpienia będzie dużą promocją dla naszej miejscowości – stwierdza Hanna Piórecka–Nowak, rzeczniczka czerwioneckiego magistratu.– Nie mamy zahamowań, gwarantujemy zatem show jakich mało. Z pewnością dostarczymy wszystkim niezapomnianych wrażeń w pomarańczowo–halloweenowym stylu. Jesteśmy zdeterminowani, pełni woli walki, szybcy i wściekli – zapewniają Irek, Artur, Piotr i Robert.
MS
Pojazd Pumpkinhead będzie wyposażony w układ hamulcowy tarczowy zamocowany na tylnej osi, układ kierowniczy, drążek sterowania, koła. Na przednim skrzydle bolidu znajdować się będą cztery mniejsze dynie z akcentami halloweenowymi, na tylnymnatomiast jedna dynia uśmiechnięta z cygarem.