W urzędzie lecą głowy, ale po KOLEI
Skandal, kompromitacja, wstyd – to tylko kilka z najdelikatniejszych słów jakie padają z ust pasażerów Kolei Śląskich. Spółka, która 9 grudnia przejęła wszystkie połączenia w regionie ponownie oddaje je Przewozom Regionalnym, a w urzędzie marszałkowskim trwa personalna karuzela.
Prawie jak komfort
Do 9 grudnia Koleje Śląskie przygotowywały się od miesięcy. Nowa spółka kusiła pachnącym nowością taborem, ciepłą kawą i książkami, które miały umilać podróż. Czar prysł 9 grudnia po godzinie 5.00 rano, kiedy na śląskie perony zaczęły wjeżdżać pierwsze składy nowego przewoźnika. Zdezelowane wagony zostały wypożyczone od Przewozów Regionalnych. Od poprzednika odróżniało je tylko to, że przyjeżdżały z opóźnieniem, albo nie przyjeżdżały wcale. Pierwszego dnia na tory nie wyjechało 38 pociągów, a te które wyjechały, pojechały nie tam gdzie trzeba. Przedstawiciele samorządowej spółki twierdzili, że zawinił dyspozytor, który najpierw zrobił bałagan, a później, widząc chaos, zwyczajnie uciekł ze stanowiska pracy.
Horror na torach
W kolejnych dniach było jeszcze gorzej. – Takiego bałaganu na kolei, jaki powstał w związku z przejęciem obsługi ruchu pasażerskiego w Polsce jeszcze nie było. Każdego dnia zapaść się pogłębia. 12 grudnia zgodnie z rozkładem jazdy na tory nie wyjechało ok. 90 składów, dzień wcześniej było ich ponad 60. Z tego powodu poszkodowanych może być 2 tys. pasażerów dziennie, którzy mają problemy z dojazdem do pracy czy szkoły – grzmiał w trzy dni po debiucie Kolei Śląskich Stanisław Hrustek, przewodniczący Regionalnej Sekcji Kolejarzy NSZZ Solidarność. Związkowiec podkreśla, że cześć pociągów np. na linii Wodzisław – Rybnik została całkowicie odwołana. Na innych trasach m.in. Katowice – Tychy, Katowice – Racibórz i Katowice – Oświęcim połączenia zostały znacznie ograniczone. – Zarząd spółki Koleje Śląskie nie panuje nad sytuacją. Zwrócił się do Przewozów Regionalnych o przekazanie 30 proc. składów. Przez ponad rok ostrzegaliśmy, że Koleje Śląskie nie poradzą sobie z obsługą wszystkich połączeń – przypomina Hrustek.
Marszałek rezygnuje
13 grudnia zarząd województwa śląskiego podpisał umowę z Przewozami Regionalnymi na obsługę przewozów na pięciu tzw. liniach stykowych, łączących sąsiadujące ze sobą województwa. Przejęcie przewozów ma pozwolić Kolejom Śląskim zreorganizować moce przerobowe i przesunąć tabor na linie, które są obecnie obsługiwane przez komunikację zastępczą. Umowa obowiązywać będzie do 14 grudnia 2013 roku. Kilkanaście godzin wczesniej do dymisji podał się Marek Worach, prezes Kolei Śląskich. – Jestem nieprawdopodobnie zdruzgotany okolicznościami odwołania pan Woracha. Sytuacja wyglądała w ten sposób, że pan prezes w godzinach popołudniowych zadzwonił do mnie. twierdząc, że jeden z dziennikarzy znalazł w jego życiorysie fakty dotyczące jego problemów z prawem. Ja o żadnym z nich nie widziałem i czuję się oszukany przez pana prezesa. Gdybym wiedział o nich, nigdy nie znalazłby się na tym stanowisku – mówi Adam Matusiewicz, marszałek województwa śląskiego, który dzień po Worachu podał się do dymisji. – Odbieram tą sprawę bardzo osobiście. Jeszcze raz za to serdecznie przepraszam. Ten projekt powinien był się udać w stu procentach. Zawiodłem się na ludziach, którym zaufałem, nie zmienia to jednak faktu, że ponoszę odpowiedzialność, za to co się stało – dodaje.
Prezes chory psychicznie?
Co znaleźli dziennikarze? Między innymi sprawy karne, które ciągnął się za prezesem z jego urzędowania w poprzednich spółkach. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, Marek Worach przed objęciem stanowiska prezesa podpisał oświadczenie, że nie toczą się wobec niego żadne postępowania karne. Tymczasem jak się okazuje, Worach w latach latach 2002–2003 był wiceprezesem, a potem prezesem zarządu Przedsiębiorstwa Robót Kolejowo-Budowlanych SA w Sosnowcu. Okazało się też, że spółka przez kilkanaście miesięcy nie odprowadzała składek na ubezpieczenia zdrowotne oraz społeczne swoich pracowników. W 2008 r. ZUS uznał, że Marek Worach powinien zapłacić ponad 220 tys. zł zaległych składek. Były prezes odwołał się, twierdząc m.in., że cierpi na chorobę psychiczną i z tego powodu nie powinien ponosić odpowiedzialności finansowej. Według psychiatrów chorował już, kiedy kierował PRKB, bo “nawiązywał wówczas przygodne znajomości, zaciągał kredyty w bankach, pożyczał pieniądze od znajomych, nierealnie oceniał rzeczywistość, snuł nierealne plany, nadużywał alkoholu. Nie był krytyczny wobec choroby i konieczności leczenia się.”
Zwiodła nas pogoda
– W dniu debiutu zwiodła nas ładna pogoda. To uśpiło naszą czujność. Potem przyszedł mróz i zaczeły się problemy – tłumaczył się na jednej z ostatnich konferencji prasowych Worach. To koniec trzęsienia ziemi w Kolei Śląskich. Do kłopotów z prawem przyznał się dociśnięty przez dziennikarzy do muru wiceprezes Kolei Śląskich Artur Nastała. W przeszłości był skazany wyrokiem sądu, który później został zatarty. Matusiewicz zdymisjonował Nastałę, choć – jak podkreślił – z formalnego punktu widzenia zatarty wyrok nie rzutuje na pełnienie funkcji. Zwołana w czwartek w trybie pilnym rada nadzorcza Kolei Śląskich powołała na stanowisko prezesa Kolei Śląskich dotychczasowego prokurenta spółki Michała Borowskiego. Stanowisko wiceprezesa powierzyła Renacie Rogowskiej. – Najważniejszym zadaniem nowego zarządu jest ustabilizowanie sytuacji na śląskich torach i przywrócenie realizacji rozkładu jazdy w pełnym zakresie – poinformował Witold Trólka, który pełni funkcję rzecznika prasowego ds... sytuacji kryzysowych.
Adrian Czarnota