Czerwionka–Leszczyny straciła Dom Samotnej Matki i Dziecka
Gmina drugi raz poległa w sądzie. Od tego wyroku nie ma już możliwości apelacji, a Dom Samotnej Matki i Dziecka w Leszczynch należy więc prawnie do Towarzystwa Św. Brata Alberta. Sprawa toczyła się od ponad dwóch i pół roku, a w czwartek, 15 listopada, zobaczyła swój finał w Wojewódzkim Sądzie Apelacyjnym w Gliwicach.
Azyl dla kobiet kością niezgody
Budynek, który był przedmiotem konfliktu Towarzystwo Św. Brata Alberta dostało w 2004 roku. Przekazał je ówczesny burmistrz Marek Kornas do wykorzystania go w celach charytatywno–społecznych. Wcześniej jednak budynek był własnością Kościoła, który nieodpłatnie przekazał go gminie. Towarzystwo na własny koszt i własnymi siłami roboczymi zrobiło z ruiny schronisko dla matek z dziećmi. Azyl funkcjonował niedługo. Z początkiem 2010 roku został zamknięty. – Po otrzymaniu wszystkich potrzebnych zezwoleń zaczęły przychodzić do nas odwołania od zezwoleń. Nadzór budowlany i straż pożarna cofnęły swoje wcześniejsze zgody i musieliśmy zamknąć placówkę – mówi Sylwia Jedziniak, pracownik Schroniska Św. Brata Alberta w Przegędzy, drugiej placówki prowadzonej przez towarzystwo. Kobiety ulokowane zostały po okolicznych ośrodkach, niektóre znalazły mieszkania socjalne. Sprawa domu samotnej matki trafiła do sądu. – Podniesiono nam czynsz, na co się oczywiście nie zgodziliśmy. Nie mamy wątpliwości, że celem było po prostu odebranie nam domu, szczególnie, że wcześniej został kompletnie odremontowany, a wszystkie niedociągnięcia, zauważone podczas kontroli różnych instytucji zostały poprawione – mówi Jacek Piecuch, z–ca kierownika schroniska w Przegędzy. – To się im jednak nie udało, w tym wypadku musieliby zmienić prawo, by przejąć od nas ten budynek – dodaje. Nieco inne zdanie na temat całej sprawy ma urząd gminy i miasta. – W naszej argumentacji towarzystwo nie spełniło norm przeciwpożarowych, nie dbało należycie o bezpieczeństwo pensjonariuszek – komentuje Hanna Piórecka–Nowak, rzecznik czerwioneckiego magistratu. – Szanujemy jednak decyzję sądu. Wyrok jest prawomocny – kończy.
Wygrana to dopiero początek
Pracownicy schroniska w Przegędzy nie mają wątpliwości, że ostateczne wygranie sprawy to dopiero początek długiej drogi do odbudowy Domu Samotnej Matki i Dziecka w Leszczynach. Budynek od dwóch lat stał nieużywany. – Staraliśmy się dogrzewać obiekt, czasem trzeba było odpompować wodę. To nie jest tak, że podczas okresu, w którym nie mogliśmy go używać, w ogóle nie dbaliśmy o ten dom – mówi Sylwia Jedziniak. Pytamy, co z matkami, które ponad dwa lata temu swój azyl musiały opuścić? Okazuje się, że towarzystwo zadbało o to, by żadna z nich nie została na lodzie. – Ulokowaliśmy wszystkie kobiety, ale proszę mi wierzyć, że jak tylko roześlemy informacje, że znów działamy i znów można korzystać z domu, miejsca szybko się zapełnią – zapewnia Jacek Piecuch.
Trudno jednak przewidzieć, kiedy otwarcie domu nastąpi. – To naprawdę za świeża sprawa. Zarząd towarzystwa nie zdążył się jeszcze zebrać w tej sprawie, nie mamy jeszcze pisemnego orzeczenia, które pewnie będzie potrzebne do odkręcenia wszystkiego, co pan burmistrz nam „załatwił”. Najwięcej czasu pewnie poświęcimy na to, by otrzymać odwołania do odwołań od decyzji zezwalającej na użytkowanie budynku – mówi Sylwia Jedziniak. – Niestety, teraz musimy wypić piwo, które naważył nam burmistrz – kończy pracowniczka schroniska w Przegędzy.
(mark), MS