Niebezpiecznie w mieście. Sprawdzamy, jak działa miejski monitoring
Od pewnego czasu rybnicki rynek, a szerzej, ścisłe centrum miasta, nie jest bezpiecznym miejscem. Burdy w knajpach, spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych i zakłócanie porządku to standard. Straż miejska i policja walczą z tymi procederami wszelkimi możliwymi środkami, a jednym z nich jest miejski monitoring.
Obserwowany jest m.in. rynek i przyboczne ulice do niego prowadzące. – Takich miejsc jest w mieście więcej. Dworzec PKP i park przy dworcu, gdzie przeważnie spożywany jest alkohol. Samo wnętrze dworca także jest obserwowane. W zeszłym roku zarejestrowaliśmy tam napaść na bezdomnego. Oprócz tego sławna już ul. Reja przy rynku, gdzie w czasie lata co noc odbywają się libacje – mówi Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku.
Procedura jest prosta. Operator monitoringu – cywilny pracownik straży miejskiej – powiadamia policję lub SM w przypadku, gdy oko kamery uchwyci sytuację łamania prawa bądź zagrożenia dla życia lub zdrowia. Wtedy odbierający zgłoszenia bądź dyspozytor wysyła patrol lub grupę interwencyjną. – Sami operatorzy nie mogą tego zrobić, gdyż zgodnie z ustawą, nie mają prawa ujawniania łamania kodeksu – mówi Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku.
Kilkadziesiąt kamer i kilka par oczu
Nad bezpieczeństwem rybniczan czuwają dzień i noc 42 kamery. W centrum kamery zlokalizowane są na rynku, przy ulicach: Sobieskiego, Gliwickiej, Kościuszki, Chrobrego, Hallera, Raciborskiej, Pl. Kościelnym, Piłsudskiego, Pl. Armii Krajowej oraz w okolicach rybnickiego kampusu oraz bazyliki. – Przy monitorach dyżuruje od 2 do 4 pracowników, czasem wśród nich jest także funkcjonariusz straży miejskiej – mówi Dawid Błatoń. To dużo czy mało – pytamy. – System skonstruowany jest tak, że prócz obsługi monitoringu, dyżurny w jednostce straży miejskiej ma wgląd na aktualnie rejestrowany na monitorach obraz. Może w każdym momencie zauważyć, że coś się gdzieś dzieje – mówi Błatoń.
Efekty tej pracy są dość spektakularne. W 2012 roku dzięki pracy monitoringu wykryto 1106 wykroczeń. – Opierając się o te dane można śmiało stwierdzić, że monitoring w mieście jest efektywny – mówi Błatoń.
Gdzie nie warto się pałętać
Pod szczególną obserwacją jest kilka newralgicznych punktów centrum miasta, które znane są strażnikom i funkcjonariuszom policji ze swego „potencjału” do generowania niebezpiecznych sytuacji. Obserwowany jest oczywiście rynek i przyboczne ulice do niego prowadzące. – Takich miejsc jest w mieście więcej. Dworzec PKP i park przy dworcu, gdzie przeważnie spożywany jest alkohol. Samo wnętrze dworca także jest obserwowane. W zeszłym roku zarejestrowaliśmy tam napaść na bezdomnego. Oprócz tego sławna już ul. Reja przy rynku, gdzie w czasie lata co noc odbywają się libacje – mówi Błatoń. Prócz tego zmorą dla strażników jest jeden z nowych pubów przy rynku. Tanie piwo i wódka generują sytuacje często bardzo niebezpieczne, a obsługa lokalu mówi bez ogródek – o tym, co tutaj się dzieje, można by książkę napisać.
W odpowiedzi na potrzeby zwiększenia bezpieczeństwa w ścisłym centrum miasta, współpraca pomiędzy urzędem miasta a policją zacieśniła się i kolejny raz na ulice wyjechał łączony, policyjno–miejski patrol weekendowy. – Strażnik miejski i policjant w weekendy patrolują centrum miasta, dbając o bezpieczeństwo i porządek – mówi Dawid Błatoń. – To także daje efekty, bo dzięki temu na miejscu ewentualnego zdarzenia jesteśmy dużo szybciej – dodaje.
(mark)