Na pacjenta chorego psychicznie nie wolno się obrażać
W ostatnich tygodniach, w różnych mediach, pojawiały się informacje podważające kompetencje pielęgniarek pracujących w rybnickim szpitalu psychiatrycznym. Bardzo żywo na takie zarzuty zareagowali pacjenci szpitala.
Na redakcyjną skrzynkę i za pośrednictwem tradycyjnej poczty otrzymaliśmy wiele listów, w których pacjenci opisują ciężką pracę pielęgniarek i stają w ich obronie. – Nie ma chyba dla pielęgniarki nic przyjemniejszego, niż to, że w jej obronie staje pacjent – twierdzi Barbara Porwoł, oddziałowa oddziału psychiatrii sądowej. – Nie uważam, że u nas jest idealnie. Bo tak jak w każdym zakładzie pracy są pracownicy lepsi i gorsi. Pacjenci szpitala psychiatrycznego są specyficzni i trzeba mieć dużą wiedzę, by rzetelnie ocenić personel, który się nimi opiekuje – mówi Danuta Ziółkowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości w rybnickim szpitalu.
Trzeba mieć predyspozycje
– Jest wiele czynników, które powodują, że nie każda pielęgniarka nadaje się do pracy u nas. Przede wszystkim powinna wykazać się dużą empatią i umiejętnością nawiązywania kontaktu z pacjentem chorym psychicznie. Musi w każdej sytuacji panować nad własnymi emocjami. Pielęgniarka musi być odważna, ale i wykazać się dużym wyczuciem, kiedy i co powiedzieć, jak zareagować – tłumaczy Lucyna Szombara, pielęgniarka oddziałowa oddziału psychiatrii ogólnej. Dodaje również, że w pracy z chorymi psychicznie nie ma miejsca na obrażanie się bez względu na to, co się usłyszy. Cały czas trzeba być opanowanym, obserwować pacjenta i reagować tak, aby uzyskać oczekiwany efekt terapeutyczny. – Znane mi są przypadki, kiedy do pracy zgłaszały się pielęgniarki, które nie przepracowały całego dyżuru twierdząc, że ta praca nie jest dla nich – opowiada Danuta Ziółkowska. Ważnym elementem, który sprawia, że opieka nad chorymi w takim szpitalu jest trudniejsza to brak krytycyzmu pacjentów. Wielu z nich uważa się za zdrowych i nie chce się leczyć. – Trzeba mieć dużo doświadczenia, aby poradzić sobie z takimi pacjentami. Robimy wszystko, aby przekonać ich o konieczności leczenia i kontynuowania go po wypisie ze szpitala, gdyż to zapewnia im właściwe funkcjonowanie w społeczeństwie – mówi Ilona Bijak, pielęgniarka oddziałowa oddziału XVIII d. – Nie można zapominać również o tym, że w niektórych sytuacjach musimy stosować przymus bezpośredni, a to powoduje, że wszyscy pracownicy muszą dobrze znać przepisy prawne, orientować się w ustawach i aktach wykonawczych, które regulują postępowanie w tych przypadkach – mówi Sylwester Kwiatkowski, pielęgniarz koordynujący izby przyjęć. Ratownicy medyczni często wzywani są do interwencji, czyli do sytuacji, kiedy na oddziale pacjenci stanowią zagrożenie dla innych chorych, personelu bądź samych siebie. Wtedy ważna jest współpraca pomiędzy wszystkimi pracownikami oddziału. Ale nie tylko wtedy. – Zawsze pracujemy w zespole terapeutycznym. Sama pielęgniarka nic nie zrobi, tak samo jak sam lekarz. Do tego dochodzą terapeuci, psycholog czy salowa. Tylko pracując razem możemy osiągnąć zamierzony cel – mówi Monika Krystaszek, oddziałowa, która wcześniej pracowała m.in. na OJOM w jastrzębskim szpitalu wojewódzkim. Dodaje również: – Zdarza się tak, że policjanci przywożą do nas pacjenta agresywnego, skutego kajdankami, wielokrotnie leczonego w naszym szpitalu. Wychodzi filigranowa pielęgniarka i prosi o to, żeby pacjenta rozkuć. Wtedy na twarzach policjantów widać zaskoczenie. A chodzi o to, że ci pacjenci czują się u nas bezpiecznie. Często oddział szpitalny to jedyne miejsce, gdzie tak naprawdę się ich rozumie – twierdzi Krystaszek.
