Ustawa śmieciowa – wciąż wiemy mniej, niż powinniśmy
Już w lipcu dojdzie do największej rewolucji w gospodarce komunalnej od lat. Obowiązki wywozu nieczystości przejmuje gmina, zajmować się tym będą najprawdopodobniej największe zakłady, a obywatelom pozostaje dylemat – segregować czy nie? I co to w ogóle znaczy?
Kiedy możemy być pewni, że posegregowaliśmy śmieci? Kiedy istnieje ryzyko, że odbiorca nie zabierze ze sobą naszego worka? I jak ustawa „śmieciowa” działała będzie na dużych osiedlach? Te i inne pytania pojawiają się coraz częściej nie w urzędach, a w domach i mieszkaniach. Mieszkańcy Rybnika i powiatu zastanawiają się, czym zaskoczy ich legislacyjny twór, który prawdopodobnie pod koniec stycznia przejdzie kolejną metamorfozę w Sejmie.
Kiedy odbiorą, a kiedy nie
Dom jednorodzinny. Rodzina Kowalskich wytwarza prócz śmieci także odpady komunalne – czyli np. popiół z domowego paleniska. Kowalscy żyją ekologicznie, od lat segregują więc śmieci. Słysząc o ustawie „śmieciowej”, zadają sobie więc pytanie – jaką stawkę za wywóz śmieci będziemy płacić? Za segregowane, czy niesegregowane – skoro wystawiony będzie kubeł z odpadami komunalnymi oraz posegregowane worki? – Odpowiedź jest prosta – 10 zł, jak za śmieci segregowane – tłumaczy Grzegorz Nowak, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej w rybnickim urzędzie miasta. – Model, jaki przyjęliśmy polega na tym, że segregacji podlegają wszystkie odpady oprócz komunalnych. W kuble mogą więc znaleźć się przysłowiowe pampersy i popiół, jeśli jednak obok znajdą się posegregowane śmieci w workach, płacimy jak za odpady segregowane – dodaje.
Obok Kowalskich mieszkają Nowakowie, oni także wytwarzają odpady komunalne, także postanawiają segregować swoje śmieci, by płacić mniej. Zdarza się jednak, że w worku na szkło znajdują się butelki PET, a w worku na plastik kartony z mleka. Tutaj niestety nie będzie taryfy ulgowej. – Jeśli np. w jednym kuble będzie popiół, w drugim pampersy i plastikowe torby, a do tego dołożymy worek z plastikowymi butelkami, to tak naprawdę nie segregowaliśmy śmieci – mówi Nowak. Podobnie będzie, gdy np. wystawimy worki na segregowane śmieci, w których odpadki będą nieposegregowane – wtedy odbiorca może nawet nie odebrać tych odpadów.
Na osiedlach będzie trudniej
Co jednak z Malinowskimi, którzy mieszkają na osiedlu Nowiny? Segregują śmieci, nie wytwarzają komunalnych odpadów w postaci popiołu, jednak śmieci wyrzucają w punktach zbiorczych. W tej sytuacji nie ma prostej odpowiedzi. – Tutaj tak naprawdę do gry muszą wkroczyć wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie. Prawda jest taka, że nikt nie wie, jak to będzie działać. W lipcu dopiero wdrażamy tę uchwałę. Jeśli ktoś mówi, że od lipca cały ten system będzie działał, po prostu żartuje – przyznaje Grzegorz Nowak. – Najlepszym rozwiązaniem jest kampania informacyjna i zamykane zsypy – dodaje. Według informacji urzędu miasta, punktu zbiorcze z kontenerami, które są zamykane i dostęp mają tylko mieszkańcy, są lepiej uporządkowane, śmieci jest mniej, a to pozwala sądzić, że z segregacją nie powinno być problemu. – Będziemy bardzo blisko współpracowali z osiedlowymi jednostkami, by uzgodnić jakiś jeden wspólny pomysł na tę ustawę– mówi Nowak. – Na dziś nie ma jednak odpowiedzi, jak naliczane będą opłaty np. na Nowinach – dodaje.
Jak wspomina Grzegorz Nowak, ustawa „śmieciowa” może wydawać się skomplikowana, jednak nie jest taka straszna. Ważny tutaj będzie przede wszystkim czas i cierpliwość. – Modele skandynawskie, na jakich się opieramy, wypracowywane były przez lata. Panuje tam też inna mentalność – dodaje naczelnik wydziału gospodarki komunalnej. Urząd miasta współpracował będzie w tej materii z jednym z autorów nowej ustawy, by wprowadzić system jak najsprawniej. Jak wyjdzie – zobaczymy w lipcu.
(mark)