Zabójczy dla książek postęp techniki
Jak co roku, wrzesień jest miesiącem, w którym księgarnie nie mogą narzekać na brak zainteresowania. Właściciele i pracownicy rybnickich firm opowiadają o lęku przed e-bookami oraz preferencjach klientów.
W szkołach od dawna stoją nowoczesne komputery podłączone do sieci, w niektórych rybnickich placówkach korzysta się z elektronicznych dzienników. Czy kolejnym etapem będą podręczniki w formie e–booków? – Fajnie, że technologia idzie do przodu, zapewne elektroniczne podręczniki niedługo wejdą na stałe do szkół. Ja sam – jako nauczyciel, ale i człowiek starej daty – nie lubię e–booków i nie wierzę w całkowite wyparcie książek papierowych. Zawsze pozostaną wierni fani tradycji – opowiada Krzysztof Krukar, pracownik rybnickiej „Sowy”. Pozytywnie w przyszłość patrzy również Jan Grzonka, właściciel księgarni „Orbita”. – Na pewno e–booki są pewną konkurencją, ale mają być tylko kolejną formą podręcznika, opcją do wyboru. Tradycyjne podręczniki pozostaną. W Korei próbowano zastąpić je całkowicie, ale po dwóch latach wrócili do papierowych książek – wyjaśnia.
Stare wygrywa z nowym
Negatywne skutki kryzysu widać także wśród rodziców kupujących podręczniki dzieciom. – Znacznie częściej wybierają te starsze – mówi właściciel „Taniej książki”, Piotr Bugaj. – Komplet nowych podręczników do liceum to koszt 400 złotych, a ten sam zestaw – tyle, że używanych – mogą mieć już za 200. Kiedy klient przychodzi to najpierw pyta o starsze podręczniki, a dopiero potem o nowe – dodaje Krzysztof Krukar. Właśnie na konkurencję w postaci antykwariatów narzeka właściciel „Orbity”. – Odczuwamy czasem spadki sprzedaży, te związane z drugim obiegiem. My sprzedajemy tylko podręczniki nowe, więc staramy się dawać je z rabatami – mówi.
Jesienią wciąż na topie
Pomimo przeciwności, wrzesień wciąż pozostaje prawdziwymi żniwami dla księgarzy. Większości z nich trudno jednak ocenić jak duży jest dochód z podręczników w stosunku do całości. – Nie zastanawialiśmy się nad tym, ale na pewno nie jest to większość. Tak na szybko myślę, że oscyluje to w okolicach 40 proc., maksymalnie do połowy – szacuje Piotr Bugaj.
Natalia Mandrysz