Trzy pomysły na straż miejską
Referendum nie będzie – przynajmniej na razie. W zeszłym tygodniu rada miasta przyjęła wniosek komisji weryfikującej podpisy dostarczone przez organizatorów.
W podsumowaniu prac komisji członkowie zarekomendowali radzie odrzucenie wniosku o rozpisanie referendum, a rada przyjęła ten projekt uchwały jednomyślnie. I choć zamieszanie na chwilę ucichło, nikt już nie może udawać, że w pokoju nie ma słonia. Po akcji grupy inicjatywnej – Kongresu Nowej Prawicy i zaprzyjaźnionych stowarzyszeń – do komentowania sytuacji zabrała się nie tylko opozycja. Także sam magistrat przyznaje, że nad sytuacją straży miejskiej należy się pochylić.
Nie chcą rewolucji
Adam Fudali był i jest zdecydowanie przeciwny rozwiązaniu straży miejskiej. – Żadne miasto, w którym mieszka ponad 100 tys. mieszkańców, nie radzi sobie bez służb porządkowych – mówił jeszcze kilka tygodni temu. Włodarz Rybnika nadal to zdanie podtrzymuje, zaczyna jednak uderzać w nieco inne tony. – Czuję się w pewnym stopniu odpowiedzialny za jakość pracy ludzi, których zatrudniam – przyznaje prezydent. – Tak jak w każdej innej pracy, także w moim urzędzie wiele można poprawić, tak samo i w straży miejskiej – dodaje. Jak mówi Fudali, teraz wzrośnie zainteresowanie poczynaniami strażników miejskich. – Nie pójdzie to jednak w tym kierunku, że teraz będzie można przejechać na czerwonym w centrum miasta i ktoś nie dostanie mandatu, bądź na niektórych odcinkach ludzie będą jeździli 120 km/h. Prawo jest prawem i musimy je egzekwować, od tego jest także straż miejska – komentuje Fudali. Choć wynika z tego, że w koncepcji magistratu rewolucji nie ma, sam prezydent pewne niedociągnięcia zauważa. – Warto pochylić się nad kwestią służebności straży miejskiej, kontaktów z mieszkańcami. Pewne rzeczy trzeba poprawić. Z drugiej strony można wymagać wiele od pracownika, gdy jego gaża jest bardzo wysokia a tutaj mamy do czynienia z sytuacją odwrotną – mówi prezydent miasta. Fudali powtarza także, że jest otwarty na dialog. Problem jednak w tym, że członkowie KNP udowodnili, że na to jest już za późno i trzeba działać. Taki też plan ma Platforma Obywatelska.
PO chce dyskusji
Platforma do sprawy podeszła z dystansem. Temat nieruszany od kilku lat wybuchnął w końcu zupełnie nie za sprawą opozycji, a grupy niezwiązanej z rybnickim samorządem – radni postanowili jednak działać. Piotr Kuczera, szef klubu PO, przedstawił w zeszłym tygodniu radnym rady miasta swoją koncepcję okrągłego stołu. – Wydaje mi się, że musimy zacząć rozmawiać ponad podziałami – przyznał wcześniej mediom, dzieląc się pomysłem zebrania wszystkich opcji i ekspertów w celu wypracowania rozwiązania problemu. – Ten temat wraca, pierwszy raz pojawił się w 2007 roku, gdy straży miejskiej dawano drugą szansę – przypomina Kuczera. – To nie jest zaskoczeniem, że chcemy rozmawiać o przyszłości straży miejskiej, bo według nas powinna zostać – dodaje radny. Kuczera zapewnia jednocześnie, że straż powinna mieszkańcom służyć i dać autentyczne poczucie bezpieczeństwa. Stąd koncepcja naprawiania mechanizmu, który zdaniem PO się zepsuł. – W składzie okrągłego stołu widzielibyśmy na pewno pana prezydenta, komendanta straży miejskiej, komendanta policji i radnych, w szczególności członków komisji samorządu i bezpieczeństwa. My chcemy rzetelnej dyskusji, by jej efektem był konkretny plan naprawy lub wnioski, wyciągnięte już w latach 2013-2014 – mówi Kuczera. W obradach okrągłego stołu radni miejsca nie widzą dla samych zainteresowanych rozwiązaniem straży, czyli członków KNP. – Myślę, że mandat zaufania mają radni, więc to oni powinni się tym zająć – mówi Kuczera.
KNP idzie do sądu
Członkowie Kongresu Nowej Prawicy zapewniają, że dzień odrzucenia wniosku o rozpisanie referendum nie jest porażką. – Powiem więcej, wydaje mi się, że teraz wygramy. Decyzją sądu administracyjnego uchwała o odrzuceniu wniosku zostanie obalona – mówi Stanisław Lach z KNP. Choć na członków komisji weryfikującej i sposób jej działania wpłynęło kilka skarg, radni uznali, iż są to konfabulacje, a poszczególni zasiadający w komisji rajcy podkreślali przede wszystkim, jak spokojnie i sprawnie przebiegały prace. – Nasze postulaty w ogól nie były brane pod uwagę, jednak nie zrażamy się tym – zapewnia Szymon Kempny z KNP. Grupa inicjatywna zamierza więc dochodzić swoich praw w sądzie administracyjnym i pewna jest wygranej. Jeśli więc SA uchwałę rady miasta odrzuci, możemy być pewni, że temat straży miejskiej szybko nie ucichnie, małe reformy mogą nie wystarczyć, a na okrągły stół może być za późno.
(mark)