Po śląsku i po włosku
BEŁK. Kilkadziesiąt lat temu zawitały na bełkowski stół i od razu stały się jednym z bożonarodzeniowych przysmaków.
Na Śląsku makówki to jeden z głównych specjałów szykowanych specjalnie na Boże Narodzenie. W domu Elżbiety i Eugeniusza Pysznych w Bełku domownicy oprócz tradycyjnych makówek mają okazję zajadać się również włoską wersją tego deseru.
Włoskie makówki są dziełem pani Elżbiety Pyszny. Przysmak rodem z Italii we wsi znalazł się nie przypadkowo. Przywiozła go teściowa pani Elżbiety, rodowita Włoszka, która podczas wojny poznała swojego męża bełkowianina i przyjechała z nim do Bełku. Z czasem recepturę rodzinnego deseru przekazała synowej. Potrawa od razu zdobyła uznanie domowników, wchodząc na stałe do bożonarodzeniowego jadłospisu. Tym sposobem od 30 lat na świątecznym stole zawsze są dwa rodzaje makówek – śląskie i włoskie. Makówki „made in Italia” są pełne aromatów, które kojarzą się ze świętami. Różnią się jednak wyglądem i smakiem od tych, które znamy. Tradycyjne makówki są ciemne, włoskie mają kolor kremowy. Są bardzo słodkie o smaku orzechowo–cynamonowo–cytrusowym. Tym, co różni je od śląskich makówek są też składniki. Zdecydowanie najoryginalniejszym jest… makaron. Przygotowanie włoskiego deseru zajmuje też zdecydowanie więcej czasu. – Włoskie makówki są trochę bardziej pracochłonne. Zaczynam od przygotowania swojskiego makaronu, czyli mieszam wodę z mąką i odrobiną soli – relacjonuje Elżbieta Pyszny. Podczas gdy podstawą tradycyjnych makówek jest masa bakaliowo–makowa tu główne skrzypce grają orzechy. – Kiedy makaron jest już gotowy trzeba przygotować masę orzechową. Robię ją z mielonych orzechów włoskich, drobno potartego chleba, cynamonu, cukru i skórki z cytryny. Na tak przygotowaną masę wyciskam sok z cytryny. Na koniec masę orzechową doprawiam do smaku – opowiada bełkowianka. Finał to ułożenie deseru. Dokładnie jak w tradycyjnych makówkach – do miski na przemian przekłada się makaron i masę orzechową. – Potem już tylko należy nakładać na talerz i jeść – śmieje się pani Ela. Ponieważ domownicy uwielbiają tak włoskie, jak i śląskie makówki, Elżbieta Pyszny wierzy, że tradycja włoskich makówek nie zaniknie w jej rodzinie, a ich przygotowywanie na święta z czasem przejmie córka Gabriela. Rok temu walory deseru miały okazję poznać gospodynie z miejscowego koła gospodyń wiejskich. Włoski przysmak podbił ich podniebienia. W tym roku mieszkańcy Czerwionki-Leszczyn też będą mieli okazję do spróbowania makówek w włoskiej wersji. I to już w najbliższą sobotę podczas „Święta makówek”, na którym Elżbieta Pyszny zjawi się ze specjalnie przygotowaną porcją tego deseru.
(MS)