Kto przygarnie motocykl ratunkowy?
Charytatywna inicjatywa Bractwa Kurkowego w Rybniku może pójść na marne.
Od tygodnia trwa w Rybniku debata na temat losów motocykla ratunkowego, który w zamyśle miał służyć Wojewódzkiemu Szpitalowi Specjalistycznemu nr 3. Problem pojawił się, gdy dyrektor Jerzy Kasprzak nie dopuścił do jego użytkowania. Powód? Ustawa o ratownictwie medycznym, która nie dopuszcza motocykla ratunkowego do brania udziału w akcjach. Drugi powód to oczywiście brak pieniędzy. NFZ nie przeznaczył na rybnicki jednoślad ani złotówki.
Kasprzakowi motor nie na rękę
Motocykl był „słoniem w pokoju” już od dłuższego czasu. „Tygodnik” wielokrotnie przypominał o sytuacji tej jakże przydatnej w zakorkowanych i zatłoczonych miastach maszyny. Dyrektor szpitala zdecydował się kilka tygodni temu na radykalny krok – skoro w myśl ustawy pojazdu nie można użytkować zgodnie z jego przeznaczeniem, należy się go pozbyć – w tym wypadku, przekazać rybnickiej policji.
Pomysł kontrowersyjny, wziąwszy pod uwagę jak wielu rybniczan, z Bractwem Kurkowym na czele, brało udział w akcji zbierania środków na zakup tej maszyny. Lech Gęborski, autor przedsięwzięcia „Motocykl ratowniczy dla Rybnika” całą sprawę kwituje krótko – skandal. Wtórują mu zresztą inny rybniczanie, w tym członkowie rady społecznej WSS nr 3 w Rybniku, którzy 24 września nie zdecydowali się nawet opiniować uchwały o przekazaniu pojazdu rybnickiej policji, usuwając ten punkt z porządku obrad. Sprawa jednak wciąż jest otwarta, gdyż potencjał motocykla nadal się marnuje. Cóż z tego, że de facto stoi w przyszpitalnym garażu, skoro nikt go nie używa.
Nie będzie ratować, a patrolować?
Nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji, wstrzymuje się od komentowania całej sprawy. – Na razie postanowiliśmy nie komentować całej sytuacji, gdyż wiemy, jak sprawa wygląda – tłumaczy rzecznik. Nowara nie ukrywa jednak, że motor na pewno rybnickim policjantom się przyda. – Oczywiście nie do ratowania ludzkiego życia, gdyż nie dysponujemy personelem, a nasze zadania ustawowe są zupełnie inne – mówi. – Jesteśmy gotowi przyjąć taki motocykl w celach czysto patrolowych, w tym wypadku byłoby to bardzo pożądane – dodaje.
Nie ma wątpliwości, że policjant na jednośladzie byłby w zakorkowanym Rybniku dużo bardziej efektywny niż patrol w samochodzie – póki co jednak wszelkie rozmowy z dyrekcją WSS nr 3 zostały wstrzymane. – Najpierw szpital musi się określić, co tak naprawdę chce z tym motocyklem zrobić – kończy nadkom. Nowara.
Lecznicy w tym wypadku nie może także pomóc Miasto. – Samorząd nie może dotować tego typu zadań szpitala – odpowiada Adam Fudali na pytanie, czy magistrat może w jakimkolwiek stopniu pomóc w utrzymywaniu bądź użytkowaniu maszyny. – Nie ma wątpliwości, że bez wkładu i pomocy mieszkańców oraz Miasta tego motoru by nie było. Nie ma też wątpliwości, że takie rozwiązanie jest w naszym mieście potrzebne. Decyzja jednak należy do szpitala, a nie samorządu – mówi włodarz Rybnika.
Szpital na nie, ratownicy na tak
Zbigniew Polański, szef Rybnickiego Sztabu Ratowniczego, który zabezpiecza niemal wszystkie rybnickie imprezy – od koncertów gwiazd po nocne półmaratony – nie ukrywa, że pierwotnie ten motocykl miał trafić do RSR. – Rozmawialiśmy kiedyś z panem Gęborskim o tym, by ta maszyna działała w ramach naszego sztabu. Motocykl w naszej pracy jest bardzo potrzebny i byłby ogromnym usprawnieniem naszych działań – mówi Polański. Sztab jest bardzo zainteresowany pozyskaniem maszyny, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że istnieją na to realne szanse, jednak Polański studzi entuzjazm. – Wszystko ma się podobno wyjaśnić w październiku. Na razie nic więcej nie można powiedzieć, bo los motocykla leży w gestii szpitala – dodaje szef rybnickich ratowników.
Tam gdzie jedni upatrują faktycznych luk w polskim prawie, wykluczających motocykle z zadań ratowniczych, inni dopatrują się złej woli dyrektora szpitala. Sam Lech Gęborski, jeszcze podczas trwania akcji zbierania pieniędzy na zakup i wyposażenie maszyny, dawał przykłady miast takich jak Legnica, gdzie ratownik na jednośladzie jest najefektywniejszym sposobem niesienia pomocy.
Prawda co do sytuacji jednośladu leży z pewnością gdzieś pośrodku – brak pieniędzy, brak chęci, a być może brak pomysłu, jak rozwiązać tę kwestię zgodnie z prawem a zarazem zgodnie z przeznaczeniem maszyny. A motocykl? Dalej jest „słoniem w pokoju” – jak stał, tak stoi.
(mark)