Myśliwi świętowali na polowaniu
JEJKOWICE. Koło „Jaźwiec” zorganizowało polowanie na grubego zwierza w swoje święto.
W sobotę, 3 listopada, Koło Łowieckie „Jaźwiec” obchodziło tradycyjnego Hubertusa. Na polowanie przyjechali nawet goście z daleka. Nie zabrakło gulaszu z dzika i sarny.
Koło Łowieckie „Jaźwiec” liczy 28 myśliwych, jednak w ostatnim polowaniu udział wzięło ok. 30 osób. Myśliwi spotkali się przed godz. 9.00 przy domku myśliwskim nieopodal zalewu Gzel, by omówić zasady polowania. Przy tej okazji ślubowanie złożyło dwóch nowych członków koła. – Niełatwo zostać myśliwym, choćby ze względu na duże zainteresowanie tym hobby i brak miejsc w kołach łowieckich. Ślubowanie poprzedza staż w kole o minimum rocznym przebiegu. Później można starać się o pozwolenie na broń – mówi nowy członek koła, Mieczysław Wojaczek. Po ślubowaniu i losowaniu stanowisk myśliwi udali się w las, aby przyczaić się na grubego zwierza.
Spory obszar
Teren K.Ł. „Jaźwiec” Jejkowice obejmuje teren aż sześciu gmin i miast. Są to Rydułtowy, Gaszowice, Jejkowice, Rybnik, Lyski, Kuźnia Raciborska. – Tak rozległy obszar powoduje pewne utrudnienia przy sprawach organizacyjnych, jako, że każde polowanie musi być zgłoszone z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem w urzędach gmin, na których będzie się odbywało. Jest to potrzebne, aby odpowiednie służby były powiadomione i żeby na danym terenie nie były wykonywane żadne prace. Chodzi głównie o względy bezpieczeństwa przy polowaniu – informuje prezes koła, Arkadiusz Kochanek. Powierzchnia na której polują myśliwi z Jejkowic wynosi 3830 m kw. Zwierzęta zamieszkujące ten obszar to dziki, sarny, jelenie, bażanty, niewiele kuropatw i zajęcy oraz drapieżniki, głównie lisy.
Bez wolnej amerykanki
Każdy rok polowań poprzedza wyliczenie populacji zwierzyny na wiosnę. Wtedy łowcy szacują, ile zwierząt można zastrzelić bez szkody dla populacji, a jednocześnie tyle, aby nie poczyniły one szkód w lesie. – W tym roku w planie mamy do odstrzału 85 dzików, 4 byki (duże jelenie), 6 łań i jedno cielę (jelenia), 50 saren (25 kóz i kozłów) i 6 koźląt – mówi prezes koła, który będąc jednocześnie leśniczym, podkreśla ogromną współpracę leśników z myśliwymi. Łowcy przez większą część roku pracują w lesie, aby zwierzętom żyło się dobrze i populacja mogła się rozwijać. Ponadto wykonują też prace związane z gospodarką leśną, pomagając leśnikom. W okresie zimowym dokarmiają zwierzynę, tworząc paśniki. – Większe zwierzęta potrafią sobie poradzić w zimie, bo praktycznie wszystko co zostało zielone nadaje się do jedzenia. W okresie ciężkich mrozów musimy jednak dokarmiać także dużego zwierza. Bażanty i małe stworzenia dokarmiamy jednak cały czas – mówią zgodnie.
Lis od św. Huberta
Hubertusowe polowanie nie odbywało się z wież obserwacyjnych, jak ma to miejsce w większości polowań. Tym razem myśliwi rozstawiali się przy drodze w ustalonym terenie w odstępach ok. 50 m od siebie. Od drugiej strony lasu natomiast stażyści koła pełnili rolę naganiaczy, zaganiając zwierzynę w stronę łowców. Nikt jednak nie miał na tyle szczęścia, aby duża zwierzyna poszła w jego kierunku. Można było jednak zaobserwować dziki, jelenie i sarny. – To nie tak, że myśliwi mogą strzelać do wszystkiego co się rusza. Każdy ma swoje przydziały i przekroczenie ich wiąże się z poważnymi konsekwencjami. Każdy myśliwy po upolowaniu zwierzyny musi sobie też za nią zapłacić, nie ma nic za darmo – mówi pan Zdzisław z Niedobczyc, myśliwy z 11–letnim stażem. Na tegorocznym Hubertusie szczęście dopisało jedynie Bogdanowi Ochojskiemu, który upolował jednego lisa. Po powrocie do domku myśliwskiego na wszystkich czekał pyszny gulasz z dzika i sarny.
Szymon Kamczyk