Stres udziela się wszystkim
Kurs prawa jazdy często robi się tylko raz w życiu, dlatego warto solidnie się przygotować do zdania egzaminu państwowego.
Instrukcja dotycząca egzaminowania jest tak skonstruowana, że egzaminator w WORD ma związane ręce co do oceny egzaminowanego. W związku z tym w wielu OSK wiedząc co się ocenia, jeździ z kursantami wokół komina – dosłownie, tego z Elektrowni Rybnik. Kursanci znają na pamięć wszystkie dziury w jezdni, więc zdanie egzaminu staje się czasem formalnością. W dobrym ośrodku szkolenia kierowców na pewno uczą jeździć, a nie zdawać egzaminy. Stres udziela się wszystkim bez wyjątku w wielu sytuacjach życiowych, w tym zwłaszcza w sytuacjach, jakimi są egzaminy i to nie tylko na prawo jazdy. Stres zależy od wielu czynników. Często słyszę od kursantów, że mieli kłopot z opanowaniem drżenia nogi, czy rąk. Jak temu zaradzić? To trudne pytanie i bardzo indywidualne. Jest jednak pewne przełożenie. Czym mniejsze umiejętności, tym większy stres. Wykłady na kursie są przecież obowiązkowe, jednak niektórzy uważają, że po co mają tracić na nie czas. Lepiej przerobić testy w domu, resztę zaoszczędzonego czasu zmarnować.
Liczy się kasa
Jazdy powinny odbywać się nie tylko w całym mieście, ale także poza nim. Przyszli kierowcy w ciągu trzydziestu godzin muszą się naprawdę wiele nauczyć, jednak zdanie egzaminu traktują jako podstawę egzystencji na drodze. Umiejętności radzenia sobie w różnych warunkach drogowych przesuwają na dalszy plan. Jakoś to będzie. Czego Jaś się nie nauczył... brzmi przysłowie. Niestety to standard. I tak oszukujemy samych siebie. W sklepie płacimy za towar i wymagamy. Za kurs prawa jazdy też płacimy, jednak idziemy na skróty. Droga jest nierozłączną częścią ludzkiego życia, więc czy nam się podoba, czy nie, jesteśmy skazani na jej użytkowanie. A na drodze bywa niebezpiecznie. Polska jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o wypadkowość, należy więc przyjąć, że nasze przygotowanie do jej użytkowania to sprawa życia, kalectwa lub śmierci. Poziom szkoleń na kursach prawa jazdy jest żenująco niski. Przestała obowiązywać formuła „wyższej użyteczności publicznej”, liczy się tylko ilość, a co za tym idzie kasa.
Do stycznia łatwiej
Wzorce do naśladowania mamy na zachodzie, czy południu Europy, jednak my wolimy uczyć się od samych siebie, więc zamiast na skróty, idziemy naokoło. W Niemczech na 100 wypadków giną 4 osoby, w Polsce 12. Ale kurs w Niemczech to koszt 1 tys. euro, u nas 1 tys. zł. Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 13 lipca br. wprowadza szereg zmian w egzaminach państwowych, myślę, że jest to materiał na następny artykuł. Według instruktorów ze stowarzyszeń cały system egzaminowania powinien zostać gruntownie przebudowany, system szkolenia dopasowany do realiów dzisiejszego życia. Jednak wydaje się, że szybko to nie nastąpi. Od początku roku, wiedząc, że przepisy się zmienią motocykliści szturmowali OSK. Wielu z nich ma już prawo jazdy B, jednak chcieli wykorzystać przesunięte o rok rozporządzenie i zdawać „po staremu”. Od kilku miesięcy rybnicki WORD przeprowadza egzaminy na kategorię A w dwóch grupach kilkunastoosobowych. W przypadku kategorii C podobnie, choć na pewno nie w tej liczbie – wszyscy obawiają się nowych testów. Kategorie podwyższające uprawnienie, czyli BE, CE są na takim samym poziomie od lat. Myślę, że wyścig o prawko potrwa do samego końca starych przepisów, więc do 19 stycznia 2013. Potem zobaczymy, czy obłożenie spadnie. Póki co życzę wyboru dobrych szkół jazdy i zdania egzaminu na prawko za pierwszym razem.
Grzegorz Swinka