Polityczna zagrywka czy realna szansa na zachowanie zieleńca?
Fudali robi ukłon w stronę protestujących ws. parku przy Domusie.
31 października w urzędzie miasta zjawili się przedstawiciele protestujących przeciwko sprzedaży parku przy ul. Zebrzydowickiej mieszkańców. Tomasz Szaboń, Teresa Kazimierska i Sabina Nanko–Kaczmarczyk przyszli do prezydenta z postulatem wycofania się ze sprzedaży terenu, pytali także, kto w ogóle wpadł na pomysł sprzedaży jedynego takiego parku w okolicy.
Nie chce nam się wierzyć
– To jest nie do pomyślenia, że ktoś mógł przepuścić taki plan – mówiła oburzona Teresa Kazimierska. – Co na to nasza komisja ekologii, albo wydział ekologii? Nikt nie zaprotestował tutaj przeciw takiemu rozwiązaniu? No chyba, że po prostu podliczą drzewa i będą z tego pieniądze z wycinki – mówiła mieszkanka. Inny argument przedstawiła także Sabina Nanko–Kaczmarczyk: – W Rybniku mamy najgorsze powietrze w województwie. W blokach na noc zamykamy szczelnie okna, by się nie potruć. A teraz okazuje się, że tereny zielone, których nie mamy zbyt wiele, idą do likwidacji. Tak po prostu nie może być – argumentowała.
Tomasz Szaboń, autor inicjatywy, przekazał prezydentowi kilka zdjęć parku przy Zebrzydowickiej. – Od razu odpowiem na argument, dlaczego nikt nie zareagował, gdy plan zagospodarowania wystawiony był w urzędzie miasta. Otóż nikt nie wpadłby na to, że ktoś może zrobić coś takiego. Gdy się dowiedzieliśmy, zupełnym przypadkiem, nie chciało nam się wierzyć – przyznał rybniczanin. Protestujący przekazali włodarzowi miasta także list protestacyjny oraz listy z podpisami poparcia, których według organizatorów jest łącznie ok. 500.
Państwo to nie wszyscy rybniczanie
Adam Fudali pozostał jednak nieugięty na głosy mieszkańców. – Po pierwsze nie możecie państwo mówić w imieniu wszystkich rybniczan, że ten pomysł jest zły – argumentował włodarz Rybnika. – Jednemu bardziej podoba się park, a innemu droga, przedszkole albo żłobek, który za pieniądze ze sprzedaży tego terenu może powstać – dodał.
Fudali nie zamierza wycofywać się z przetargu, bo – jak twierdzi – nie ma ku temu żadnych podstaw. Magistrat jego zdaniem działa w interesie mieszkańców. – Chcemy stworzyć tam teren, z którego i my i wy będziemy równie dumni. Ten park wymaga uporządkowania – mówił Adam Fudali. Trudno jednak mówić o „uporządkowaniu”, gdy działka przeznaczona jest pod działalność komercyjną, a w specyfikacji powierzchnia przeznaczona na zieleń to min. 10 proc. całości. – Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by było to 13, 17, a może 25 procent – próbował tłumaczyć Fudali.
Protestujących ze Smolnej trudno jednak przekonać. – Będziemy bronić tego parku, jeśli będzie trzeba nawet tak, jak bronili Rospudy! – mówiła Teresa Kazimierska
Zmiany w komisji
Po namyśle i konsultacjach z ekspertem magistratu Adam Fudali postanowił dać mieszkańcom szansę. Nie na odzyskanie parku, bo z jego stratą w pewnym sensie będą się musieli już pogodzić. Prezydent miasta postanowił zmienić skład komisji przetargowej, wybierającej najlepsze oferty. – Na miejsce radnego z mojego ugrupowania wpisuję Tomasza Szabonia – zakomunikował włodarz Rybnika. – To ogromny ukłon w stronę protestujących, bo dajemy im realną szansę na to, by mogli wpłynąć na komisję – dodaje Fudali. Szaboń propozycję przyjął i zamierza lobbować za najlepszym dla mieszkańców rozwiązaniem. Czy ma na to szanse? Teoretycznie tak. W ocenie oferty tego przetargu pod uwagę w 70 proc. brana jest cena, w 30 proc. koncepcja zagospodarowania. Magistrat czerwone światło daje w tym wypadku handlowym molochom, nie chcąc stawiać kolejnego centrum handlowego. Być może Szaboń będzie głosem rozsądku w komisji i mieszkańcy stracą tylko część ulubionego parku. A być może ofert nie będzie w ogóle, park zostanie, a mieszkańcy zajmą się działaniami na rzecz zmiany planu zagospodarowania. Na razie wiadomo tylko, że w rybnickim urzędzie powiało delikatnie większą otwartością i prawdziwą demokracją. Niedługo przekonamy się, czy to nowy trend, czy polityczna zagrywka.
(mark)