Przestańmy się bać
Problemem w opiece nad chorymi psychicznie jest również niska świadomość społeczeństwa na temat psychiatrii w ogóle. – Pacjenci po wyjściu ze szpitala często są napiętnowani, traktowani jak „trędowaci”. Może warto zastanowić się dlaczego tak się dzieje? – mówi Ilona Bijak. Sylwester Kwiatkowski twierdzi, że często wynika to ze strachu przed pacjentem. – To takie zamknięte koło. Brak wiedzy wywołuje strach. Ten zaś skutecznie zniechęca do poszerzania wiedzy na temat chorego psychicznie. Jak ludzie postrzegają naszych pacjentów dobrze widać np. podczas konsultacji. Jadąc do innych szpitali na specjalistyczne badania jesteśmy traktowani, delikatnie mówiąc, inaczej – opowiada Kwiatkowski. – Wiele razy spotykamy się z sytuacją, że chorzy wracają do nas, ponieważ po powrocie do swojego środowiska nie otrzymują wsparcia najbliższych, nie kontynuują leczenia co przyczynia się do zaostrzenia choroby i kolejnej hospitalizacji – twierdzi Joanna Fojcik, oddziałowa oddziału psychiatrii sądowej. Podczas pobytu w szpitalu chorzy uczestniczą w różnych zajęciach terapeutycznych, które mają pomóc im odnaleźć się w życiu pozaszpitalnym. – Prowadzimy edukację zdrowotną, organizujemy im wolny czas, prowadzimy tzw. treningi umiejętności społecznych, podczas których chory może nauczyć się, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach – wylicza Jolanta Knura, oddziałowa z IX oddziału psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu.
Codzienna praca na oddziałach psychiatrycznych powoduje również to, że pielęgniarki w życiu codziennym są bardziej opanowane. – Pacjent psychiatryczny uczy cierpliwości, spokoju, właściwego kontaktu z drugim człowiekiem. Na pewno zwiększa się również próg tolerancji – twierdzi Joanna Fojcik.
Nie pasują do wigilijnego stołu
Niestety, często jest również tak, że rodziny nie sprawują odpowiedniej opieki nad pacjentami. Bywa to smutne tym bardziej, że chorzy mają renty, zasiłki, które do nich często nie trafiają. – Bo po co? Według rodzin to szpital powinien wszystko pacjentom zabezpieczyć. Czasami trzeba wysyłać zawiadomienia do rodziny, żeby ktokolwiek zainteresował się chorym – mówi Lucyna Szombara.
Danuta Ziółkowska jest zadowolona z poziomu wykształcenia swojego personelu. – Pielęgniarki oddziałowe oprócz dyplomów pielęgniarskich mają wyższe wykształcenie, ukończone studia podyplomowe lub specjalizację z dziedziny pielęgniarstwa psychiatrycznego. Przeszło 25 proc. personelu pielęgniarskiego ukończyło już studia, a wiele ciągle studiuje – wylicza zastępca dyrektora rybnickiej placówki. Bardzo liczna grupa personelu pielęgniarskiego ma ukończone kursy kwalifikacyjne z dziedziny pielęgniarstwa psychiatrycznego, epidemiologicznego, rodzinnego, opieki długoterminowej. Ponadto z inicjatywy kilku pielęgniarek oddziałowych w 2011roku został powołany zespół ds. pielęgniarstwa psychiatrycznego działający przy Okręgowej Radzie Pielęgniarek i Położnych w Katowicach. Ziółkowska trochę mniej entuzjastycznie podchodzi do postrzegania przez środowiska zewnętrzne problemu chorych psychicznie. – Mam wrażenie, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nigdy nie zagra dla naszych pacjentów. Dlatego, że świadomość tego problemu jest bardzo mała. Ludzie nie chcą o tym rozmawiać. Łatwiej udawać, że chorzy psychicznie to nie ich zmartwienie i krytykować jakość sprawowanej nad nimi opieki. Potrzeba dużo czasu i pracy, aby takie podejście się zmieniło. Obecnie jest tak, że często pacjent chory psychicznie spędza święta w szpitalu, ponieważ nie pasuje do wigilijnego stołu. To bardzo smutne – dodaje na zakończenie Danuta Ziółkowska, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa i jakości.
Marek Pietras