Rybnicka e-karta – jak jest, a jak miało być
W miniony czwartek w rybnickim urzędzie wizytowała delegacja urzędu z Puław. Goście pragnęli poznać rozwiązania, które zastosowano w rybnickiej e-karcie. – Wygląda na to, że pewne nasze pomysły będą chcieli w Puławach zastosować – mówi Adam Fudali. My jednak zastanawiamy się, czy e-karta jest dzisiaj tym, czym powinna być?
Zapowiedzi były szumne. E-karta łączyć miała w sobie rozwiązania przydatne dla mieszkańców dynamicznego miasta. Z pomocą karty płacić mieliśmy za autobusy, parkingi, miejsca targowe, za wstęp na baseny, siłownie i inne atrakcje w MOSiR Rybnik i CRiR „Bushido”, działać miał także elektroniczny podpis. Z tych obietnic jednak zostało niewiele.
Po co obiecywali?
Sprawę poruszył niedawno Piotr Kuczera, radny PO. – Pozwoliłem sobie sprawdzić, jak działa rybnicka e-karta. Pani na infolinii była bardzo zdziwiona, że ktoś w ogóle o to pyta, a w „Bushido” i MOSiR też nie wiele się dowiedziałem, prócz tego, że to nie działa tak, jak obiecywano – mówi radny. Kuczera zaznacza, że według niego nie fair w stosunku do mieszkańców jest postawa „naobiecywania” rzeczy, których miasto nie jest w stanie spełnić. – Nie potrafię tego zrozumieć, że w momencie projektowania e-karty nie pomyślano o problemach technicznych i rozwiązaniach, które mogą komplikować wprowadzenie wszystkich tych obietnic w życie. Po co obiecywać, skoro nie jest się w stanie spełnić obietnic? Mam wrażenie, że było to zagranie PR-owskie – mówi radny.
Choć możemy e-kartą bez problemu płacić za bilet autobusowy i działa podpis elektroniczny, to jednak chyba jedyna rzeczy, które zostały tak naprawdę spełnione. Na basen dzięki e-karcie nie wejdziemy, bo... system obsługujący bilety na basen nie współpracuje z e-kartą. Okazuje się, że zastosowane systemy zegarowe, które stosuje się na basenach, nie działają z rybnickim rozwiązaniem, a przez to nigdy nie będzie możliwe wprowadzenie płatności e-kartą na kąpieliskach. Dlaczego więc w ogóle obiecywano takie rozwiązanie? – To co było zapisane na początku, były to takie działania, które umożliwiły nam skuteczne aplikowanie o środki finansowe, by dotować nasz pomysł – mówi Adam Fudali.
Ładnie na papierze
Wygląda na to, że projekt e-karty został napompowany, teraz natomiast okazuje się, że to dość ograniczone narzędzie. Nigdy nie zadziała w Rybniku tzw. e-portmonetka, którą moglibyśmy – po doładowaniu karty – zapłacić za parkingi, czy miejsca targowe. – W czasach, gdy mamy do czynienia z możliwością płacenia kartą niemal wszędzie byłoby to trochę bezsensowne rozwiązanie – mówi Adam Fudali. Czy jednak nie można było tego przewidzieć wcześniej? Lub zastosować to rozwiązanie zanim nadszedł boom na płatności kartą?
Wizja rybniczanina, który spod domu wsiada do autobusu, jedzie na basen lub na siłownię, bądź do teatru i wraca powrotnym busem, płacąc za wszystko tylko jedną kartą, bez potrzeby wyciągania portfela, jest kusząca. Jednak nie dla magistratu. – Rozwiązania prawne i skok technologiczny spowodował, że zastosowanie pewnych rozwiązań jest dzisiaj zupełnie niemożliwe. Działa e-bilet, działa podpis elektroniczny, choć nie cieszy się popularnością. Reszta niestety została w strefie założeń, bo takie mamy realia dzisiaj – tłumaczy Fudali. Wygląda więc na to, że e–karta ładnie wyglądała... na papierze.
(mark)