Siedemset stron Rybnika
Oficjalnie rozpoczęły się już prace nad monografią Rybnika. To kolejny krok, po „Zarysie Dziejów Rybnika”, którym miejskie muzeum chce uwieńczyć pewien etap badań nad historią miasta, z drugiej strony jednak, ma to być impuls do dalszych odkryć.
Po to jest muzeum
Dyrektor rybnickiego muzeum, dr Bogdan Kloch, nie kryje zadowolenia z faktu, że prace nad historią miasta „w pigułce” wreszcie ruszyły. – Z tym zamiarem nosiliśmy się już dobrych kilka lat. Nie uważam, że zaczęliśmy pracę teraz, bo teraz jest dobry czas, ale akurat mamy taką możliwość – mówi Kloch. Pomysł nie jest więc nowy, ani oryginalny, bo podobnych publikacji wychodziło już w historii miasta kilka. Ta jednak ma być specyficzna. – Wcześniej wyglądało to tak, że autorzy pisali w czasach, w których nie do końca wszystkie fakty mogli i chcieli odnotowywać i komentować. Trudno się temu dziwić zresztą – komentuje dyrektor muzeum. Nowa monografia ma być wolna od politycznych i ideologicznych naleciałości. – Najważniejszym jest, by na trudne tematy spojrzeć obiektywnie. Oczywiście może się pojawić pewna krytyka w naszych pracach, jednak podyktowana ona będzie tylko dobrem nauki i samej historii – przyznaje Kloch.
Wycieczki do Berlina
Redaktorem wydawnictwa został dr hab. Zbigniew Hojka, pracownik UŚ w Katowicach. Reszty nazwisk Bogdan Kloch zdradzać na razie nie chce, przyznaje jednak, że są to specjaliści w dziedzinach, które są dla monografii kluczowe. – Przy kompletowaniu zespołu kierowaliśmy się znajomością specyfiki Górnego Śląska i Rybnika w danych okresach – przyznaje dyrektor. Udało nam się jednak ustalić, że w zespole – prócz pracowników Muzeum w Rybniku – znajdą się także specjaliści z pobliskich muzeów, Archiwum Archidiecezji Katowickiej, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz pracownik Instytutu Pamięci Narodowej.
Prócz zespołu naukowców, potrzebne są oczywiście źródła, na których będą pracować. Tutaj sprawa się komplikuje, bo jak przyznaje Bogdan Kloch, choć dostęp do dokumentów jest w wielu przypadkach ułatwiony, nie obejdzie się bez kilku wycieczek. – Na pewno kursować będziemy do Berlina, gdzie są spore archiwa, z których już korzystaliśmy. Odwiedzimy także Czechy, tam znaleźć możemy dużo informacji z czasów tzw. Państwa Rybnickiego – mówi dyrektor.
Dla wszystkich
Według zapewnień Bogdana Klocha, monografia będzie wyłamywać się wielu od dawna ustanowionym w tej materii standardom. W głównej mierze chodzi o to, by rybnicka książka dostępna była dla wszystkich – w wielu aspektach. – Chodzi o to, by nie zalegała półek w księgarniach, by ktoś chciał ją mieć i ją przeczytać – mówi w skrócie dyrektor rybnickiego muzeum. Bo choć księga ma mieć docelowo 700 stron, z czego tylko siódma część przeznaczona jest na grafiki, zdjęcia i ikony, nie będzie cegłą „tylko dla orłów”. – Ja jestem zwolennikiem prostego, przystępnego języka. Na jednym z pierwszych spotkań z zespołem pojawił się właśnie ten temat, do kogo kierujemy wydawnictwo. Razem powzięliśmy decyzję, że będzie to książka dla wszystkich – mówi Kloch.
Kolejna kwestia to cena i dostępność tytułu. Utarło się już przekonanie, że takie wydawnictwo naukowe, o podobnych gabarytach, na półce sklepowej potrafi osiągnąć zawrotną cenę – od 100–150 złotych aż po 500, a nawet 1000 zł w przypadku wydawnictw wielotomowych. Rybniccy muzealnicy celują w potencjalnego czytelnika racjonalnie wydającego pieniądze. – Według tego, co już udało nam się ustalić, uda nam się najprawdopodobniej zamknąć cenę tej monografii w okolicach 50 zł, oczywiście to nie jest pewne, jednak tego byśmy na pewno chcieli – tłumaczy Kloch. Książka ukazać ma się – planowo – pod koniec 2016 roku, nakładem ok 1,5 tys. egzemplarzy.
(mark)