Uliczni samarytanie. Herbata i kawa w zamian za dobre słowo
Od kilku tygodni stali bywalcy rybnickich pubów i klubów w okolicach rybnickiego rynku z pewnością zauważyli ludzi stojących przy rozkładanym stoliku przy wejściu na główny plac miasta od strony ul. Raciborskiej.
Kilka osób co piątek przynosi ze sobą kilka termosów z gorącą kawą i herbatą. Częstują wszystkich zainteresowanych, zapraszają do rozmów. – Nie chcemy być z niczym kojarzeni, ani promowani. Jesteśmy z wspólnoty Winnica – mówi Krzysiek, który niechętnie opowiada o całym przedsięwzięciu. – Nie chodzi nam o rozgłos, o szum wokół tego, co tu robimy. To z potrzeby serca i podzielenia się tym, co mamy, a czego ktoś może nie mieć – dodaje. Choć akcję prowadzi wspólnota chrześcijańska, na kubkach nie ma nadrukowanego krzyża, na stole nie leży Pismo Święte. – To nie jest akcja ewangelizacyjna. Robimy to, bo chcemy pomóc, prosta sprawa. Nie zobaczysz tutaj agitacji czy promowania, chcemy podzielić się dobrym słowem, pogadać o życiu, to wszystko – mówi Krzysiek, nalewając kolejny kubek kawy. Organizatorzy nie zwracają uwagi na to, czy ktoś jest bezdomny i faktycznie gorąca kawa czy herbata może utrzymać go przy życiu w mroźną noc, czy też ktoś akurat wyszedł z jednego z pubów „na rauszu” i załapał się na możliwość wypicia darmowego napoju. – Człowieku, jesteśmy tu od siedmiu tygodni. Nie pytamy, skąd, kto, dlaczego. Ktoś chce tylko kawy, dajemy mu kawę. Ktoś chce pogadać, rozmawiamy. I to jest piękne – kończy Krzysiek. Oczywiście skusiliśmy się na kubek małej czarnej. Bardzo dobra – jak sama rozmowa.
(mark)